fot. Lotto-Soudal

Philippe Gilbert (Lotto-Soudal) w wywiadzie udzielonym belgijskiej gazecie „L’Avenir” opowiedział o minionym sezonie 2020, w którym szyki poprzestawiała mu kraksa na pierwszym etapie wyścigu Tour de France. Doświadczony kolarz odniósł się również do wschodzących gwiazd kolarstwa jak Remco Evenepoel czy Wout Van Aert. 

Pierwszym startem Philippe’a Gilberta po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa był wyścig Strade Bianche (1 sierpnia). Tydzień później zdołał zanotować bardzo solidne dziewiąte miejsce w Mediolan-San Remo. Następnie wystartował w Tour de France z celem zdobycia drugiego etapowego zwycięstwa w karierze, jednak te plany pokrzyżowała mu kraksa na pierwszym etapie, który odbywał się wokół Nicei. Złamał w niej rzepkę w kolanie – tą samą, która ucierpiała podczas jego spektakularnego wypadku w Tour de France 2018, kiedy wypadł z jednego z zakrętów na zjeździe z Col de Portet-d’Aspet i wpadł w wąwóz.

Lekarze pozwolili mu wrócić do ścigania jeszcze w tym sezonie i wystartował w Tour de Luxembourg i w BinckBank Tour, z którego musiał się jednak wycofać, ponieważ wciąż odczuwał ból w kontuzjowanym kolanie. W sumie w kończącym się roku miał tylko 34 dni wyścigowe i po raz pierwszy od czasu, gdy ściga się na najwyższym poziomie nie odniósł żadnego zwycięstwa.

– To był rok, o którym trzeba bardzo szybko zapomnieć. W momencie, w którym zbliżałem się do szczytu formy, przydarzył mi się ten upadek na Tour de France. To było dla mnie frustrujące, ponieważ w tym sezonie nigdy nie osiągnąłem najwyższej formy. Ponadto, niespodziewanie po szesnastu sezonach z rzędu, w których zawsze przynajmniej raz odnosiłem zwycięstwo, zdarzył mi się rok bez żadnej wygranej. Nie chodzi o to, że jakoś bardzo zależy mi na statystykach, ale akurat ta powoduje u mnie dumę

– przyznał Philippe Gilbert.

Kraksa kolarza Lotto-Soudal była jedną z wielu w minionym sezonie, ale zdarzały się dużo poważniejsze, jak na przykład ta Fabio Jakobsena podczas pierwszego etapu Tour de Pologne czy Remco Evenepoela na zjeździe z Muro di Sormano w wyścigu Il Lombardia. 38-latek uważa, że najczęściej wina leży po obu stronach, organizatorów i zawodników.

– Pierwszy etap wyścigu Tour de France zawsze jest niebezpieczny. Organizatorzy wyścigu wiedzieli, że jeśli będzie padało, to asfalt zrobi się jak tafla lodu. Pomimo to etap się odbył. Z kolei w Mediolan-San Remo zostaliśmy poprowadzeni przez tunele bez oświetlenia. Jednak nie możemy zrzucać całej winy na organizatorów. W przypadku kraksy Remco, organizatorzy także popełnili błąd, ale bez winy nie jest też on sam. Przestrzelił zakręt za bardzo ryzykując na zjeździe. W przypadku mojej kraksy w Tour de France 2018 była tylko jedna osoba, która za to odpowiadała: ja

– powiedział Gilbert.

Dziennikarze „L’Avenir” zapytali belgijskiego weterana kolarstwa o dwie wschodzące gwiazdy belgijskiego kolarstwa, czyli Wouta Van Aerta i Remco Evenepoela. Generalnie Gilbert jest dumny z ich sukcesów, choć w przypadku tego drugiego, czyli jego byłego kolegi z drużyny Deceuninck-Quick Step, ma wątpliwości co do jego sposobu korzystania z mediów społecznościowych.

– Czasami jest trochę komiczny w tych swoich wpisach i rozumiem, że może to niektórych denerwować. Ale on tego potrzebuje – lubi, jak ludzie o nim mówią. Poza tym jeździ bardzo ciekawie, z wielką chęcią i energia, jak na przykład Tadej Pogačar. Oglądanie takich zawodników jest przyjemnością

– ocenił Gilbert i dodał, że na miejscu Wouta Van Aerta skoncentrowałby się na skompletowaniu korony pięciu monumentów, czyli tego, co było wielkim celem Philippe’a Gilberta.

– Gdybym był na jego miejscu, najpierw próbowałbym wygrać wszystkie monumenty. Być może Lombardia może być dla niego zbyt trudna, chociaż właściwie on może wygrywać wszędzie. Jeśli jednak w przyszłości chciałby powalczyć o zwycięstwo w wielkim tourze, to musi zrzucić trochę kilogramów

– zakończył Philippe Gilbert.

Jeśli idzie o cele Gilberta na przyszły sezon, to chciałby rozliczyć niedokończone interesy z Tour de France, ponieważ to właśnie jeśli idzie o francuski wielki tour czuje największy niedosyt. W 2019 roku nie znalazł się w składzie, a teraz wyeliminowała go kontuzja. Natomiast co do zwycięstwa w Mediolan-San Remo, które dopełniłoby jego osobistego kompletu zwycięstw we wszystkich kolarskich wyścigach pomnikowych, to powiedział, że nie będzie obsesyjnie starał się go wygrać.

Poprzedni artykułB&B Hotels z mniejszym budżetem na sezon 2021
Następny artykułGroupama-FDJ zamyka skład
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments