„Superman” López udzielił wywiadów hiszpańskim mediom, w których opowiedział o przyczynach odejścia z drużyny Movistar. Jak się okazuje, wydarzenia z dwudziestego etapu wyścigu Vuelta a España są tylko fragmentem tego, co spiętrzało się od kilku miesięcy.

Kolumbijczyk stał się bohaterem końcówki sezonu 2021 – najpierw za sprawą spektakularnego opuszczenia hiszpańskiej Vuelty dzień przed jej zakończeniem, a później z powodu zamieszania transferowego wokół niego. Dziennikarz „El Pais” Carlos Arribas niemal od razu donosił o jego transferze do Astany, ale na oficjalne potwierdzenie tej informacji trzeba było poczekać kilkanaście tygodni.

W najnowszych medialnych wypowiedziach Miguel Ángel podawał powody, dla których postanowił pożegnać się z zespołem Eusebio Unzué.

– Odnowiłem kontrakt [z Movistarem] przed Tour de France, ale zanim pojechałem na Vueltę wydarzyły się pewne rzeczy – szczegóły – które odkrywałem kawałek po kawałku. Nie pojechałem na IO do Tokio, wypadłem ze składu na Tour chociaż tego nie chciałem, a później w trakcie Vuelty były momenty dużego napięcia związane z kwestiami pozycji lidera w drużynie. W Movistarze zawsze tak się dzieje – Nairo i Landa doświadczali tego samego. Zacząłem odczuwać to samo napięcie

– mówił Mikel Landa.

Jeśli chodzi o występ na igrzyskach, to López znajdował się w rezerwie reprezentacji Kolumbii, a gdy Dani Martinez zwolnił miejsce, to drużyna Movistar nie pozwoliła mu jechać do Japonii. W rezultacie jego drużyna narodowa została pozbawiona jego kolarza.

– Byłem w odpowiednio dobrej formie, aby jechać, ale Movistar nie dał mi pozwolenia, ponieważ to kolidowało z planami dotyczącymi Vuelty. Nie byłem w stanie w jakikolwiek sposób ich przekonać. To był team order. Zabolało mnie to i zdenerwowało.

Przypomnijmy, że „Superman” López wygrał królewski etap z metą na Gamoniteiru, a kolejnego dnia przegapił rozpad pierwszej grupy i wirtualnie spadł poza podium klasyfikacji generalnej. Gonić grupę drugiego w „generalce” Enrica Masa zabronili mu Eusebio Unzué i spółka, ponieważ ich zdaniem mogło to zagrażać miejscu kolarza z Majorki. W rezultacie López postanowił zejść z roweru i wycofać się z wyścigu.

– Praca, którą wykonują kolarze jest nie do zastąpienia. To samo dotyczy masażystów czy mechaników. W tej drużynie problem polega na tym, że kierownictwo nie potrafi odpowiednio zarządzać, a to powoduje, że niemożliwe jest osiągnąć więcej

– uważa.

Kontrakt z Movistarem rozwiązano za porozumieniem stron. Miguel Ángel López wraca do Astany, w barwach której stanął na podium Giro d’Italia oraz hiszpańskiej Vuelty.

– Odszedłem do miejsca, w którym jestem doceniany i gdzie wszystko odbywa się zupełnie inaczej. Musisz być tam, gdzie czujesz się dobrze, gdzie każdy cię wspiera oraz gdzie panuje przyjazna atmosfera, bez napięcia i egotyzmu. To było najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Czasami obierasz pewną ścieżkę, ale po czasie okazuje się, że ona była nieodpowiednia. Nie można cofnąć czasu, ale zdecydowanie jest to dla mnie jedno z życiowych doświadczeń

– zakończył.

Pomimo że z powodu zakażenia koronawirusem, López wszedł w sezon później, to zdołał odnieść cztery zwycięstwa. Poza etapowym łupem na Vuelcie wygrał etap i klasyfikację generalną Ruta del Sol oraz Mont Ventoux Challenge.

Poprzedni artykułMedia: Geraint Thomas o krok od przedłużenia kontraktu z INEOS Grenadiers
Następny artykułNairo Quintana nie zapomniał o żółtym marzeniu
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
zbig
zbig

patrząc na „sukcesy” Movistaru ,coś prawdy chyba w tej wypowiedzi jest…

Jan
Jan

zbig ? a jak mają wygrywać, gdy kolarze schodzą z rowerów na wyścigach ?