fot. Quinn Simmons / Instagram

Po niezłych pierwszych tygodniach sezonu, teraz Quinn Simmons przeżywa drobny kryzys. 

Jeszcze kilkanaście dni temu Amerykanin brylował na włoskich trasach. W Strade Bianche zajął 7. miejsce, a podczas Tirreno-Adriatico zdobył w pełni zasłużoną koszulkę najlepszego górala. Tymczasem ostatni weekend w Belgii nie był dla niego już taki udany. Nie ukończył ani E3, ani Gandawa-Wevelgem.

Po Tirreno-Adriatico zachorowałem, przez co nie byłem w stanie całkowicie przygotować się do flandryjskich klasyków. Tutaj, żeby znaleźć się w czołowej grupie, musisz być gotowy na 110 procent

– mówił Cyclingnews.

Literki „DNF” widniejące przy jego nazwisku, nie oznaczają, że był całkowicie bezużyteczny dla ekipy. Jej liderzy – Mads Pedersen i Jasper Stuyven mogli liczyć na jego pomoc w pierwszej fazie wyścigu.

Fajnie że jestem w stanie pomagać kolegom w taki sposób, ale to nie wystarcza. Ja miałem być z nimi do końca – pomagać im na ostatnich metrach, a nie na pierwszych 100 kilometrach. To trochę frustrujące, ale cóż, musiałem zrobić dla nich chociaż tyle. Gdybym po prostu przejechał bezczynnie cały dzień w peletonie, czułbym się z tym jeszcze gorzej

– dodawał.

Już za dwa dni czeka go kolejny występ. Znalazł się bowiem w składzie swojej ekipy na Dwars door Vlaanderen. Po tym wyścigu ma być podjęta decyzja, co do jego dalszych startów. Jeśli jego dyspozycja będzie wyraźnie lepsza, niż podczas ostatniego weekendu – wystąpi m.in. w Ronde van Vlaanderen, Amstel Gold Race oraz Paryż-Roubaix – zgodnie z pierwotnymi ustaleniami. W przeciwnym wypadku prawdopodobnie pojedzie do Girony, by tam przygotowywać się do kolejnych startów, wśród których ma znaleźć się m.in. Tour de France.

 

Poprzedni artykułAG2R Citroën Team na Dwars door Vlaanderen i Ronde van Vlaanderen 2022
Następny artykułJumbo-Visma z nowym sponsorem począwszy od Tour de France
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments