fot. Voster ATS Team

Jedna z dwóch polskich drużyn trzeciej dywizji – Voster ATS Team – kierowana przez Mariusza Witeckiego ma za sobą bardzo udany sezon. Zdobyła dziesięć zwycięstw, pokazała się na zagranicznych wyścigach, a wisienką na przysłowiowym torcie jest mistrzostwo Polski zdobyte w Kartuzach przez Macieja Paterskiego. O tym wszystkim dyrektor ekipy ze Stalowej Woli opowiedział w wywiadzie dla naszego portalu. Zapraszamy do czytania!

Drużyna Voster ATS Team odniosła w minionym sezonie dziesięć zwycięstw, w tym mistrzostwo Polski, sukcesy za granicą, jak chociażby zwycięstwo Patryka Stosza we Francji. Jesteś zadowolony z wyników swoich podopiecznych?

Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Dziesięć zwycięstw jest dobrym wynikiem. Wygrywaliśmy w mniej i bardziej prestiżowych wyścigach, a przez to pokazaliśmy, że odnaleźliśmy się w wielu miejscach w Europie – od Bułgarii, przez Rumunię, aż po Francję. Praktycznie wszędzie pokazywaliśmy się z dobrej strony – nawet tam, gdzie może do zwycięstwa czegoś zabrakło, ale niejako w zamian zajmowaliśmy dobre miejsca czy walczyliśmy.

Omawiając wasze występy w sezonie 2021 w podsumowaniu Naszosie.pl, napisaliśmy, że byliście w tym sezonie wyróżniającą się ekipą w tej części Europy. Zgadzasz się z takim stwierdzeniem?

(śmiech) W tej części Europy nie ma zbyt wielu ekip, ale – tak – nie ulega wątpliwości, że byliśmy solidnym zespołem. Rzadko zdarzały się wyścigi, gdzie nie walczyliśmy czy nie pokazywaliśmy się w jakikolwiek sposób. Jako dyrektora sportowego drużyny Voster ATS Team bardzo mnie cieszy, że zaczynamy być coraz lepiej rozpoznawani na zachodzie Starego Kontynentu. Przed tym sezonem mówiłem o tym, że chcemy być solidną marką, więc jestem zadowolony, że to cały czas zmierza w tym kierunku.

Wróćmy jeszcze na chwilę do mistrzostw Polski na Kaszubach. Jak biało-czerwona koszulka Macieja Paterskiego wpłynęła na dalszą część sezonu w waszym wykonaniu? 

Do mistrzostw Polski sezon układał nam się w miarę dobrze, ale cały czas czegoś brakowało. Nie będę wyliczał konkretnych sytuacji, ale po prostu czasami mieliśmy pecha, bo – jak wiadomo – nie na wszystkie rzeczy czy wydarzenia ma się wpływ. Wyścig o koszulkę z orzełkiem był dla nas przełomowy i od tego momentu zaczęliśmy lepiej jeździć. W drugiej części sezonu praktycznie cały czas prezentowaliśmy wysoki poziom, aż do samego końca. Poza tym zawsze jest tak, że gdy przyjeżdżasz na wyścig i masz w składzie mistrza kraju, wszyscy to widzą. Polska jest dużym krajem i mamy kilku rozpoznawalnych na świecie zawodników, więc biało-czerwona koszulka na pewno ma znaczenie w peletonie.

Pamiętam, jak rozmawialiśmy przed mistrzostwami i jedyne, czego sobie wtedy życzyłeś to tego, żeby ominął was pech. Co prawda dopadł was na „czasówce”, kiedy to jadący być może po medal Damian Papierski miał niezawinioną przez siebie kraksę, ale już ze startu wspólnego wszystko odwróciło się na waszą korzyść.

To prawda. Tamten dzień zrekompensował nam gorsze dni z pierwszej części sezonu, ale z drugiej strony po wyścigu o mistrzostwo Polski musieliśmy się zmotywować i nie dać się ponieść poczuciu, że zdobyliśmy sukces i teraz jakoś to będzie. Chcieliśmy udowodnić, że ten tytuł nie jest przypadkowy, że cała drużyna jest silna i myślę, że nam się to udało.

Po tym sezonie nie zrobiliście tak dużych i ważnych transferów jak w ubiegłym roku. Z czego to wynika? 

Może rzeczywiście poprzednio nasze transfery były bardziej spektakularne, ale dzisiaj jest inna sytuacja. Po pierwsze, na rynku nie było takich wolnych nazwisk jak wtedy, a po drugie, my w ubiegłym roku przebudowaliśmy drużynę i teraz zależało nam na tym, aby utrzymać zawodników. Uznaliśmy, że lepiej zatrzymać tych, którzy są, a nie szukać nowych, niekoniecznie od nich lepszych. Jeśli chodzi o tych, którzy do nas doszli, to liczę na to, że Mateusz Kostański jako mistrz Polski U23 podniesie u nas swój poziom i będzie się rozwijał. Z kolei Artur Sowiński dobrze jeździ po górach, a kolarzy specjalizujących się w takim terenie nie ma zbyt wielu w Polsce. Dowiedziałem się co nieco o jego możliwościach i myślę, że w przyszłości będzie jednym z lepszych górali w naszym kraju. I wreszcie, podsumowując temat transferów, nie ukrywam, że gdybyśmy mieli więcej kolarzy, to musielibyśmy brać udział w większej liczbie wyścigów i w rezultacie jeździć na dwa składy, a to wiąże się z większym budżetem.

Będzie brakowało wam Pawła Franczaka, który zdecydował się zakończyć karierę?

Dowiedziałem się o tym oczywiście przed podaniem publicznie tej informacji i na początku byłem zaskoczony, ale poetm był czas na to, żeby poukładać sobie drużynę bez niego. Paweł doszedł do takiego momentu w karierze, że dalsza jazda na rowerze nie sprawiałaby mu już przyjemności, dlatego podjął taką, a nie inną decyzję, którą szanuję. Mógł zdecydować, że pojeździ jeszcze rok, ale wtedy prezentowałby niezadowalający poziom. Widział, że ten rok nie był dla niego taki, jak oczekiwał jeśli chodzi o poziom sportowy, więc zdecydował się odstawić rower. Ma rodzinę, więc myślę, że kierował się także jej dobrem. A czy będzie go nam brakowało? Na pewno, bo zawsze wprowadzał dobrą atmosferę, był jedyny w swoim rodzaju.

Objawieniem kończącego się roku był Patryk Stosz [wywiad z Patrykiem dla naszego portalu można przeczytać TUTAJ]. Regularny, skuteczny, wygrywający, także na arenie międzynarodowej. Jak z twojej perspektywy wygląda jego przeskok o szczebelek wyżej w kolarskiej drabinie?

Myślę, że Patryk od początku pobytu w naszej drużynie dostawał więcej swoich szans niż w poprzedniej. W tym roku prezentował bardzo dobry poziom od początku do końca sezonu. Nasza współpraca przebiega dobrze, bo Patryk widzi, że ma u nas zrozumienie, że potrafimy się dogadać i ułożyć wyścig pod niego – tam, gdzie ma szansę na dobry wynik. To mogło wpłynąć na jego lepszy sezon. Szliśmy mu także na rękę, gdy chciał na przykład odpocząć, chociaż oczywiście mając niewielki skład nie zawsze można wszystkim dogodzić. Myślę, że dowodem na to, że Patryk dobrze się u nas czuje jest to, że zdecydował się podpisać kontrakt na kolejne dwa lata, a wiem, jakie miał propozycje. Może nie były to oferty z World Touru, ale pojawiały się chociażby takie z drugiej dywizji. Wszyscy widzieli, jak Patryk potrafi finiszować, chociaż wcześniej nie był uważany za sprintera. Sądzę, że sezon 2022 będzie miał udany, ale ciężko powiedzieć, ile odniesie zwycięstw. Zresztą może wygrać nawet trzy wyścigi, ale jeśli to będą wartościowe zwycięstwa i przyczynią się do ogólnego bilansu drużyny, to też będzie w porządku. Na pewno ma predyspozycje do tego, żeby wygrywać te imprezy, w których drużyna Voster ATS Team startuje. Wtedy będzie coraz bardziej rozpoznawalny w środowisku kolarskim w Europie, ale – wiadomo – żeby być wielką gwiazdą trzeba częściej pojawiać się w telewizji (śmiech).

Zostali z wami ci sami sponsorzy – firmy Voster oraz ATS. Jesteście spokojni o finanse drużyny?

Zostali ci sami sponsorzy i z ich strony mamy stuprocentową pewność, że finansowanie będzie zapewnione. Jednak niestety są takie czasy, że wszystko bardzo zdrożało i odczuwa to każdy. Jest droższe paliwo, hotele i sprzęt, dlatego nie ukrywam, że jakieś wsparcie by się nam przydało. Podjęliśmy pewne kroki w tej sprawie, ale niestey nie idzie to zbyt łatwo. Jest problem ze sprzętem. Wprowadziliśmy nowy osprzęt – będziemy mieli rowery na nowym dwunastorzędowym osprzęcie Shimano, ale jak na razie nie można do niej dokupić komponentów na zmianę, jak łańcuchów, kaset itp. Jednak to nie jest tak, że tylko my zmagamy się z tego typu problemami – nawet drużyny World Tour je mają. Oni mają na przykład 75 proc. sprzętu i my tak samo, ale u nas to są mniejsze ilości, a u nich większe. Także w kwestiach osprzętu to na pewno będzie niestabilny rok, ale będziemy robić wszystko, żeby uzupełniać to na bieżąco. Na razie koncentrujemy się na najbliższej przyszłości. Część kolarzy już trenuje w lepszych warunkach atmosferycznych, a w styczniu i w lutym będziemy organizować kolejne zgrupowania. Będziemy robić wszystko po kolei, zobaczymy jak rozwinie się sytuacja na rynku rowerowym i na świecie.

W związku z niepewnymi czasami zmodyfikowaliście swoje cele na 2022 rok?

Nie, cele są takie same jak przed minionym sezonem. Chcemy wygrywać najwięcej jak się da. Na pewno będziemy bronili koszulki misrza Polski, chociaż oczywiście niekoniecznie musi obronić ją Maciek. Chcemy również wygrać Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Na większości wyścigów będziemy starali się walczyć się o czołowe lokaty. Rozpznawalność pozwoli nam dostawać zaproszenia na ciekawe wyścigi, tak jak funkcjonowało to w tym roku.

Zapracowaliście sobie na jakiś ciekawy start?

Jestem bardzo zadowolony ze startu w Gooikse Pijl w Belgii. Nic takiego wielkiego tam nie zrobiliśmy, bo Patryk Stosz był 12. na finiszu, ale jako drużyna próbowaliśmy się w końcówce rozprowadzić i ładnie to wyglądało. Na tyle ładnie, że dosłownie kilka dni później organizator napisał nam, że jest zadowolony z naszej jazdy i że mamy zapewnione miejsce w kolejnej edycji. Mogliśmy się tam pościgać w dobrym towarzystwie. Fajnie to wyglądało jak między drużynami Quick-Step i Alpecin-Fenix jechał pociąg Voster ATS Team. Jestem również dumny z naszego ostatniego wyścigu we Francji [Circuit des Ardennes International]. To był start już po długim sezonie i bardzo się cieszyłem, że w tym niełatwym terenie udało nam się zmotywować przed ostatnim etapem i go wygrać. Myślę, że po takich sytuacjach poznaje się prawdziwą drużynę, bo równie dobrze chłopcy mogli powiedzieć: „A, to już tylko to przejedźmy i pojedziemy do domu”.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułNaszosowa zapowiedź sezonu: Team Arkéa Samsic
Następny artykułVoster ATS Team z nowymi partnerami sprzętowymi
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments