Alena Ivanchenko wygrała mistrzostwa świata w jeździe indywidualnej na czas. Polki zajęły miejsca w drugiej dziesiątce.
Trzeci dzień Mistrzostw Świata we Flandrii rozpoczęły juniorki. Dystans, który miały przejechać w ramach jazdy indywidualnej na czas wynosił 19 kilometrów. Jednak podobnie jak poprzednie kategorie wiekowe, ścigały się na trasie z Knokke Heist do Bruges (tyle że najkrótszą możliwą drogą), dlatego nic dziwnego, że i tym razem łączne przewyższenie, które pokonały, było bardzo niewielkie.
Na trasie pojawiły się dwie Polki – Tamara Szalińska oraz Maja Wróblewska. Najpierw z rampy startowej zjechała ta pierwsza. Zawodniczka na co dzień jeżdżąca dla UKS TFP Jedynka Kórnik dobrze rozpoczęła swój występ. Jej czas – 15:28 pozwolił na zdecydowane wyprzedzenie wszystkich siedmiu zawodniczek, które wystartowały przed nią. Później utrzymała to tempo i po przyjeździe na metę objęła prowadzenie o 19 sekund przed dotychczasową liderką – Laurą Auerbach-Lind.
Później Szalińską wyprzedziło kilka zawodniczek, ale z każdą kolejną minutą coraz bardziej jasne stawało się, że jej czas był naprawdę dobry. Gdy na metę w Bruges wjeżdżała Maja Wróblewska, nazwisko mistrzyni Polski z 2020 roku znajdowało się na 7. miejscu w tymczasowej tabeli. Przejazd zawodniczki KS Ziemia Darłowska niczego w tej kwestii nie zmienił, choć i ona spisała się bardzo dobrze – straciła do Szalińskiej zaledwie osiem sekund i wskoczyła na 8. pozycję.
Oczywiście gdy na starcie zaczęły pojawiać się najlepsze zawodniczki, Szalińska i Wróblewska osuwać się w tymczasowej tabeli. Ostatecznie jednak udało im się utrzymać w drugiej dziesiątce – zajęły odpowiednio 18. i 19. pozycję.
Najlepsza, podobnie jak dwa lata temu, okazała się Rosjanka. Tym razem ni chodzi jednak o Aigul Gareevą, która już od dwóch lat nie jest juniorką, a o Alenę Ivanchenko. Na tym nie koniec skojarzeń z 2019 rokiem, bo 2. miejsce zajęła Zoe Backstedt – siostra Elynor, która w Yorkshire sięgnęła po brąz w tej samej konkurencji.
Wg oficjalnej strony organizatora Polki zajęły 18 i 19 miejsce – ale co tam te patałachy z UCI wiedzą…