fot. Cofidis

Co prawda na starcie zabrakło będącego ostatnio w dobrej formie, zeszłorocznego zwycięzcy Biniama Girmaya, ale i tak można było się spodziewać ekscytującego ścigania. I tak w istocie było, a drugą edycję francuskiej jednodniówki Classic Grand Besancon wygrał Jesus Herrada (Cofidis).

W odróżnieniu od pierwszej edycji tym razem na peleton czekał dłuższy dystans, bo 177 km (pierwsza edycja – 172 km) z finiszem na podjeździe. Natomiast podobnie jak w zeszłym roku trasa była najeżona licznymi pagórkami i trzema premiami górskimi. Kolarze kręcili się po Burgundii, z miejscowości Besancon do położonego obok Montfaucon.

Przy iście wiosennej pogodzie ucieczkę dnia uformowała grupa sześciu kolarzy: Matthew Holmes (Lotto Soudal), Adrien Lagree (B&B Hotels), Pau Miquel (Equipo Kern Pharma), Maxime Bouet (Team Arkea Samsic), Fabien Doubey (TotalEnergies) oraz Stephane Rossetto (St Michel – Auber93). Wśród kandydatów do zwycięstwa wymieniano m.in. ostatnio świetnie jeżdżącego Bena O’Connora (AG2R Citroen Team) oraz wciąż poszukującego dawnej formy – Thibaut Pinota (Groupama FDJ).

Jak przystało na gospodarzy, za kontrolowanie wyścigu zabrały się francuskie drużyny – AG2R Citroen Team, Cofidis oraz Groupama FDJ. I to one były najczęściej widziane na czele peletonu. A ten trzymał uciekających kolarzy na ok. 3 minuty przewagi.

Na ok. 56 km przed metą przewaga ucieczki zaczęła gwałtownie spadać za sprawą mocniejszej pracy AG2R Citroen Team oraz Cofidisu. 50 km przed finiszem peleton zmniejszył stratę do zaledwie 2 minut. Z kolejnymi kilometrami topniała szansa na końcowy triumf uciekających śmiałków. 

47 km przed metą na kolarzy czekał najbardziej stromy odcinek dnia: Cote de la Malate w Montfaucon o długości 3.7 km, ze średnim nachyleniem 8.3%. Na tym podjeździe jako pierwszy z uciekających odpadł Adrien Lagree (B&B Hotels). Gdy rozpędzony peleton rozpoczął wspinaczkę, przewaga prowadzącej piątki spadła do minuty i 30 sekund.

Tak jak w przypadku wcześniejszych premii górskich, jako pierwszy na szczycie Cote de la Malate zameldował się Maxime Bouet (Team Arkea Samsic). Wcześniej był pierwszy na Cote d’Amagney oraz Cote de Epeugney, tym samym wygrywając klasyfikację górską etapu. 

Dzięki solidnej pracy ekipy AG2R Citroen Team oraz otwartemu i pagórkowatemu terenowi, peleton podzielił się na mniejsze grupy, a ucieczka została skasowana na 23 km przed metą. Na czele jako ostatni z uciekinierów pozostał Fabien Doubey (TotalEnergies) z 10-sekundową przewagą. Na 16 km przed końcem nie było już nikogo przed peletonem, a walka o zwycięstwo rozgorzała na nowo.

Jak można było przypuszczać, patrząc na profil trasy, o zwycięstwie miała zadecydować finałowa wspinaczka. Po licznych atakach na 4-kilometrowym podjeździe, jako pierwszy na mecie zameldował się Jesus Herrada z Cofidisu. 5 sekund po zwycięzcy na kresce pojawili się kolejno Victor Lafay (Cofidis) i Alexis Vuillermoz (TotalEnergies).

Wyniki:

Poprzedni artykułStanisław Aniołkowski zadebiutuje w Paryż-Roubaix
Następny artykułParyż-Roubaix 2022: drużyny na rekonesansie [galeria]
Handlowiec z zawodu, kolarz amator udający dziennikarza. W wolnych chwilach jeśli nie pokonuje beskidzkich przełęczy, to czyta książki. Po dobrą kawę pojedzie na koniec świata. Fan Strade Bianche i Ronde van Vlaanderen.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments