fot. UAE Team Emirates

Poza stratą czasu podczas siódmego etapu, kiedy to wielu kolarzy walczących w klasyfikacji generalnej podzieliło ten sam los z powodu silnego wiatru dzielącego peleton, debiut w Tour de France Tadeja Pogačara (UAE Team Emirates) przebiega znakomicie. Słoweniec odrabia straty, a do tego w niedzielę wygrał po finiszu z grupki liderów dziewiąty etap. 

Tadej Pogačar jest odkryciem głównego menedżera w drużynie UAE Team Emirates Matxina Joxeana Fernandeza, który z decyzji o pozyskaniu Słoweńca mógł cieszyć się już w ubiegłorocznej hiszpańskiej Vuelcie, gdzie jego podopieczny zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i wygrał trzy etapy. Wówczas mówił, że Pogačara stać na wielkie rzeczy.

22. urodziny Pogačar wciąż ma przed sobą, a zatem jako 21-latek jest najmłodszym zwycięzcą etapowym w Tour de France w XXI wieku. Na ostatnim podjeździe dnia pod Col de Marie-Blanque chciał powtórzyć akcję z soboty i odrobić trochę straconego czasu. I chociaż tym razem dogonili go Landa, Roglič i Bernal, to Słoweniec wygrał etap po finiszu z grupki liderów wzbogaconej o uciekiniera dnia Marca Hirschiego (Team Sunweb) i zyskał 10 sekund dzięki bonifikacie.

W wypowiedzi po etapie Pogačar przyznał, że poza etapowymi łupami wciąż interesuje go klasyfikacja generalna oraz odniósł się do poniesionych przez siebie strat.

– Oczywiście, myślę o klasyfikacji generalnej, ponieważ jest to cel, dla którego tutaj przyjechałem. Tak, straciłem trochę czasu, ale to jeszcze niczego nie oznacza, ponieważ walka w klasyfikacji generalnej dopiero się rozpoczęła i w kolejnych dniach z pewnością będziemy obserwowali jeszcze większe różnice. Ale oczywiście – będę walczył także o zwycięstwa etapowe.

Zapytany natomiast o to, czy jest najsilniejszym góralem spośród faworytów do zwycięstwa w wyścigu, odpowiedział raczej przecząco. Pytanie odnosiło się do jego ataku na ostatniej górskiej premii i licznych przyspieszeń, które spowodowały, że odpadł m.in. dotychczasowy lider wyścigu Adam Yates (Mitchelton-Scott).

– Wczoraj [w sobotę] to była inna historia, a dzisiaj jest inna. Dzisiaj moi rywale prezentowali taki sam poziom jak ja. Nie byłem w stanie ich zgubić, dlatego dałem z siebie wszystko w sprincie.

Pogačar odniósł się również do małego błędu, który popełnił przekraczając linię oznaczającą premię górską Col de Marie-Blanque, gdzie zetknął się kołem z Primožem Rogličem (widać to na poniższym video).

– Myślałem, że wszystkich zgubiłem, ale okazało się, że Roglič znalazł się po mojej lewej stronie. To był mój błąd. Wszystko skończyło się dobrze, zyskaliśmy trochę czasu [nad pozostałymi rywalami], ale to jest niesamowite doświadczenie

– dodał Słoweniec.

Po etapach w Pirenejach wszystko wskazuje na to, że walka o żółtą koszulkę rozegra się pomiędzy Pogačarem, Rogličem i obrońcą tytułu Eganem Bernalem. Warto również odnotować, że prowadzenie w klasyfikacji generalnej objął Primož Roglič, a zatem zdecydowanie jest to słoweński dzień we Francji.

Poprzedni artykułBałtyk-Karkonosze Tour 2020: Stanisław Aniołkowski wygrywa etap i cały wyścig!
Następny artykułNaszosowe oceny: więcej chaosu!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments