Tim Wellens (Lotto-Soudal) przyjechał na Tour de Pologne po drugie zwycięstwo w karierze. Po raz pierwszy triumfował w swoim debiucie w naszym narodowym tourze w 2016 roku, kiedy to po spektakularnej samotnej akcji jako pierwszy przekroczył linię mety w Zakopanem. Od tamtej pory kolarscy komentatorzy ochrzcili go specjalistą od ścigania w pogodzie pod psem.
Z Timem Wellensem rozmawialiśmy późnym popołudniem we wtorek za pośrednictwem połączenia telefonicznego, ponieważ zgodnie z protokołem Covid-19 dziennikarze nie mogą umawiać się z kolarzami twarzą w twarz. Belg cieszy się, że po pięciomiesięcznej przerwie wznowiono rywalizację.
– Tak jak wszyscy cieszę się, że wróciło normalne życie, że możemy ponownie się ścigać, ponieważ czekaliśmy na ten moment od wielu miesięcy
– mówi Wellens, zapytany o nastawienie przed tegoroczną edycją Tour de Pologne.
Radość przysłania nieco lekka obawa o zdrowie. Kolarze, którzy rozpoczęli ściganie, podróżowanie i przebywanie w różnych hotelach są z pewnością bardziej narażeni na zachorowanie na koronawirusa niż podczas kwarantanny w swoich domach. Kolarz Lotto-Soudal zauważył, że nowa choroba może mieć negatywne skutki także, a może zwłaszcza dla sportowców.
– Ta choroba może być niebezpieczna w skutkach dla osób uprawiających sport, a w tym oczywiście kolarstwo. Wirus uszkadza płuca, zmniejszając ich objętość. To jest to, czego najbardziej obawiam się, jeśli chodzi o koronawirusa. Gdybym zachorował, to moje ciało jako kolarza mogłoby nie pracować później tak dobrze jak przedtem
– zauważa i dodaje:
– W tej chwili sytuacja w Polsce w związku z koronawirusem nie jest najlepsza, podobnie jak w Belgii, ale także w innych krajach Europy. Zatem w tej kwestii zbyt wiele się nie zmieniło. Musieliśmy więc nabyć odpowiednich nawyków jak noszenie maseczki czy dezynfekcja rąk. Dla nas kolarzy to także stało się czymś powszednim.
Wspomnienia ze zwycięstwa w Zakopanem, a potem obrony żółtej koszulki podczas jazdy indywidualnej na czas w Krakowie, wciąż są u Wellensa bardzo żywe.
– Pamiętam, że w dniu, w którym wygrałem etap było bardzo zimno, ale oczywiście był to dla mnie bardzo dobry dzień. Pamiętam również, że doświadczyłem wówczas innej Polski niż tą, którą znałem z opowieści. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do waszego kraju w 2016 roku przekonałem się, że jest tutaj sympatycznie, oraz że mieszkają tutaj mili ludzie.
Zapytaliśmy również Wellensa czy podobnie jak komentatorzy określiłby siebie mianem specjalisty od złej pogody, deszczu i zimna. Taka łatka przylgnęła do niego właśnie po ówczesnej edycji Wyścigu Dookoła Polski – imponowała bowiem przewaga, z jaką dojechał do mety w Zakopnem, wynosząca prawie cztery minuty nad drugim Davide Formolo.
– To prawda, że wiele swoich zwycięstw osiągnąłem przy złej pogodzie. Takie warunki atmosferyczne odpowiadają mojemu stylowi jazdy, ponieważ łatwiej jest jechać „na solo”, a nie w peletonie, gdzie panuje nerwowa atmosfera i mogą wydarzać się kraksy
– mówi Wellens.
W tym roku raczej nie zanosi się na podobne warunki atmosferyczne, bowiem prognozy zapowiadają słoneczną i ciepłą, a pod koniec tygodnia nawet upalną, pogodę. Wellens zna specyfikę wyścigu Tour de Pologne i jeśli tylko nogi będą dobre, powalczy ponownie o żółtą koszulkę.
– Tegoroczna trasa jest bardzo fajna, ale dla mnie największą zmianą jest to, że nie ma jazdy indywidualnej na czas. W związku z tym myślę, że różnice w klasyfikacji generalnej będą naprawdę niewielkie. Królewskim i zarazem najważniejszym etapem będzie etap czwarty. Jednak na etapach sprinterskich oraz na trzecim odcinku trzeba będzie się pilnować, aby nie stracić cennych sekund, ponieważ nigdzie nie będzie można ich odrobić
– analizował Tim Wellens.
Drużyna Lotto-Soudal przyjechała do Polski w dość silnym składzie. Są między innymi John Degenkolb (na etapy sprinterskie), Thomas De Gendt (kolarz dysponujący wielką mocą podczas samotnych rajdów) oraz zapowiadający dobrą formę po zgrupowaniu wysokościowym w Sierra Nevada Tomasz Marczyński, którego niesamowicie motywuje czynnik domowego wyścigu, jakim jest dla niego Tour de Pologne.
– Tomasz Marczyński powiedział mi, że ma dobre nogi oraz że jest bardzo zmotywowany, ponieważ jest to jego domowy wyścig. Na pewno będzie wielką pomocą w walce o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, ale jeśli rzeczywiście będzie miał dobre nogi, to powalczy również o zwycięstwo etapowe czy o koszulkę najlepszego górala. Ponadto mamy Johna Degenkolba na etapy płaskie i Thomasa De Gendta, który również postara się zdobyć etapowe zwycięstwo
– zakończył Tim Wellens.
Jesteśmy na miejscu i przeprowadzimy tekstową relację na żywo ze wszystkich etapów od startu do mety. Zapraszamy!
Zapowiedź 77. edycji Tour de Pologne można przeczytać > TUTAJ.
Z Chorzowa Marta Wiśniewska