fot. Giro d'Italia

Caleb Ewan przystąpił do wyścigu Giro d’Italia z celem przynajmniej jednego etapowego zwycięstwa, które miało otworzyć mu drogę do ustrzelenia swego rodzaju hat-tricka, czyli zdobycia etapowych łupów we wszystkich trzech wielkich tourach w tym sezonie. Czy ten cel uda się osiągnąć, okaże się za jakiś czas, ale tymczasem wiadomo, że sprinter drużyny Lotto-Soudal jest w znakomitej formie i dysponuje potężną mocą. 

Caleb Ewan jest ponownie zwycięski już po dwóch dniach, kiedy to w cieniu kraks ważnych dla wyścigu kolarzy jak Mikel Landa czy Pavel Sivakov uniósł ręce w geście triumfu na finiszu w miejscowości Cattolica. W Termoli dał sobie rade z trudną technicznie końcówką i dzięki bardzo dobrej pracy zespołu, a zwłaszcza Jaspera De Buysta, odniósł jedenaste zwycięstwo etapowe w wyścigu trzytygodniowym. Po wszystkim komentował to zwycięstwo w następujący sposób:

– Dojazd do finiszu był naprawdę bardzo chaotyczny i czułem, że sprint tak naprawdę zaczął się na początku tej ostatniej ścianki, na przedostatnim kilometrze. Bardzo ważne było być tam z przodu, ponieważ jeśli na tym podjeździe nacisnąłbym na hamulce, straciłbym dużo energii na przyspieszenie. Poprosiłem więc moich kolegów, aby wyprowadzili mnie na dobrą pozycję u podnóża tej stromej ścianki, ale oni zrobili o wiele więcej. Niesamowity był Jasper De Buyst, który postarał się o to, abym zaoszczędził jak najwięcej sił, a właśnie tego potrzebowałem przed sprintem. Jestem bardzo szczęśliwy, że wykończyłem tę pracę. Biorąc pod uwagę moją fizyczność, tego typu końcówki bardzo mi pasują

– analizował po zakończeniu etapu Australijczyk i dodał jeszcze kilka słów na temat ataku Fernando Gavirii (UAE Team Emirates), który zdołał skasować.

– Być może byłem nawet trochę za bardzo z przodu w końcówce, ale koniec końców tak było najkorzystniej. Szczerze mówiąc spodziewałem się wczesnego ataku Gavirii, ale myślałem, że zrobi to na tej ściance. Gdy zaatakował, nie pojechałem za nim na pełen gaz, tylko wykorzystałem strumień powietrza za nim i swój sprint rozpocząłem nieco później. Wszystko poszło idealnie i jestem bardzo szczęśliwy z drugiego etapowego zwycięstwa

– cieszył się Ewan, który dzięki temu triumfowi po raz pierwszy w karierze objął prowadzenie w klasyfikacji punktowej, a więc założył słynną maglia ciclamino.

– To jest pierwszy raz, kiedy w wielkim tourze będę nosił koszulkę lidera klasyfikacji punktowej. To jest wielki zaszczyt mieć maglia ciclamino. Będę starał się zatrzymać ją najdłużej, jak będzie to możliwe, jednak będziemy podchodzić do tego dzień po dniu. Przed nami kilka górskich etapów, zatem będę mógł się nią cieszyć, bez presji finiszu w końcówce

– zakończył Caleb Ewan.

Radość w drużynie Lotto-Soudal, w której – przypomnijmy – jedzie Tomasz Marczyński jest wielka. Aby uczcić kolejny sukces w Corsa Rosa, ekipa wspólnie minęła kreskę, co można zobaczyć na poniższym zdjęciu.

A na zakończenie kilka danych z finałowego sprintu Ewana od firmy Velon. 270-metrowy rajd po zwycięstwo kolarza Lotto-Soudal trwał 18 sekund. W tym czasie średnia moc, jaką wygenerował wyniosła 1010 watów.

Poprzedni artykułMikel Landa przejdzie w poniedziałek operację
Następny artykułNaszosowe oceny: Cisza
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments