fot. INEOS Grenadiers

Wczoraj zakończyła się Volta a Catalunya – wyścig niezwykle udany dla INEOS Grenadiers. Brytyjski zespół zdominował hiszpańską etapówkę zajmując trzy pierwsze miejsca.

To, że prowadzona przez Dave’a Brailsforda ekipa będzie w Wyścigu Dookoła Katalonii bardzo mocna, było wiadome od samego początku. W końcu ciężko nie liczyć na dobry wynik mając w składzie Richarda Carapaza, Gerainta Thomasa, Richiego Porte’a oraz Adama Yatesa. Nawet gdy jeden będzie miał słabszy dzień, udanie zastąpić może go ktoś z pozostałej trójki (oczywiście pod warunkiem, że drużyna nie nazywa się Movistar).

Na szczęście żaden z wymienionych liderów zespołu nie miał większego kryzysu. W efekcie trzech z nich – Porte, Thomas i Yates znaleźli się na podium, pokonując takich kolarzy jak Joao Almeida, Nairo Quintana, Simon Yates czy odrodzony Esteban Chaves. Jedynym, który nie może być zadowolony ze swojego miejsca w „generalce” był Carapaz, który jednak znacząco przyczynił się do sukcesu kolegów, spośród których najlepszy okazał się Adam Yates.

Zaczynaliśmy wyścig z wielkimi ambicjami, ale na pewno nie spodziewaliśmy się tego, że zajmiemy całe podium. To był perfekcyjny wyścig w naszym wykonaniu. Włożyliśmy w niego bardzo dużo wysiłku. Nawet dziś było bardzo trudno – podjazd był trudniejszy niż zapamiętałem, ale na szczęście udało nam się utrzymać kontrolę nad wyścigiem.  To był wyjątkowy dzień

– mówił Brytyjczyk – zwycięzca wyścigu i najtrudniejszego, trzeciego etapu.

Dla niego było to coś w rodzaju rewanżu za nieco pechową wiosnę 2019 roku. Worldtourowe ściganie zaczął wtedy startem w Tirreno-Adriatico, gdzie stracił koszulkę lidera na kończącej wyścig czasówce – wyścig zamknął ze stratą zaledwie jednej sekundy do zwycięzcy – Primoża Roglicia.

Dwa tygodnie później próbował odbić sobie to rozczarowanie właśnie w Wyścigu Dookoła Katalonii. Przed 7. etapem przegrywał z liderującym Miguelem Angelem Lopezem o 14 sekund. Ostatniego dnia rywalizacji Brytyjczyk, jeżdżący jeszcze wówczas w Mitcheltonie zaatakował wraz ze swoim bratem – Simonem. Ich akcja sprawiła, że Adam jeszcze na 16 kilometrów przed metą był wirtualnym liderem wyścigu (z 16-sekundową przewagą!), ale ostatecznie wszystko się zjechało i wyścig wygrał Lopez. Teraz Yates w końcu zemścił się za tamto niepowodzenie.

Dwa lata temu byłem blisko, ale nie wykorzystałem okazji. Dziś cieszę się, że wróciłem i zgarnąłem to, czego nie udało mi się wywalczyć poprzednio. A to, że obok mnie na podium stoją moi dwaj koledzy z zespołu, tylko potęguje moje zadowolenię

– zakończył nowy zwycięzca największego wyścigu w Katalonii.

 

Poprzedni artykułJake Stewart: „Bouhanni, czy ty masz mózg?”
Następny artykułSurowa kara dla Nacera Bouhanniego?
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments