Mads Pedersen (Trek-Segafredo) zwyciężył w klasyku Gent-Wevelgem wygrywając sprint z czteroosobowej grupki. Duńczyk pokonał w nim Floriana Senechala (Deceuninck – Quick Step), Matteo Trentina (CCC Team) i Alberto Bettiola (EF Pro Cycling).
Pedersen przez cały wyścig jechał bardzo czujnie. Na niespełna dwa kilometry do mety, Duńczyk był w stanie doskoczyć do trzyosobowej grupki, która chwilę wcześniej oderwała się od peletonu.
W końcówce trzech kolarzy odskoczyło od grupy i miałem nadzieję, że Mathieu van der Poel i Wout van Aert to zespawają, ale tego nie zrobili. Udało mi się przeskoczyć do czołówki, byłem na ostatniej pozycji i stamtąd zacząłem sprint. To była dla mnie perfekcyjna sytuacja.
– mówił na gorąco dla belgijskiej Sporzy zwycięzca wyścigu.
Warunki atmosferyczne nie sprzyjały kolarzom, ale dla Madsa Pedersena po raz kolejny nie był to zbyt duży problem. Przypomnijmy, że gdy Duńczyk rok temu zdobywał tytuł mistrza świata w wyścigu ze startu wspólnego, pogoda także nie ułatwiała życia zawodnikom.
To był trudny wyścig z powodu ciężkich warunków atmosferycznych. Na zmianę padało i było sucho, więc co chwilę było albo zimno, albo ciepło, ale dla mnie było to w porządku. Jestem szczęśliwy.
– dodał Pedersen.
Dla byłego mistrza świata jest to trzeci triumf w tym sezonie. W przyszłym tygodniu będzie miał szansę na powiększenie swojego dorobku, gdyż stanie na starcie Scheldeprijs oraz Ronde van Vlaanderen, gdzie będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa.