fot. Vuelta a Espana

Już tylko kilkanaście godzin pozostało do rozpoczęcia ostatniego Wielkiego Touru w tym sezonie – Vuelta a Espana. Spośród trzech wyścigów trzytygodniowych, Vuelta jest najbardziej nieprzewidywalna i być może najtrudniejsza. Kto w tym roku zgarnie czerwoną koszulkę?

Trasa

Etap 1, 14 sierpnia: Burgos. Catedral VIII Centenario 2021 – Catedral, 7,1 km (ITT)

Tegoroczna Vuelta a Espana startuje z… katedry w Burgos, co ma na celu upamiętnienie 800-lecia świątyni. Czasówka rozpocznie się podjazdem pod Alto del Castillo (1,2 km; 7,1%), natomiast dalsza część trasy będzie prowadzić w dół lub po płaskim. Trudność kolarzom sprawić mogą natomiast wąskie i kręte, miejskie uliczki. Na tego typu trasie najlepiej powinni poradzić sobie kolarze specjalizujący się w jeździe na czas i jednocześnie umiejący dobrze jeździć pod górę. Zawodnikiem, który od razu przychodzi na myśl w kontekście tej czasówki jest oczywiście Primoz Roglic (Team Jumbo-Visma), który będzie faworytem zmagań. Różnice między kandydatami do wysokich miejsc w generalce nie powinny być tu bardzo duże.

Etap 2, 15 sierpnia: Caleruega. VIII Centenario de Santo Domingo de Guzmán – Burgos. Gamonal, 166,7 km

Niby płasko, niby sprint, ale… Na Vuelcie wszystko może się wydarzyć – w tym ranty na pierwszym etapie. Jeśli jednak nie powieje, powinniśmy oglądać klasyczny finisz z peletonu, który rozegra się na długiej i szerokiej prostej. Ostatni zakręt organizatorzy ulokowali około 1500 metrów przed metą, więc kolarze będą mieli całkiem dużo czasu, żeby na ostatniej prostej zająć perfekcyjną pozycję do finiszu.

Etap 3, 16 sierpnia: Santo Domingo de Silos – Espinosa de los Monteros. Picón Blanco, 202,8 km

Już trzeciego dnia możemy spodziewać się fajerwerków, ponieważ organizatorzy zaplanowali metę na Picon Blanco (7,6 km; 9,3%), którego nachylenie miejscami sięga aż 18%! Faworyci najprawdopodobniej nie będą tu szaleć – wszyscy będą świeży, więc mało prawdopodobne jest, że któryś z kolarzy okaże się znacznie lepszy od innych. Mimo tego małe, kilku- lub kilkunastosekundowe różnice są możliwe.

Twórca trasy wyznaczył bonusową premię na szczycie Alto de Bocos, lecz najprawdopodobniej sekundy zdobędą tu uciekinierzy.

Etap 4, 17 sierpnia: El Burgo de Osma – Molina de Aragón, 163,9 km

Pofałdowany etap, który powinien zakończyć się sprintem z dużej grupy. Końcówka faworyzować będzie jednak silniejszych sprinterów lub puncherów, ponieważ nachylenie ostatnich 600 metrów wynosi około 5%. Siłowy finisz z pewnością będzie pasował takim zawodnikom, jak Tom Pidcock (INEOS Grenadiers; o ile dostanie szansę), Matteo Trentin (UAE-Team Emirates) czy Michael Matthews (Team BikeExchange).

Etap 5, 18 sierpnia: Tarancón – Albacete, 184,4 km

Płaski jak stół etap z Tarancón do Albacete też powinien zakończyć się finiszem z dużej grupy. Trasa poprowadzona jest po otwartym terenie, więc bardzo prawdopodobne są tu ranty. Mimo braku przeszkód terenowych – kolarze będą musieli zachować tu szczególną uwagę. Meta zlokalizowana będzie na długiej i szerokiej prostej.

Etap 6, 19 sierpnia: Requena – Alto de la Montaña de Cullera, 158,3 km

Etap numer 6 można podzielić na trzy części – pierwsza, to zjazd z Requeny do Picassent; druga to całkowicie płaski dojazd do Alto de la Montaña de Cullera, natomiast trzecią jest sam podjazd o długości 2 kilometrów i średnim nachyleniu wynoszącym 10%. W pierwszej części zawiąże się ucieczka i to najprawodopodobniej tam dowiemy się, czy uda jej się dojechać do mety. Jeśli tak się nie stanie, faworytami etapu będą najlepsi puncherzy w peletonie, a także dynamiczni górale. O triumf mogą powalczyć tu Alejandro Valverde (Movistar Team), Tom Pidcock, Michael Matthews czy Primoz Roglic.

W drugiej części kolarze będą jechali wybrzeżem Morza Śródziemnego, skąd może powiać.

Etap 7, 20 sierpnia: Gandia – Balcón de Alicante, 152 km

Pierwszy typowy górski etap, który może zakończyć się zarówno dojazdem uciekinierów do mety, jak i walką faworytów. Mimo że etap naszpikowany jest podjazdami, o wszystkim najprawdopodobniej zadecyduje ostatni podjazd – Balcon de Alicante (8,4 km; 6,2%). Jego średnie nachylenie oraz długość są nieco zwodnicze, ponieważ w początkowej części podjazdu znajduje się lekki zjazd, a następnie fałszywe wypłaszczenie. Gradient ostatnich trzech kilometrów oscyluje w okolicach 10%, a miejscami dochodzi do 14%.

Nawet jeśli po triumf sięgną tu uciekinierzy, powinniśmy zobaczyć tu jakieś ruchy faworytów generalki. Jeśli natomiast odjazd udałoby się złapać przed finałowym podjazdem (scenariusz bardzo mało prawdopodobny), ktoś z faworytów mógłby zainicjować akcję na Puerto de Tibi (5,3 km; 5,3%), gdzie do zdobycia są bonusowe sekundy.

Etap 8, 21 sierpnia: Santa Pola – La Manga del Mar Menor, 173,7 km

Nazajutrz kolarzy czekać będzie kolejny płaski etap wzdłuż wybrzeża, gdzie karty może rozdawać wiatr. Na ostatnich 300 metrach kolarze przejadą przez dwa lekkie łuki, więc szczególnie ważne będzie ustawienie w końcówce.

Etap 9, 22 sierpnia: Puerto Lumbreras – Alto de Velefique, 188 km

Pierwszy tydzień Vuelta a Espana zakończy się z przytupem – etapem o największym przewyższeniu (4657 metrów w pionie). W drugiej części odcinka zawodnicy pokonają trzy kategoryzowane podjazdy – Alto Castro de Filabres (7,1 km; 3,9%), Alto Collado Venta Luisa (29 km; 4,4%) i wymagający Alto de Velefique (13,2 km; 6,4%). Różnice w czołówce najprawdopodobniej nie będą tu zbyt duże, ale wielu kolarzy może pożegnać się tu z myślami o podium klasyfikacji generalnej.

Dzień przerwy, 23 sierpnia: Almeria

Etap 10, 24 sierpnia: Roquetas de Mar – Rincón de la Victoria, 189 km

Następny etap wzdłuż wybrzeża, tym razem południowego, więc szanse na boczny wiatr są mniejsze. Odcinek ten, ze względu na jego budowę – ulokowanie w końcówce podjazdu Puerto de Almachar (10,9 km; 4,9%) – może zakończyć się w różnoraki sposób. Losy zwycięstwa między sobą mogą rozstrzygnąć uciekinierzy. Jeśli jednak odjazd by się nie powiódł, na górskiej (i dodatkowo bonusowej) premii zobaczymy wiele ataków i być może któryś z nich zakończy się powodzeniem. Trzecią opcją jest finisz z okrojonego peletonu, w którym wzięliby udział puncherzy i dynamiczni górale.

Etap 11, 25 sierpnia: Antequera – Valdepeñas de Jaén, 133,6 km

Klasyczny etap dla ucieczki. Został poprowadzony po górzystym terenie, ale organizatorzy zdecydowali się ulokować tu tylko jedną górską premię – Puerto de Locubin (8,8 km; 5%). Bardzo prawdopodobne, że kolarz (lub też kolarze), który na poprzednich etapach stracił kilka minut do pozostałych faworytów, spróbuje oderwać się tu od peletonu. Faworytami tego etapu są puncherzy potrafiący przetrzymać kilkukilometrowy podjazd i dynamiczni górale, nie liczący się w klasyfikacji generalnej.

Etap 12, 26 sierpnia: Jaén – Córdoba, 175 km

Kolejnego dnia szansę znów powinni dostać uciekinierzy. Dwa kilkukilometrowe podjazdy na ostatnich 60 kilometrach etapu to za dużo dla typowych sprinterów, a za mało dla górali. Profil ponownie pasuje między innymi Michaelowi Matthewsowi (jak tak dalej pójdzie, to Australijczyk będzie faworytem każdego etapu).

Etap 13, 27 sierpnia: Belmez – Villanueva de la Serena, 203,7 km

Jeden z ostatnich płaskich etapów tegorocznej Vuelty powinien zakończyć się sprintem z peletonu, ale w tym wyścigu wszystko może się zdarzyć. Kreska zlokalizowana będzie po lekkim łuku, w skład którego wchodzi całkiem spore rondo – kluczowe będzie tu rozprowadzenie, przez co Arnaud Demare (Groupama – FDJ) jest głównym faworytem do wygrania tego etapu.

Etap 14, 28 sierpnia: Don Benito – Pico Villuercas, 165,7 km

W środkowej części etapu organizatorzy zaplanowali dwa bardzo wymagające podjazdy – Puerto Berzocana (7,7 km; 5,2%) i Alto Collado de Ballesteros (2,8 km; 14%), jednak kolarze liczący się w walce o czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej nie powinni mieć z nimi problemu. Nawet jeśli na ścianie Alto Collade de Ballesteros ktoś będzie miał chwilę słabości, na zjeździe powinien dołączyć do grupy.

Wszystko powinno rozstrzygnąć się na Pico Villuercas (14,5 km; 6,2%), gdzie znów nie spodziewam się wielkich różnic między ścisłą czołówką generalki.

Etap 15, 29 sierpnia: Navalmoral de la Mata – El Barraco, 197,5 km

Na zakończenie drugiego tygodnia kolarzy czeka górzysty etap, który faworyzować będzie dobrze radzących sobie na podjazdach uciekinierów. Najtrudniejszą wspinaczką będzie tu Puerto de Mijares (20,4 km; 5,4%), ale wydaje się on zbyt łatwy, by zgubić tam kogoś z czołówki klasyfikacji generalnej. Faworyci powinni więc ukończyć ten etap „na zero”.

Dzień przerwy, 30 sierpnia: Santander

Etap 16, 31 sierpnia: Laredo – Santa Cruz de Bezana, 180 km

Pierwszy etap trzeciego tygodnia poprowadzony zostanie po lekko pofałdowanej trasie i powinien zakończyć się finiszem z peletonu. Gdyby jednak nie było już komu kontrolować etapu, o niespodziankę może pokusić się ucieczka.

Etap 17, 1 września: Unquera – Lagos de Covadonga, 185,8 km

Po relatywnie spokojnym etapie nadejdzie niezwykle ciężki, górski odcinek. W jego środkowej części kolarze dwukrotnie pokonają podjazd La Collada Llomena (7,6 km; 9,3%), gdzie peleton zostanie mocno uszczuplony. Biorąc pod uwagę, że kolejnego dnia zawodników czeka jeszcze trudniejszy etap, nie spodziewałbym się ataków przed finałową wspinaczką, Lagos de Covadonga (12,5 km; 6,9%). Na ostatnim podjeździe najprawdopodobniej zobaczymy rzeź i liczne próby zgubienia rywali, przez co różnice mogą być tu spore. W przeszłości na Lagos de Covadonga triumfowali między innymi tacy kolarze, jak Thibaut Pinot, Nairo Quintana czy Przemysław Niemiec.

Etap 18, 2 września: Salas – Altu d’El Gamoniteiru, 162,6 km

Boli od samego patrzenia. Tylko cztery podjazdy na 162 kilometrach – ale za to jakie! Na początek Puertu de San Llaurienzu (9,9 km; 8,6%) i Alto de la Cobertoria (7,9 km; 8,6%), które faworyci klasyfikacji generalnej bez problemu powinni wytrzymać. Gdyby jednak ktoś z czołówki miał tu problemy, co nie jest wykluczone, rywale mogą podkręcić tempo, by wyeliminować przynajmniej jednego konkurenta na wczesnym etapie.

Po zjeździe z Alto de la Cobertoria i kilkudziesięciu płaskich kilometrach, kolarze rozpoczną wspinaczkę pod Altu la Sega o del Cordal (12,2 km; 3,8%). Można spodziewać się tu pierwszych prób oderwania się od grupy zasadniczej i, na przykład, doskoczenia do stacji przekaźnikowych, które wcześniej jechały w ucieczce. Świetni górale, którzy nieco gorzej jeżdżą na czas, nie będą mieli tu nic do stracenia, więc mogą zagrać va bank.

Etap zakończy się na Alto d’El Gamoniteiru (14,6 km; 9,8%), gdzie kolarze na pewno będą wpadać na metę pojedynczo. Nachylenie tego podjazdu tylko przez 4 kilometry jest mniejsze niż 10%, a to robi wrażenie.

Etap 19, 3 września: Tapia – Monforte de Lemos, 191,2 km

Największe trudności czekają kolarzy w pierwszej części etapu. Zawodnicy będą musieli zmierzyć się z takimi podjazdami, jak Alto de Sela de Entorcisa (9,9 km; 3,9%), Alto da Garganta (10,3 km; 5,6%) i Alto de Barbeitos (11,8 km; 3,8%). Pozostała część etapu będzie relatywnie płaska.

W zależności od tego, ilu sprinterów pozostanie w stawce (i ilu pomocników), może być to zarówno etap zakończony finiszem z większej grupy, jak i odcinek dla harcowników. Jeśli w peletonie nie będzie już wielu szybkich kolarzy, mogą oni pokusić się o zabranie się w odjazd, a następnie pokonanie swoich rywali w finiszu z mniejszej grupy (o ile do takiego dojdzie). Taki scenariusz wydaje się idealny dla Michaela Matthewsa (Team BikeExchange) czy Matteo Trentina (UAE-Team Emirates).

Etap 20, 4 września: Sanxenxo – Mos. Castro de Herville, 202,2 km

Ostatni etap ze startu wspólnego będzie poprowadzony po górzystym terenie, dlatego będzie bardzo ciężko go kontrolować. Kolarze z czołówki mogą próbować tu ataków, ale szanse na odjazd od rywali nie będą duże. Niewykluczone, że któryś z zawodników zajmujących wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej będzie chciał zabrać się do ucieczki dnia.

Etap 21, 5 września: Padrón – Santiago de Compostela, 33,8 km (ITT)

Emocje do ostatniego kilometra gwarantuje indywidualna jazda na czas do Santiago de Compostela. Na 34-kilometrowej, pofałdowanej trasie największe szanse na triumf mają specjaliści od indywidualnej jazdy na czas, w tym faworyci klasyfikacji generalnej.

Faworyci

INEOS Grenadiers – kto z trójki Egan Bernal, Richard Carapaz i Adam Yates okaże się najmocniejszy i zostanie jedynym liderem INEOS Grenadiers? To pytanie będziemy pewnie zadawać sobie przez cały pierwszy tydzień – później powinno się to wyjaśnić. Bernal to tegoroczny zwycięzca Giro d’Italia, który ma chrapkę na skompletowanie triumfów we wszystkich trzech Wielkich Tourach. Adam Yates podporządkował cały kalendarz startów, by być w optymalnej formie podczas Vuelty i sprostać oczekiwaniom kierownictwa ekipy. Richard Carapaz spośród tej trójki może być najbardziej zmęczony – na bardzo wysokim poziomie przejechał Tour de France oraz wyścig ze startu w Igrzyskach Olimpijskich. Wielką Pętlę skończył na drugiej pozycji, a z Tokio udało mu się przywieźć złoto.

W teorii to właśnie Ekwadorczyk powinien mieć największe trudy z wytrzymaniem kolejnego trzytygodniowego wysiłku, chociaż wcale nie musi tak być.

Adam Yates i Egan Bernal w niedawnym wyścigu Vuelta a Burgos zaliczyli upadek, który może dać im się we znaki. Mimo tego, to właśnie kolarze z tego tercetu będą głównymi faworytami Vuelta a Espana. Ich siła tkwi też w bardzo mocnych pomocnikach – skład INEOS Grenadiers na Vueltę uzupełnią Pavel Sivakov, Tom Pidcock, Jhonatan Narvaez, Salvatore Puccio i Dylan van Baarle.

Primoz Roglic (Team Jumbo-Visma) – Słoweniec ponownie będzie chciał w Hiszpanii powetować sobie przegrany Tour de France, z którego wycofał się ze względu na skutki kraksy. Później udało mu się zdobyć złoto w indywidualnej jeździe na czas w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Słoweńcowi sprzyja 40 kilometrów indywidualnej jazdy na czas, gdzie powinien nadrobić czas nad swoimi głównymi rywalami w walce o triumf. Ma on też mocnych pomocników – między innymi Roberta Gesinka, Seppa Kussa, Stevena Kruijswijka czy Sama Oomena.

Mikel Landa (Bahrain – Victorious) – Bask również może polegać na swojej drużynie. Znajdą się w niej bardzo dobrzy górale, Wout Poels, Mark Padun, Jack Haig, Gino Mäder czy Damiano Caruso, który na drugiej pozycji skończył tegoroczne Giro d’Italia. Dodatkowo w hiszpańskim Wielkim Tourze pojedzie Jan Tratnik. Pomoc Słoweńca w płaskim i górzystym terenie może okazać się nieoceniona, co pokazał choćby w wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo olimpijskie.

Landa może liczyć też na siebie – sam jest znakomitym góralem i potrafi jeździć na klasyfikację generalną. Po kraksie, której doznał w Giro d’Italia, nie doszedł jednak jeszcze w pełni do siebie, więc nie wiadomo, jak jego organizm zareaguje na bardzo duże obciążenia. Co prawda odniósł niedawno zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Vuelta a Burgos, lecz nie można porównywać 1:1 5-dniowego wyścigu do Wielkiego Touru. Jeśli tylko Hiszpan będzie w pełni sił, może powalczyć o miejsce na podium.

Movistar Team – co tym razem wyczaruje zespół Eusebio Unzue? W Vuelta a Espana pojadą Miguel Angel Lopez, Enric Mas i Alejandro Valverde. Pierwszy, ze względu na to, że nie walczył w klasyfikacji generalnej po stracie czasu na początkowych etapach, wydaje się być liderem numer 1 hiszpańskiej formacji. Nie można skreślać jednak Enrica Masa, który Wielką Pętlę ukończył na szóstej pozycji. Obaj zawodnicy są kolarzami na „top5”, ale dobry wynik mogą moim zdaniem osiągnąć tylko wtedy, jeśli jeden poświęci się dla drugiego, o co w Movistarze w ostatnich latach było ciężko.

W składzie znalazł się też doświadczony Alejandro Valverde, który z pewnością będzie chciał uszczknąć coś dla siebie.

Aleksandr Vlasov (Astana – Premier Tech) – będzie to dla niego drugi Wielki Tour w tym sezonie. W pierwszym, Giro d’Italia, zajął czwartą pozycję. Od włoskiego wyścigu Rosjanin zaliczył zaledwie dziewięć dni wyścigowych, w tym pięć w Vuelta a Burgos, gdzie najwyżej uplasował się na trzecim etapie (z podjazdem pod Picon Blanco – tak, tym samym, co na trzecim odcinku Vuelta a Espana), na którym zajął ósmą pozycję. Ciężko cokolwiek powiedzieć o jego dyspozycji, ale kierownictwo Astany jest dobrej myśli i liczy, że Rosjanin włączy się do walki o czołowe miejsca w generalce.

Hugh Carthy (EF Education-NIPPO) – po umiarkowanie udanym Giro d’Italia, w którym zajął ósme miejsce, Brytyjczyk zrobił sobie długą przerwę od ścigania. Wrócił dopiero kilkanaście dni przed hiszpańskim Wielkim Tourem, startując w Vuelta a Burgos. Nie walczył tam o klasyfikację generalną, ale wygrał jeden z etapów, kończący się na podjeździe pod Lagunas de Neila, co świadczy dobrze o jego dyspozycji. Ze względu na bardzo mocną listę startową, ciężko będzie mu jednak powtórzyć wynik sprzed roku, kiedy to zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Romain Bardet (Tean DSM) – podobnie jak w przypadku Brytyjczyka z EF Education-NIPPO, pierwszym wyścigiem Francuza po Giro d’Italia była Vuelta a Burgos, w której zajął szóste miejsce. Tak samo jak Carthy, Bardet wygrał etap. Jest to dobry prognostyk przed Vuelta a Espana, ale należy pamiętać, że przed Giro kolarz Team DSM również radził sobie całkiem dobrze, a w trzytygodniówce tak kolorowo już nie było. Na niekorzyść Francuza działa fakt, że żaden z etapów nie kończy się zjazdem z wymagającego podjazdu (co wielokrotnie miało miejsce w tegorocznej edycji Tour de France), przez co nie będzie mógł wykorzystać swojej przewagi nad rywalami, którą niewątpliwie są umiejętności zjazdowe. Nie można jednak zapomnieć, iż Bardet podjeżdża pod górę równie dobrze, więc w przypadku trafienia z formą, może pokusić się o wysoką pozycję w generalce.

David De la Cruz (UAE-Team Emirates) – siódmy zawodnik ubiegłorocznej edycji będzie chciał powtórzyć, a może nawet poprawić wynik sprzed roku. Niedawno zajął wysokie, piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Vuelta a Burgos, co w jego przypadku jest dobrym wynikiem. Dodatkowo pomagać będą mu mocni Rafał Majka, Joe Dombrowski, Jan Polanc i Davide Formolo.

Giulio Ciccone (Trek-Segafredo) – będzie to dla niego pierwszy Wielki Tour, w którym pojedzie na klasyfikację generalną, więc w zasadzie nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Pewne jest, że dyspozycja Włocha jest odpowiednia, o czy, świadczą dobre wyniki w baskijskich wyścigach z przełomu lipca i sierpnia. Posiada bardzo dobre umiejętności jazdy po górach (z jazdą na czas jest gorzej), ale jak jego organizm zareaguje na trzy tygodnie ogromnego wysiłku? Jest to pytanie bez odpowiedzi.

Kolarz Trek-Segafredo radził sobie dobrze w Giro d’Italia, gdzie do szesnastego etapu zajmował piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety z rywalizacji wyeliminowała go kraksa, więc nie dotrwał do finałowej czasówki w Mediolanie. Gdyby tak się stało, wiedzielibyśmy o nim więcej – ale nie wiemy, więc pozostaje nam jedynie czekać i obserwować poczynania Włocha.

Sprinterzy

Fabio Jakobsen (Deceuninck – Quick-Step) – Holender w tym roku wrócił nie tylko do ścigania po bardzo ciężkich kontuzjach, ale także do wygrywania. Zaczął brać udział w finiszach od lipcowego Tour de Wallonie (2.Pro), gdzie udało mu się zwyciężyć na dwóch odcinkach. Pokonał tam między innymi Fernando Gavirię, Ruedigera Seliga, Milana Mentena czy Giacomo Nizzolo. Sam jednak podkreślał, że szczyt formy ma nadejść na Vuelta a Espana, toteż możemy spodziewać się, że na płaskich etapach będziemy oglądać go w czołówce. Pomogą mu w tym znakomici kolarze, jak Zdenek Stybar, Bert Van Lerberghe czy Florian Senechal.

Arnaud Demare (Groupama – FDJ) – będzie mógł liczyć na najlepszy pociąg w stawce (z Jacopo Guarnierim i Ramonem Sinkeldamem na czele). W tym roku odnosił zwycięstwa na etapach takich wyścigów, jak La Route d’Occitanie – La Depeche du Midi, La Boucles de la Mayenne, Volta a la Comunitat Valenciana czy Tour de la Provence. Nie poradził sobie jednak w Tour de France, który miał być jego głównym celem w sezonie 2021. W pierwszym tygodniu wyścigu zdołał zafiniszować tylko raz (w Chateroux, gdzie zajął czwartą pozycję), a na 9. etapie przekroczył limit czasu, przez co musiał opuścić wyścig. Od tamtego czasu nie brał udziału w żadnym wyścigu, więc jego forma jest zagadką, ale raczej nie przyjeżdżałby na tak ważny wyścig z wieloma pomocnikami nie wierząc, że stać go na dobre wyniki.

Jasper Philipsen (Alpecin-Fenix) – Belg wraca do ścigania po bardzo solidnym Tour de France, w którym aż sześć razy kończył etap na podium. Wcześniej triumfował między innymi na etapach Presidential Cycling Tour of Turkey czy w Scheldeprijs, gdzie takich kolarzy, jak Sam Bennett czy Mark Cavendish. Byłbym zaskoczony, gdyby nie udało mu się wygrać choćby jednego sprintu w Vuelta a Espana, choć, podobnie jak Arnaud Demare, ostatni wyścig jechał kilka tygodni temu.

Jon Aberasturi (Caja Rural – Seguros RGA) – Bask co roku stara się pokazać w Vuelta a Espana z jak najlepszej strony. Jak dotąd, w sezonie 2021 radził sobie całkiem nieźle – w czołówce kończył takie wyścigi, jak Clasica de Almeria, Per Sempre Alfredo, Cholet – Pays de la Loire, a także etapy Vuelta a Burgos, Volta ao Algarve, Volta a la Comunitat Valenciana czy Tour of Slovenia, gdzie udało mu się sięgnąć po jedyne w tym roku zwycięstwo.

Jordi Meeus (BORA-hansgrohe) – dla utalentowanego Belga będzie to debiut w trzytygodniowym wyścigu. W tym sezonie prezentował się bardzo dobrze – udało mu się wygrać etap Tour de Hongrie, a także zajmował miejsca w czołówce odcinków Vuelta a Burgos i plasował się wysoko w takich wyścigach, jak Danilith Nokere Koerse czy mistrzostwa Belgii ze startu wspólnego, w których przyprowadził do mety grupę zasadniczą (jechali w niej między innymi tacy kolarze, jak Tim Merlier, Jasper Stuyven, Amaury Capiot czy Milan Menten).

Michael Matthews i Luka Mezgec (Team BikeExchange) – obaj zawodnicy będą groźni zarówno na sprinterskich etapach, jak i na łatwiejszych odcinkach, które zakończą się dojazdem harcowników do mety. Dodatkowo Matthews jest w stanie przetrzymać mniejsze podjazdy, na których od głównej grupy odpadną typowi sprinterzy, więc jeśli któryś z etapów zakończy się finiszem z okrojonego peletonu, to właśnie Australijczyk może być głównym faworytem do zwycięstwa. Jego ostatnim wyścigiem był Tour de France – na czterech etapach Wielkiej Pętli zajmował miejsca w czołowej piątce. Dwukrotnie ta sztuka udała się Luce Mezgecowi, który finiszował w czołówce odcinków z metą w Nimes i na Polach Elizejskich w Paryżu.

Matteo Trentin i Juan Sebastian Molano (UAE-Team Emirates) – to właśnie ten duet z UAE-Team Emirates będzie walczył o wysokie lokaty na sprinterskich finiszach (i nie tylko, bo kolarz pokroju Matteo Trentina może pokusić się o dobrą pozycję, a nawet zwycięstwo, na etapach „dla uciekinierów”). W niedawno zakończonym Vuelta a Burgos Molano odniósł dwie etapowe wygrane i triumfował też w klasyfikacji punktowej, co świadczy o jego dobrej dyspozycji. Trentin pełnił natomiast w tym wyścigu rolę rozprowadzającego, zajmując trzecie i czwarte miejsce na sprinterskich odcinkach. Wcześniej wysoko finiszował w Tour of Slovenia, a także w wyścigach klasycznych – Omloop Het Nieuwsblad, Kuurne-Bruksela-Kuurne, Gandawa-Wevelgem czy Strzała Brabancka.

Davide Cimolai (Israel Start-Up Nation) – w tym sezonie do udanych może zaliczyć tylko jeden wyścig… Giro d’Italia. Włoch wielokrotnie finiszował w czołówce etapów, a dwa razy otarł się o zwycięstwo, zajmując drugie miejsca. W klasyfikacji punktowej przegrał jedynie z Peterem Saganem. Po La Corsa Rosa nie prezentował się z dobrej strony, ale być może znów sprawi niespodziankę i będziemy oglądać go w walce o czołowe lokaty na sprinterskich odcinkach. Na płaskich końcówkach będą pomagać mu między innymi Sep Vanmarcke, Mads Wuertz Schmidt czy Itamar Einhorn, który dwukrotnie finiszował w czołowej dziesiątce na etapach Vuelta a Burgos.

Alberto Dainese (Team DSM) – 23-latek zadebiutuje w Wielkim Tourze i już w swoim pierwszym występie może pokazać się z bardzo dobrej strony. W przeszłości wygrywał między innymi etapy Czech Cycling Tour czy Jayco Herald Sun Tour oraz wyścig ze startu wspólnego o mistrzostwo Europy, a także udawało mu się finiszować wysoko w UAE Tour, Tour de Pologne czy Gooikse Pijl. W tym roku tylko dwukrotnie włączał się w walkę o zwycięstwo – w Tour de Hongrie i Vuelta a Burgos, gdzie zajmował drugie miejsca na pojedynczych odcinkach.

Na kogo jeszcze zwrócić uwagę?

Rafał Majka (UAE-Team Emirates) – Polak nie będzie liderem drużyny na klasyfikację generalną – tę rolę pełnił będzie David De la Cruz. Majka może jednak dostać szansę na jazdę na własne konto na którymś z górskich etapów, a jak wielokrotnie pokazał (na przykład w Tour de France), potrafi takie szanse wykorzystywać. (więcej o pozycji Rafała Majki w składzie UAE-Team Emirates na Vuelta a Espana pisaliśmy TUTAJ).

Anton Palzer i Ben Zwiehoff (BORA-hansgrohe) – dla obu zawodników jest to nie tylko debiut w Wielkim Tourze, ale i debiutancki sezon w kolarstwie szosowym w ogóle! Pierwszy z nich przez lata uprawiał skialpinizm, natomiast Ben Zwiehoff jest byłym kolarzem górskim, który dopiero w wieku 27 lat przejechał swój pierwszy szosowy wyścig UCI. Nie należy spodziewać się po nich znakomitych wyników, ale warto śledzić ich rozwój.

Maxim Van Gils Sylvain Moniquet (Lotto Soudal) – przyszłość belgijskiego kolarstwa. Maxim Van Gils zajął siódme miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Wallonie i dwunaste w prestiżowym Clasica San Sebastian. W przeszłości pokazał, że świetnie radzi sobie w jeździe po górach, zajmując wysokie miejsca w takich wyścigach, jak Le Tour de Savoie Mont Blanc czy Ronde de l’Isard. Jest aktualnie w bardzo dobrej formie, więc może pokusić się o wysokie miejsce na jednym z górskich lub górzystych etapów. To samo można powiedzieć o Sylvainie Moniquet, który jednak w elicie nie zaprezentował jeszcze w pełni swojego potencjału. W ubiegłym roku zajął czwartą pozycję w Il Piccolo Lombardia, a Ronde de l’Isard był siódmy, więc jego „wystrzał” powinien być kwestią czasu. Być może nastąpi w trakcie Vuelta a Espana?

Tobias Bayer (Alpecin-Fenix) – kolarz, który w poprzednich sezonach z dobrej strony pokazywał się w wyścigach młodzieżowych, niedawno zaprezentował swój talent w elicie. Zajął dziewiąte miejsce w Boucles de la Mayenne, a w zakończonym tydzień temu Vuelta a Burgos był czternasty. Finiszował jednak na piątej pozycji na etapie z podjazdem pod Picon Blanco, przez co nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli uda mu się powalczyć o etapowe zwycięstwo z odjazdu.

Tom Pidcock (INEOS Grenadiers) – cudowne dziecko brytyjskiego kolarstwa – przełajowiec, kolarz MTB i szosowiec. W każdej z tej dyscyplin odniósł już sukcesy, jakich w swoich karierach nie osiągnie większość zawodników. Teraz nadszedł czas na nowe wyzwanie – Wielki Tour. Ze względu na ambicje drużyny, będzie pełnił rolę pomocnika, lecz jeśli nadarzy się okazja, z pewnością będzie chciał ją wykorzystać. Pidcock potrafi się odnaleźć zarówno w finiszu z okrojonego peletonu, co pokazał w Omloop Het Nieuwsblad, jak i w górach, o czym świadczą triumfy w młodzieżowym Giro d’Italia czy w Tour Alsece, gdzie wygrał etap zakończony na La Planche des Belles Filles. Jest więc bardzo prawdopodobne, że opuści Hiszpanię z etapem Vuelty w swoim palmares.

Mark Padun (Bahrain – Victorious) – mimo świetnego Criterium du Dauphine, gdzie wygrał dwa etapy i zachwycił kolarski świat, nie wziął udziału w Tour de France i w spokoju przygotowywał się do Vuelty. Ostatni test przed hiszpańskim Wielkim Tourem, Vuelta a Burgos, ukończył na trzecim miejscu, przegrywając tylko ze swoim kolegą z drużyny, Mikelem Landą, i Fabio Aru. Jest więc gotowy do pracy na swojego lidera, ale być może wykorzysta dobrą dyspozycję i na którymś z etapów pojedzie na własne konto.

Fabio Aru (Team Qhubeka NextHash) – dla Włocha będzie to ostatni wyścig w kolarskiej karierze. W przeszłości triumfował w klasyfikacji generalnej hiszpańskiego Wielkiego Touru, ale w tym roku raczej nie będzie celował w „generalkę”, choć jego forma przed Vueltą wyglądała na całkiem obiecującą. Na drugim miejscu skończył Sibiu Cycling Tour oraz bardzo dobrze obsadzoną Vueltą a Burgos, gdzie przegrał jedynie z Mikelem Landą. Będący w takiej dyspozycji Włoch ma szansę na wywalczenie skalpu etapowego z odjazdu – takie zwycięstwo byłoby miłym akcentem na koniec jego słodko-gorzkiej kariery.

Quinn Simmons (Trek-Segafredo) – w tym roku wielokrotnie pokazał, że ma ogromny potencjał. Dało się to już dostrzec w pierwszych wyścigach sezonu – Faun-Ardeche Classic, Royal Bernard Drome Classic czy Strade Bianche. Niedawno sięgnął po swoje pierwsze zawodowe zwycięstwo w karierze, na etapie Tour de Wallonie – później wygrał klasyfikację generalną tego wyścigu. Będzie to dla niego pierwszy start w Wielkim Tourze, ale nawet mimo tego może wywalczyć etapowy skalp.

Mauri Vansevenant (Deceuninck – Quick-Step) – Belg przeżywa aktualnie najlepszy sezon w swojej, dość krótkiej, zawodowej karierze. Jeździ bardzo aktywnie i agresywnie, dzięki czemu jest lubiany przez kibiców. W tym sezonie zwyciężył w GP Industria & Artigianato, a w czołówce kończył takie wyścigi, jak Trofeo Laigueglia, Tour de la Provence, Settimana Internazionale Coppi e Bartali czy Itzulia Basque Country. Vansevenant jest więc kolarzem, którego stać na etapowe zwycięstwo, a może nawet walkę o koszulkę najlepszego górala.

Na co zwrócić uwagę?

Upały – życie kolarzom może utrudniać nie tylko bardzo wymagająca trasa i rywale, ale także upały. Zanosi się, że tegoroczna edycja Vuelta a Espana będzie najgorętszą od lat, a temperatury podczas niektórych etapów mogą przekraczać 40 stopni Celsjusza. Z tego powodu, nawet z pozoru błahe podjazdy (dla faworytów generalki), mogą okazać się bardzo ciężkie. Najprawdopodobniej będziemy oglądać kolarzy opadających sił z powodu zbyt wysokiej temperatury.

Klasyfikacje poboczne – mowa tu o klasyfikacjach: punktowej, górskiej, drużynowej i młodzieżowej. Najprościej działa ostatnia z nich, w której wygrywa najwyżej sklasyfikowany kolarz, urodzony później niż 1.01.1996. Jej faworytami będą więc Egan Bernal i Aleksandr Vlasov.

W tym roku organizatorzy zdecydowali się naprawić klasyfikację punktową, dzięki czemu powalczą w niej sprinterzy, a nie zgarnie jej „przy okazji” zwycięzca wyścigu. Będzie ona działała tak samo, jak w Tour de France – na płaskich etapach zwycięzca otrzyma 50 punktów (etapy numer 2, 4, 5, 8, 13, 16; punktuje pierwsza piętnastka), na górzystych 30 odcinkach  (etapy numer 6, 10, 11, 12, 19), natomiast na górskich i na odcinkach indywidualnej jazdy na czas zwycięzca powiększy swój dorobek o 20 oczek (etapy numer 1, 3, 7, 9, 14, 15, 17, 18, 21).

20 punktów będzie też do zdobycia na lotnych premiach, gdzie punktować będzie pięciu zawodników.

Punkty do klasyfikacji górskiej będzie można zdobywać rzecz jasna na premiach górskich. Najwięcej, bo aż 20, będzie czekało na szczycie Altu d’El Gamoniteiru, gdzie zlokalizowano premię specjalną – Cima Alberto Fernandez. Na Alto de Velefique i Lagos de Covadonga, zwycięzca zdobędzie 15 punktów, natomiast triumfator premii górskich pierwszej kategorii powiększy swój dorobek o 10 oczek. Na podjazdach drugiej kategorii do zgarnięcia będzie 5 punktów, a na najmniej wymagających, kategoryzowanych wzniesieniach (trzecia kategoria) – 3 punkty.

Liderzy wymienionych wyżej klasyfikacji będą nosili specjalne koszulki – najlepszy młody kolarz założy biały trykot, lider klasyfikacji punktowej – zielony, a najlepszy góral pojedzie w koszulce w niebieskie grochy. Dla aktualnego lidera klasyfikacji generalnej zarezerwowana jest czerwona koszulka.

W klasyfikacji drużynowej liczy się suma czasów trzech najlepszych kolarzy drużyny na każdym z etapów. Liderzy klasyfikacji drużynowej będą startować z czerwonymi numerami.

Kolarze będą walczyć też o nagrodę najbardziej walecznego zawodnika, który otrzyma żółty numer. Jury i dyrektor wyścigu wybiorą najaktywniejszą trójkę kolarzy, na których kibice będą mogli oddawać głosy (telefonicznie i przez internet). Ten, który zbierze największą liczbę głosów – wygrywa.

Bonifikaty na metach i bonusowe premie – dla pierwszej trójki na metach etapów będą czekał sekundy bonifikaty – odpowiednio 10 sekund dla zwycięzcy, 6 dla drugiego kolarza i 4 dla trzeciego zawodnika. Dodatkowo organizatorzy, licząc na urozmaicenie rywalizacji, utworzyli wiele bonusowych premii (na lotnych finiszach i górskich premiach), gdzie będzie można zdobyć 3 sekundy za zwycięstwo, 2 za drugie i 1 za trzecie miejsce. Łącznie takich premii na trasie tegorocznej Vuelty znalazło się aż 19 (9 na lotnych i 10 na górskich premiach).

Oprócz Rafała Majki, w hiszpańskim wyścigu wystartuje też Cesare Benedetti (BORA-hansgrohe).

Mój typ

Mimo wielu kilometrów jazdy na czas, uważam, że po zwycięstwo sięgnie Egan Bernal.

Wszystkie etapy będą transmitowane na antenach Eurosportu. Na portalu naszosie.pl codziennie będą pojawiać się zapowiedzi i podsumowania rywalizacji, a także wypowiedzi kolarzy i ważne informacje dotyczące hiszpańskiego wyścigu.

Poprzedni artykułVuelta a Espana 2021: Dlaczego Rafał Majka nie będzie liderem UAE-Team Emirates? [analiza]
Następny artykułNikias Arndt: „Do końca nie wiedziałem, czy odniosłem zwycięstwo”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michal
Michal

Najpiękniejszy i najbardziej emocjonujący wyścig sezonu! Obsada zawsze silniejsza niż na Giro. Bez Sky-owców zamykających na 3 tygodnie rywalizację. To nie lipcowy Tour de Obibok, czy Tour de Nuda. Pojedzie – odjedzie.
Kolejność: Roglic, Bernal, Carapaz