Team Ineos potwierdziło dziś, że Chris Froome nie przedłuży kontraktu i po zakończeniu sezonu opuści zespół.
Ciężko uznać tę wiadomość za sensacyjną, ponieważ o odejściu Brytyjczyka mówiło się już od wielu miesięcy. To koniec pewnej epoki – Froome spędził w Team Ineos 11 sezonów i w tym czasie z zawodnika, który robił dziury w peletonie, stał się najlepszym kolarzem na świecie, o czym świadczą cztery zwycięstwa w Tour de France, dwa w Vuelta a Espana i jedno w Giro d’Italia.
Jednak wszystko się kiedyś kończy – Froome od jakiegoś czasu nie prezentuje formy z najlepszych lat, a niedawna kontuzja sprawiła, że jego miejsce zajęli inni – jego wieloletni pomocnik Geraint Thomas i przede wszystkim Egan Bernal, który w zeszłym roku stał się najmłodszym zwycięzcą Tour de France po I wojnie światowej. Dlatego decyzja ekipy raczej nie dziwi.
Kontrakt Chrisa wygasa w grudniu i postanowiliśmy go nie przedłużać. Ogłaszamy to z dużym wyprzedzeniem, ponieważ chcemy zakończyć spekulacje i w sierpniu móc znów skupić się na wyścigach.
Chris był z nami od samego początku. To prawdziwy mistrz, a wspomnienia związane z naszymi wspólnymi zwycięstwami zostaną z nami na zawsze. Jednak decyzja, którą podjęliśmy jest słuszna. Biorąc pod uwagę jego osiągnięcia, ciężko się spodziewać, by Chris w pełni akceptował to, że już nie jest zdecydowanym numerem jeden. Jego odejście będzie oznaczało szansę dla innych kolarzy, by poczuli smak liderowania
– mówił Dave Brailsford. Któremu wtóruje Froome:
To była dla nas złota dekada. Osiągnęliśmy razem tak wiele… Nigdy nie zapomnę tych wspaniałych, wspólnie spędzonych chwil. Już nie mogę doczekać się wyzwań, którym będę musiał stawić czoło w kolejnym sezonie, ale na razie myślę jedynie o tym, by zakończyć pobyt w Team Ineos rekordowym, piątym zwycięstwem w Tour de France
– zakończył Brytyjczyk.