fot. UAE Team Emirates

Wczorajszy etap Tirreno-Adriatico padł łupem Warrena Barguila z Team Arkea Samsic. Wszystko mogło skończyć się inaczej, gdyby grupka pościgowa, złożona z Remco Evenepoela, Tadeja Pogačara i Jonasa Vingegaarda, nie pomyliła drogi.

Jeszcze na 10 kilometrów do mety piątego etapu Tirreno-Adriatico wydawało się, że o zwycięstwo mogą powalczyć tylko kolarze jadący w kilkuosobowym odjeździe, mającym ponad 2 minuty przewagi nad peletonem. Na ściance Fermo Madonna d’Ete mocne tempo narzuciła jednak ekipa UAE Team Emirates, przez co różnica między dwiema grupami zaczęła się zmniejszać.

W końcówce podjazdu w peletonie zaatakował Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl), z którym odjechali Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) i Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma). Na zjeździe mocna trójka oddaliła się od głównej grupy i znacznie zbliżyła do czoła wyścigu, do którego traciła już tylko kilkadziesiąt sekund. Zapowiadała się fascynująca walka między wycieńczonymi uciekinierami, a rozpędzonymi faworytami, którą pokrzyżowała pomyłka Remco Evenepoela.

Belg, prowadząc trzyosobową grupkę pościgową, nie zauważył zakrętu w prawo – wraz z Pogačarem i Vingegaardem pojechał prosto, tracąc tym samym szansę na zwycięstwo i zyskanie czasu nad pozostałymi rywalami.

– Kiedy UAE przejęło kontrolę w peletonie, tempo wzrosło i znalazłem dobry moment do ataku. Dołączyli do mnie tylko Pogačar i Vingegaard, daliśmy z siebie wszystko na zjeździe. Nikt nie pokazał nam, że powinniśmy skręcić w prawo, więc pojechaliśmy prosto i nasza obiecująca akcja się zakończyła. Na szczęście miałem siły, by nadrobić stracony czas i, z pomocą Davide Balleriniego, wróciłem do peletonu. Szkoda, że tak to się skończyło, bo wyglądało bardzo dobrze

– mówił Remco Evenepoel cytowany przez biuro prasowe swojego zespołu.

Choć Belg twierdził, że zakręt nie był przez nikogo sygnalizowany, w powtórkach można było dostrzec marshalli kierujących kolarzy w prawo. Prawdą jest jednak, że przy takim wysiłku i chęci zminimalizowania przewagi, nietrudno o taki błąd, o czym mówili Tadej Pogačar i Jonas Vingegaard.

– Kiedy Evenepoel zaatakował, byłem czujny i miałem nogi, żeby za nim podążyć. Niestety pojechaliśmy w złą stronę. Na zjeździe ciężko było dostrzec skręt w prawo

– powiedział Jonas Vingegaard.

– Znaleźliśmy się w grupce pościgowej, ale pomyliliśmy drogę przy skręcie w prawo. Ciężko było zobaczyć oznaczenia przy trasie, takie rzeczy się zdarzają. Potem ciężko było złapać liderów. Bez tej sytuacji wyścig mógłby potoczyć się zupełnie inaczej, ale dzisiejszym celem była obrona koszulki lidera, co się nam udało

– opisywał Tadej Pogačar.

Ostatecznie cała trójka zakończyła wczorajsze zmagania w czołowej dziesiątce, finiszując na czele peletonu – niecałe 30 sekund za zwycięzcą.

Poprzedni artykułMathieu Burgaudeau: „Głupio byłoby niczego nie spróbować”
Następny artykułMedia: Mathieu van der Poel wróci do ścigania jeszcze w marcu
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments