Richard Carapaz (INEOS Grenadiers) spotkał się z dziennikarzami i swoimi sympatykami w rodzinnej prowincji Carchi w Ekwadorze. Drugi kolarz tegorocznego wyścigu Vuelta a España uznał pierwszy rok w barwach brytyjskiego zespołu za bardzo udany.
Po zakończeniu wyścigu Vuelta a España, Carapaz wrócił do rodzinnego Ekwadoru, gdzie władze prowincji El Carchi, z której pochodzi i w której mieszka, zorganizowali mu powitanie z konferencją prasową oraz spotkaniem z kibicami.
Mijines… el origen 🤪😍 Gracias a todos por el reconocimiento en el día de hoy 🙌🏽❤️ Fue triste tener que limitar el acceso, pero si nos cuidamos seguro que la próxima vez podremos celebrar todos juntos 🙏🏽😜📸 @CarchiPrefectur pic.twitter.com/D44ZhIQmbW
— Richard Carapaz M (@RichardCarapazM) November 13, 2020
– Dziękuję wszystkim za dzisiejsze spotkanie. Smutno, że musieliśmy ograniczyć liczbę ludzi, którzy mogli wziąć udział w spotkaniu, ale jeśli teraz będziemy ostrożni, to w przyszłości będziemy mogli świętować wszyscy razem
– napisał Richard Carapaz na Twitterze.
Chociaż „La Locomotora” odniósł tylko jedno zwycięstwo w minionym sezonie (podczas trzeciego etapu wyścigu Tour de Pologne), to i tak uznał debiut w barwach drużyny INEOS Grenadiers za spektakularny i piękny.
– Dużo pracowałem i dzięki zmianie drużyny stałem się lepszym kolarzem. Mam wrażenie, że jestem w INEOS Grenadiers od pięciu lat, czuję się jak weteran
– przyznał Carapaz.
Odnosząc się do swojego największego sukcesu w 2020 roku, czyli drugiego miejsca w hiszpańskiej Vuelcie, powiedział, że rezultat ten potwierdza, że w przyszłości może z powodzeniem myśleć o zwycięstwach w wielkich tourach.
– To drugie miejsce we Vuelcie było dla mnie potwierdzeniem tego, że możemy marzyć o wielkich rzeczach, że możemy nawiązywać walkę z najlepszymi. Osiągnęliśmy to wszystko w tak krótkim okresie czasu, a wyobraźcie sobie, czego będziemy mogli dokonać na przykład za trzy lata. Ta drużyna jest naprawdę wielkim projektem, mamy możliwości, chęci i marzenia, a także chcemy robić wszystko najlepiej, jak potrafimy
– powiedział Richard Carapaz.
Dla Ekwadorczyków drugie miejsce Carapaza w hiszpańskiej Vuelcie jest niemal tak dużym sukcesem jak zwycięstwo. Świadczy o tym nie tylko piątkowe powitanie kolarza INEOS w Carchi, ale także feta, jaką na mecie Vuelty w Madrycie zgotowali mu jego rodacy. Można obejrzeć to na poniższym video.
Królową sportu w Ekwadorze jest piłka nożna. Wyjątek stanowi właśnie prowincja El Carchi z uwagi na to, że jest położona bardzo blisko granicy z Kolumbią, w której – jak wiadomo – kolarstwo jest bardzo popularnym sportem. Bliskość położenia umożliwia nawet słuchanie kolumbijskiego radia, które w przeszłości nieustannie trąbiło o sukcesach Cochise Rodrigueza czy Lucho Herrery. Słuchał tego między innymi Carapaz, w którym zaczęło kiełkować marzenie o zostaniu profesjonalnym kolarzem.
– On tutaj, w Ekwadorze jest idolem, a nawet blisko mu do kogoś w rodzaju sportowego boga. Gdyby startował na prezydenta tego kraju, myślę, że miałby duże szanse na zwycięstwo
– mówił magazynowi „Procycling” ekwadorski dziennikarz zajmujący się kolarstwem Ernesto Almeida.
Konkurencja w kolarstwie jest coraz silniejsza, ale miniony rok pozwala przypuszczać, że zwycięstwo Richarda Carapaza w Giro d’Italia 2019 nie było jego jedynym, a także przypadkowym sukcesem w wielkim tourze.