Trzeci kolarz ubiegłorocznego wyścigu Tour de France Richie Porte wrócił na kontynent europejski i przygotowuje się do startu w Paryż-Nicea (7-14 marca) – wyścigu, który w przeszłości wygrywał dwukrotnie, w 2013 oraz 2015 roku.
Porte wystartuje w tegorocznej edycji wyścigu Paryż-Nicea m.in. obok zwycięzcy Giro d’Italia Tao Geoghegana Harta oraz Rohana Dennisa. Tasmańczyk nie wie jednak, czego spodziewać się po swojej dyspozycji, ponieważ w styczniu ścigał się tylko w Santos Festival of Cycling, wyścigu pół-amatorskim, który zastąpił odwołany z powodu pandemii koronawirusa Tour Down Under.
– Naprawdę nie wiem, jakie są moje cele na tegoroczną edycję wyścigu Paryż-Nicea. Dopiero co wróciłem z Australii i nawet, gdyby wszystko odbywało się w normalnych okolicznościach, to jest to piekielnie trudny wyścig do wygrania. Tym razem po prostu nie wiem, jaka będzie moja forma. Do tej pory ścigałem się tylko w styczniu w Australii, podczas gdy moi rywale brali udział w kilku bardzo dobrych wyścigach w Europie
– powiedział Richie Porte oficjalnej stronie internetowej francuskiej etapówki.
Zanosi się na bardzo dobrą obsadę w tegorocznym „wyścigu ku słońcu”. Swój udział zapowiedzieli m.in.: Primoz Roglic, który będzie liderem drużyny Jumbo-Visma, Wout Poels (Bahrain Victorious), Bob Jungels (AG2R Citroën) czy Aleksandr Vlasov (Astana Premier Tech).
Porte’owi przyjdzie zmierzyć się więc z silnymi rywalami, ale jego przewagą może być to, że okolice Nicei są jego europejską bazą, bowiem mieszka w Monako.
– Paryż-Nicea to nigdy nie jest łatwy wyścig do wygrania, zatem, gdy już ta sztuka się uda, to jest to podwójna radość. To jest dla mnie wyjątkowy wyścig, ponieważ mieszkam w Monako i na co dzień trenuję po drogach wokół Nicei. To jest także dość szalony wyścig, wietrzny w pierwszych dniach i trudny w górach w drugiej części tygodnia. Dla każdego jest to bardzo wymagająca impreza
– wyjaśniał Richie Porte.