fot. Vuelta a Espana

Patrząc na profil dzisiejszego etapu oczami wyobraźni widzimy czterogodzinną procesję, zakończoną sprinterskim finiszem. Jeśli jednak zagłębimy się w trasę, i w prognozę pogody, dostrzeżemy, że już na pierwszym odcinku ze startu wspólnego zanosi się na walkę na rantach. Kto okaże się najlepszy w Burgos? Czy do mety dojedzie cały peleton? Czy któryś z faworytów zagapi się i na rantach straci czas do swoich rywali? Odpowiedzi na te pytania poznamy za kilka godzin.

Trasa

Po starcie w Caleruedze kolarze ruszą lekko opadającą drogą na południowy-wschód, gdzie będą narażeni na wiejący z prędkością około 25 km/h boczny wiatr. Po 20 kilometrach jazdy skręcą o 90 stopni i udadzą się na północny-wschód. Przez większość etapu trasa będzie prowadziła właśnie w tym kierunku – wtedy zawodnicy będą musieli mierzyć się z bocznymi podmuchami wiatru. Przez ostatnie 30 kilometrów kolarze będą jechali z zachodu na wschód, ale wtedy… wiatr też ma zmienić swój kierunek, więc dalej będzie stanowił duże zagrożenie.

Kilkanaście kilometrów przed metą ulokowana będzie lotna premia, na której do zdobycia będą bonusowe sekundy – odpowiednio 3, 2 i 1. Około 4,5 kilometra przed kreską, kolarze przejadą przez krótkie, 400-metrowe wzniesienie o nachyleniu 5%, jednak nie powinno ono mieć wpływu na przebieg rywalizacji. Stamtąd zawodników czeka krótki zjazd, a następnie około 3,5 kilometra płaskiego terenu, gdzie największą trudnością będą trzy ronda.

Ostatni zakręt kolarze pokonają na 1600 metrów do mety. Finisz zlokalizowany jest na długiej i szerokiej prostej, co faworyzować będzie sprinterów dysponujących dobrymi pociągami.

Pogoda

Temperatura powietrza, osiągająca ponad 35 stopni Celsjusza, znów mocno da się we znaki kolarzom. Zamieszanie może wprowadzić wiatr – w pierwszej części etapu będzie wiał z prędkością 20/25 km/h z zachodu. Z godziny na godzinę jego prędkość ma spadać, ale mimo tego warto będzie na niego uważać. Dodatkowo na ostatnich 30 kilometrach etapu wiatr będzie wiał z północnego-zachodu, przez co możemy spodziewać się tam prób rozerwania peletonu.

Możliwe scenariusze rozegrania wyścigu

Etap powinien zakończyć się finiszem z dużej grupy, ale nie będzie to łatwa przeprawa. Nad peletonem przez większość odcinka ciążyć będzie widmo rantów i powinniśmy zobaczyć próby rozerwania grupy. Może się to udać na pierwszych kilkudziesięciu kilometrach, kiedy to kolarze będą jechali odsłoniętymi ulicami. Warto zwrócić uwagę szczególnie na fragment Torresandino – Villafruela (od 59 kilometra etapu), gdzie kolarze będą zmagać się z mocnym, bocznym wiatrem.

Nawet jeśli grupy nie uda się porwać na dobre, przyspieszeniem można postraszyć oraz zmęczyć rywali, co może być ważne zarówno w kontekście późniejszego finiszu, jak i jutrzejszego etapu, który zakończy się na Picon Blanco. Zespołem, który może chcieć rozerwać peleton może być Astana – Premier Tech – w ten sposób jej kolarze mogliby zmęczyć, a może nawet zgubić niektórych rywali Aleksandra Vlasova w walce o czerwoną koszulkę. Dodatkowo może zadziałać to na korzyść Alexa Aranburu, który w przypadku finiszu z okrojonego peletonu mógłby pokusić się o zdobycie bonifikaty, pozwalającej na wyprzedzenie Primoza Roglica w klasyfikacji generalnej. Bask może liczyć też na wygranie lotnej premii kilkanaście kilometrów przed metą.

Ze względu na krótki podjazd w końcówce, możemy spodziewać się tam ataku któregoś z kolarzy zespołów ProTeams, ale taka akcja niemalże na pewno zakończy się niepowodzeniem. W końcówce, jak zawsze, ważne będzie dobre ustawienie w peletonie, który będzie rozciągał się na rondach.

Faworyci

Fabio Jakobsen (Deceuninck – Quick-Step) – wrócił na start Wielkiego Touru po dwuletniej przerwie. Ostatni etap Vuelta a Espana ze startu wspólnego padł właśnie łupem Jakobsena – na kresce wyprzedził wtedy Sama Bennetta oraz Szymona Sajnoka. Jego niedawny występ w Tour de Wallonie, gdzie wygrał dwa etapy, pokazał, że wraca do swojej dawnej dyspozycji, którą miał osiągnąć podczas hiszpańskiego Wielkiego Touru. Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem, a kraksa, której Holender doznał w Heistse Pijl nie miała większego wpływu na jego przygotowania, w Hiszpanii powinien być bardzo mocny.

Ekipa Deceuninck – Quick-Step, jak zwykle, będzie dysponowała silnym pociągiem. Co prawda Josef Cerny, Zdenek Stybar, Bert Van Lerberghe i Florian Senechal nie są rozprowadzającymi tej klasy, co zawodnicy, którzy pomagali Markowi Cavendishowi w Tour de France (może poza Florianem Senechalem), ale powinni być w stanie ustawić Fabio Jakobsena na najlepszej pozycji i tym samym znacznie ułatwić mu finisz.

Arnaud Demare (Groupama – FDJ) – kolarz zagadka. Wygrał w tym roku siedem sprintów, ale wszystkie miały miejsce w wyścigach niższej kategorii. W wyścigu worldtourowym najwyżej finiszował na pierwszym etapie Paryż-Nicea, gdzie przegrał jedynie z Samem Bennettem. Przełamanie miało nadejść w Tour de France, lecz ta impreza zdecydowanie nie poszła po jego myśli – Demare przekroczył limit czasu na dziewiątym etapie i w wyścigu zdążył zafiniszować tylko raz, trzy dni wcześniej, kiedy to wpadł na czwartej pozycji na metę w Chatearoux.

Od tamtego czasu Francuz nie brał udziału w żadnym wyścigu, więc nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Być może będzie potrzebował kilku etapów, by się rozkręcić, ale prawdopodobne jest też, że od razu będzie walczył o zwycięstwa. Podobnie jak Fabio Jakobsen, Demare powinien być dobrze rozprowadzony – w jego pociągu znajdą się między innymi Tobias Ludvigsson, Ramon Sinkeldam czy Jacopo Guarnieri.

Jasper Philipsen (Alpecin-Fenix) – podobnie jak Arnaud Demare, wraca do rywalizacji po Wielkiej Pętli. Dla niego Tour był jednak o wiele bardziej udany – aż sześć razy stawał na etapowym podium. Nie udało mu się postawić kropki nad „i” i zwyciężyć na którymś z odcinków, ale być może powetuje sobie to w hiszpańskim Wielkim Tourze. Jego forma jest niewiadomą, a dodatkowo, może odczuwać skutki upadku, którego doznał na zjeździe z podjazdu Alto del Castillo na etapie indywidualnej jazdy na czas.

Juan Sebastian Molano (UAE-Team Emirates) – Kolumbijczyk po dwóch etapowych zwycięstwach w Vuelta a Burgos wyrasta na pewniaka do wysokiego miejsca na dzisiejszym etapie. Należy jednak pamiętać, że w hiszpańskiej tygodniówce jego najgroźniejszymi rywalami byli Alberto Dainese, Jon Aberasturi, Vincenzo Albanese czy Matteo Trentin, który go rozprowadzał. Obsada sprinterska Vuelta a Espana jest nieporównywalnie mocniejsza i jestem ciekaw, jak Juan Sebastian Molano poradzi sobie z lepszymi przeciwnikami. Z pewnością pociąg Kolumbijczyka (Ryan Gibbons, Rui Oliveira, Matteo Trentin) nie będzie odstawał od innych ekip, więc pozostanie mu „tylko” wykończyć pracę kolegów.

Alex Aranburu (Astana – Premier Tech) – po wczorajszym świetnym występie, Bask może być szczególnie zmotywowany, by odebrać czerwoną koszulkę Primozowi Roglicowi. W klasyfikacji generalnej traci do niego 6 sekund, więc wygranie lotnej premii nie da mu prowadzenia. Jeśli jednak dodałby do tego dodał bonifikatę z mety, wysunąłby się na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej (zakładając, że Primoz Roglic nie zdobędzie żadnej bonusowej sekundy). W wyścigu jedzie wielu silniejszych sprinterów, ale gdyby udało mu się zgubić kilku z nich na rantach, gdzie mocne tempo może nadawać jego drużyna – Astana – Premier Tech – zajęcie miejsca w czołowej trójce byłoby całkiem prawdopodobne.

Davide Cimolai (Israel Start-Up Nation) – Włoch świetnie radził sobie w sprinterskich końcówkach majowego Giro d’Italia, ale w pozostałe wyścigi w tym sezonie przejechał „po cichu” – poza La Corsa Rosa, nie brał udziału w żadnym finiszu z peletonu! Nie wiadomo więc, jak zaprezentuje się w Hiszpanii, ale jeśli nawiąże formą do Giro d’Italia, może powalczyć o czołowe lokaty na etapach kończących się sprintem.

Alberto Dainese (Team DSM) i Jordi Meeus (BORA-hansgrohe) – obaj mają 23 lata i są wielkimi talentami, obaj prezentowali się w tym roku dobrze i obaj przejechali przyzwoity Wyścig Dookoła Burgos. Dainese kończył sprinterskie etapy na drugiej i jedenastej pozycji, natomiast Meeus był bardziej regularny i finiszował kolejno na czwartym i piątym miejscu. W tym roku ci dwaj zawodnicy walczyli o zwycięstwo na etapie Tour de Hongrie – wtedy szybszy okazał się Belg, a Włoch musiał zadowolić się drugim miejscem. Podczas tegorocznej Vuelty warto zwrócić uwagę na tę dwójkę, która z pewnością będzie wchodzić do czołowej dziesiątki sprinterskich etapów, a może pokusić się o coś więcej.

Jon Aberasturi (Caja Rural – Seguros RGA) – po dość intensywnej pierwszej części sezonu, w której zwyciężył na etapie Tour of Slovenia i z dobrej strony pokazywał się w wyścigach ProSeries na Półwyspie Iberyjskim, zrobił sobie półtoramiesięczną przerwę od ścigania. Do rywalizacji wrócił w Vuelta a Castilla y Leon i Circuito de Getxo. Następnie przejechał Vuelta a Burgos, gdzie sprinterskie etapy kończył na drugiej i piątej lokacie. Pozwala mu to myśleć o dobrym występie w swoim domowym Wielkim Tourze.

Michael Matthews (Team BikeExchange) – dziewiątym miejscem na etapie indywidualnej jazdy na czas pokazał, że przyjechał na Vueltę w dobrej formie. Postara się ją wykorzystać w walce o etapowy triumf, który jest jego celem na hiszpański Wielki Tour, jednak raczej nie nastąpi on dzisiaj. Wydaje się, że drugi odcinek Vuelta a Espana jest dla Australijczyka zdecydowanie zbyt prosty, ale w przypadku podzielenia się grupy na wietrze, jego szanse na dobry wynik wzrosną.

Mój typ

Fabio Jakobsen wykorzysta świetne rozprowadzenie i wygra pierwszy etap ze startu wspólnego.

Etap będzie transmitowany w Eurosporcie 1 od godziny 14.50.

Poprzedni artykułElia Viviani: „Słowa Vasseura nie były przyjemne, ale gość miał rację”
Następny artykułPrzyjazny sprint – zapowiedź 7. etapu Tour de Pologne 2021
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments