Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix), który zmaga się z uciążliwą kontuzją pleców, wrócił do treningów na rowerze. W ostatnich dniach odbył trzy sesje na trenażerze oraz trzy na świeżym powietrzu.
U Mathieu van der Poela zdiagnozowano zapalenie krążka międzykręgowego, które nie pozwoliło mu ukończyć zawodów przełajowych z cyklu Superprestige w Zolder 27 grudnia ubiegłego roku. Holender zszedł z roweru w trakcie rywalizacji i od tamtej chwili przez miesiąc nie jeździł na rowerze. Wszystko wskazuje na to, że 27-latek przypłacił zdrowiem za bardzo intensywny kalendarz startów w ostatnich latach, w którym łączył występy w cyklokrosie, na szosie oraz w kolarstwie górskim.
Z jego obozu docierały informacje, że w obliczu tej kontuzji najważniejsze jest to, aby van der Poel przestał odczuwać ból. W związku z tym nie wyznaczono żadnej daty powrotu Holendra na rower.
Ostatecznie stało się to 29 stycznia. Van der Poel przejechał 19,5 kilometra na Zwifcie, a kolejnego podwoił ten dystans. 31 stycznia, kiedy to Tom Pidcock odebrał mu w Stanach Zjednoczonych koszulkę mistrza świata w kolarstwie przełajowym, przejechał z kolei 27 kilometrów.
Następnie van der Poel zrobił sobie dzień przerwy, po którym wybrał się na pierwszą przejażdżkę na zewnątrz. Jeździł przez prawie dwie godziny niedaleko swojego domu w Antwerpii. Przejechał 64 kilometry ze średnią prędkością 33 km/h.
Kolejnego dnia wraz ze Zdenkiem Stybarem z drużyny Quick-Step Alpha Vinyl zrobił 75 kilometrów ze średnią prędkością 31,6 km/h.
Po dniu przerwy kolarz drużyny Alpecin-Fenix ponownie wybrał się na przejażdżkę na świeżym powietrzu i przejechał najdłuższy dystans w 2022 roku – 99,8 km ze średnią prędkością 31,5 km/h. Średnia moc, jaką generował wynosiła 229 watów.
Nie wiadomo, jak po powyższych treningach czuje się Mathieu van der Poel. Trudno również powiedzieć, kiedy zainauguruje szosowy sezon 2022. Wydaje się, że tak zwany otwierający weekend klasyków pod koniec stycznia jest zbyt wczesnym terminem. Być może obejrzymy go w Strade Bianche na początku marca.
