fot. Imola 2020

Najprawdopodobniej już niebawem Filippo Ganna po raz kolejny spróbuje zapisać się w historii. Włoch liczy, że już w przyszłym roku będzie miał szansę podjąć próbę pobicia rekordu jazdy godzinnej.

Choć kolarz jeżdżący na co dzień w INEOS Grenadiers ma dopiero 25 lat, to już ma na swoim koncie całą masę sukcesów. Dwa mistrzostwa świata w jeździe indywidualnej na czas, 6 wygranych etapów Giro d’Italia, a do tego cała masa osiągnięć na torze. Nic dziwnego, że Włoch, pomimo zaledwie 5. miejsca na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich (gdzie zresztą bardziej skupiał się na torze), ma status czasówkowego dominatora.

Status ten może jeszcze poprawić sięgając po kolejny ważny sukces – rekord świata w jeździe godzinnej. W przeszłości osiągali go tacy kolarze jak Eddy Merckx, Francesco Moser, Chris Boardman czy Bradley Wiggins. Dziś natomiast miano rekordzisty dzierży Victor Campenaerts, którego wynik wynosi 55,089. Włoch chciałby go przebić.

Myślę, że zrobię to w 2022 roku. Muszę dobrze przygotować się do tego przedsięwzięcia, więc trudno znaleźć na nie czas. Na przykład w tym roku, nie zdążyłbym tego zrobić po mistrzostwach świata. Myślę, że w 2022 łatwiej będzie znaleźć na to dobry moment – choćby po którymś z wielkich tourów – po Giro, Tourze czy Vuelcie. Jeśli włożysz w taki wyścig odpowiedni wysiłek, możesz uzyskać odpowiednie efekty

– uważa.

Na razie jednak wszystko to obarczone jest sporymi wątpliwościami. Wciąż nie wiadomo, jak w przyszłym roku będzie wyglądał kalendarz Włocha.

Pewnie pojadę w klasykach, m.in. w Milano-Sanremo, a później w którymś z wielkich tourów. Chciałbym znów pojawić się na trasie Giro d’Italia, nawet jeśli miałbym połączyć je z Tour de France. To wszystko nie jest jeszcze całkowicie ustalone. Decyzję podejmę razem z zespołem

– zapowiada Włoch.

Poprzedni artykułProgram nowego prezesa Polskiego Związku Kolarskiego – Grzegorza Botwiny
Następny artykułTomasz Marczyński opowiada o karierze, jej zakończeniu i kochaniu życia [WYWIAD]
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments