Scheldeprijs 2021: Jasper Philipsen wygrywa

Jasper Philipsen wygrał Scheldeprijs. Niestety do 30-osobowej czołówki nie załapał się żaden Polak.

Sprinterskie mistrzostwa świata, jak czasem nazywane jest Scheldeprijs, jak zwykle prowadziły po płaskiej jak stół trasie z kilkoma krótkimi (i niezbyt wymagającymi) odcinkami bruku. Nic dziwnego, że zazwyczaj wygrywają go sprinterzy – tak samo mogło być w tym roku (na co z pewnością liczyli dwaj Polacy na trasie – Szymon Sajnok i Stanisław Aniołkowski),  choć trudno było wykluczać, że tym razem plany najszybszym zawodnikom pobazgrają zapowiadane opady i wiatr.

I rzeczywiście, choć kolarzom nie dokuczał specjalnie mocny deszcz, to wiatr zrobił swoje. Szybko zaczęły tworzyć się wachlarze, a chwilę później peleton pękł na kilka części. Wśród najczujniejszych kolarzy, którym udało załapać się do pierwszej grupy znaleźli się m.in. Sam Bennett, Jasper Philipsen, Pascal Ackermann, Giacomo Nizzolo czy bardzo aktywny od początku sezonu (choć do tej pory z tej jego aktywności niewiele wynikało) Danny Van Poppel. Nieźle wyglądała również druga grupa z Senechalem, Cavendishem, Kristoffem czy Timem Merlierem.

Choć były momenty, gdy różnica między obiema grupkami wynosiła 40 sekund, to szybko się one połączyły i stworzyły czołówkę pewnie zmierzającą do mety. Niestety w tej czołówce zabrakło choćby jednego kolarza z Bingoal – Wallonie Bruxelles i Cofidisu (a więc grup odpowiednio Aniołkowskiego i Sajnoka). Szczególnie zawiedziona tym stanem rzeczy była francuska ekipa, licząca na powracającego do zdrowia po odniesionej tydzień temu kontuzji Elii Vivianiego.

Dlatego gdy za plecami czołówki utworzył się spory peleton, to właśnie jej kolarze stanęli na jego czele. Dwoili się i troili, by dogonić „ucieczkę”, ale ich praca niewiele dawała. Różnica cały czas wynosiła około dwóch minut i za nic w świecie nie chciała spadać, dlatego kolarze Cofidisu w końcu nieco odpuścili, zapraszając do pracy pozostałe niezadowolone grupy m.in. UAE Team i Bingoal.

Na przeciwnym biegunie były inne ekipy – przede wszystkim Deceuninck-Quick Step i BORA-hansgrohe (obie ekipy miały w 30-osobowej czołówce po pięciu kolarzy), ale też Alpecin-Fenix i… BEAT Cycling (po trzech kolarzy). To był kolejny czynnik sprzyjający kolarzom z odjazdu, dlatego na 40 kilometrów przed metą połączenie obu grup wydawało się praktycznie niemożliwe.

To nie zmieniało się przez kolejne kilometry, nawet jeśli różnica w końcu zaczęła spadać, a z przodu pracowali niemal wyłącznie Marcus Burghardt i Florian Senechal, to wciąż nie zanosiło się na zmianę sytuacji. Ostatecznie do połączenia grup faktycznie nie doszło. Od czołówki również nie oderwał się żaden odjazd (choć przez moment próbował jeden z kolarzy BEAT), dlatego o zwycięstwie zadecydować miał sprint.

Tu jak zwykle doskonałą robotę wykonali zawodnicy Deceuninck-Quick Step, jednak w ostatniej chwilę ich pociąg został wyprzedzony przez ten stworzony przez Alpecin-Fenix. Pracę kolegów znakomicie wykonał Jasper Philipsen, który dzięki temu sięgnął po pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Wyniki Scheldeprijs 2021 (Top 10):