Artur Sowiński z Voster ATS Team był najlepszym Polakiem w klasyfikacji generalnej Małopolskiego Wyścigu Górskiego – 25-latek uplasował się na wysokiej, czwartej pozycji. Sam zawodnik po wyścigu mówił o mieszanych uczuciach, dotyczących tego wyniku.
W niedzielę zakończyła się tegoroczna edycja Małopolskiego Wyścigu Górskiego – o końcowym wyglądzie klasyfikacji generalnej rozstrzygnął pierwszy i trzeci etap. Kończyły się one odpowiednio na Górze Chełm i Przehybie – na obu podjazdach najwyżej z Polaków plasował się Artur Sowiński z Voster ATS Team, który pierwszy odcinek zakończył na siódmej pozycji, a linię mety finałowego etapu przekroczył na czwartej lokacie i taką też zajął w „generalce”.
Polski kolarz nie zamierzał jednak czekać na finałowy podjazd – dzień wcześniej, na etapie z Niepołomic do Nowego Targu, pokazał pazur, zabierając się w groźny, trzyosobowy odjazd na kilkadziesiąt kilometrów do mety. Pojawiła się wtedy szansa na wygraną na odcinku oraz przejęcie białej koszulki lidera klasyfikacji generalnej, jednak ostatecznie ucieczka została doścignięta na niespełna 2 kilometry do mety.
– Powiedzmy, że był to słodko-gorzki wyścig. Udało się zdobyć czwarte miejsce w „generalce”, ale na ostatnim podjeździe zapłaciłem za wczorajszy (sobotni) odjazd. Nogi były takie, jakie były i wystarczyło to na czwartą pozycję
– mówił po wyścigu Artur Sowiński.
Mimo że zawodnik Voster ATS Team zapłacił cenę za odważną akcję w sobotę, po trzecim etapie nie wypadł z czołówki, wręcz przeciwnie – awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Według jego kolegi z zespołu – Patryka Stosza – który w sobotę sięgnął po etapowy skalp, a dzień później treningowo zabrał się w ucieczkę dnia – Artura Sowińskiego było stać na zajęcie miejsca w pierwszej trójce, gdyby „nie szastał siłami” na poprzednim etapie. Sam zainteresowany był jednak nieco bardziej powściągliwy w swoich wypowiedziach.
– Można by gdybać – takie jest kolarstwo, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Wczoraj, na drugim etapie, brakło mało, a dziś był kolejny dzień. Było blisko, ale jednak rywale byli dzisiaj silniejsi
– przyznał.
Małopolski Wyścig Górski był kolejną imprezą, w której Artur Sowiński zaprezentował solidną dyspozycję – oprócz zmagań w południowej Polsce, zajął też czwarte miejsce w „generalce” etapowego RBB Tour w Czechach. Jak sam przyznaje – potrzebuje wyścigów, by wejść w odpowiedni rytm.
– Myślę że tak naprawdę tymi wyścigami buduję formę, bo w pierwszej części sezonu, z wiadomych powodów, parę wyścigów odpadło i kalendarz nam się uszczuplił. Ciężko też samymi treningami dojść do wysokiej formy, a wiem też po sobie, że potrzebuję wyścigów
– mówił.
Kolejnym dużym wyścigiem, w którym zobaczymy Artura Sowińskiego, będą najprawdopodobniej mistrzostwa Polski ze startu wspólnego – trasa tegorocznego czempionatu nie sprzyja charakterystyce kolarza Voster ATS Team, ale mimo tego należy spodziewać się po nim bardzo dobrego występu – a co później? Być może start w Tour de Pologne?
– Tego tak naprawdę nie wiem, wszystko się jeszcze okaże. W lipcu są ciężkie wyścigi, w MP pojadę z myślą, żeby jak najbardziej pomóc chłopakom. Też może się wszystko różnie potoczyć, będą chłopaki z World Touru, więc na pewno będzie to ciekawy wyścig, a potem zobaczymy
– zakończył kolarz Voster ATS Team.