fot. CCC-Liv

CCC-Liv za dokładnie dwa tygodnie zainauguruje swój sezon. Między 23, a 26 lipca, kolarki polskiej drużyny wystąpią w trzech hiszpańskich klasykach.

„Pomarańczowe” w tym roku nie miały zbyt wielu okazji, by pokazać się przed szerszą publicznością. Oprócz mistrzostw RPA, wygranych przez Ashleigh Moolman w obu szosowych konkurencjach, wystartowały jedynie w Omloop Het Nieuwsblad. W Belgii najlepszą z zawodniczek ekipy sponsorowanej przez Dariusza Miłka była Jeanne Korevaar, która zajęła 14. miejsce.

Wprawdzie później zawodniczki drużyny jeżdżącą od roku z polską licencją, spisywały się bardzo dobrze w e-wyścigach, takich jak Zwift Tour for All, gdzie Moolman wygrała nawet trzy etapy, ale tego typu rywalizacja nijak się ma do jazdy na szosie. Dlatego nic dziwnego, że szefowie ekipy cieszą się z powrotu do ścigania.

Tak samo jak wszyscy, przechodziliśmy ostatnio bardzo trudny okres. Kiedy zaprezentowano zaktalizowany kalendarz, mogliśmy wreszcie zająć ustalaniem programu startowego dla naszych zawodniczek. To naprawdę fajnie, że powoli możemy oswajać się z myślą o powrocie do ścigania. Cieszę się też, że zaczynamy od trzech pięknych wyścigów w Hiszpanii, które mają nas przygotować do pierwszych wielkich wyścigów zaplanowanych na sierpień

– mówił w komunikacie prasowym Jeroen Blijlevens – dyrektor sportowy ekipy.

Te trzy wyścigi to Emakumeen Nafarraoako Klasikoa (23 lipca), Klasikoa Navarra (24 lipca) i Durango-Durango (26 lipca). W zeszłym roku ten pierwszy klasyk padł łupem Moolman, natomiast Soraya Paladin – inna zawodniczka jeżdżąca w tym sezonie w pomarańczowej koszulce, 10 dni wcześniej zajęła 3. miejsce w Durango-Durango. Teraz nie wiadomo, czy zawodniczki CCC będą w stanie powtórzyć te wyniki. To jak będzie wyglądało ściganie po wznowieniu pozostaje zagadką.

To pytanie, które zadaje sobie w tym momencie każdy. Niektóre zawodniczki potrzebują wyścigów, by wejść we właściwy rytm, inne od razu są w dobrej formie. Nasz performance manager regularnie informuje nas o tym jak wygląda sytuacja. Bez podawania nazwisk – wiem, że niektóre zawodniczki osiągają świetne wyniki na treningach. Poza tym mamy u siebie kilka bardzo doświadczonych Dziewczyn, jak Ashleigh czy Marianne, a one nie potrzebują żadnej dodatkowej motywacji

– dodał Blijlevens

Hiszpańskie wyścigi będą jedynie wstępem do pozostałych, zdecydowanie ważniejszych imprez, takich jak belgijskie klasyki, Giro Rosa i reszta wyścigów zaliczanych do World Touru. W związku z problemami finansowymi CCC, ekipa walczy o przetrwanie, dlatego nic dziwnego, że mierzy wysoko.

Mimo że sezon jest krótki i intensywny, nasze ambicje nie są wcale mniejsze niż zazwyczaj. Chcemy być widoczni i zwyczajnie mocni w każdym wyścigu. Wszędzie, gdzie startujemy, zamierzamy zaznaczyć swoją obecność, ale w tym momencie ciężko wyznaczyć cele na niektóre wyścigi. Weźmy choćby Giro Rosa – Moolman i Vos zazwyczaj są tam bardzo mocne, ale wciąż nie znamy dokładnej trasy. Albo Paryż-Roubaix – to jest bardzo specyficzny wyścig i coś kompletnie nowego w kobiecym peletonie. Na szczęście tu będziemy mogli korzystać z olbrzymiego doświadczenia Larsa Booma, więc jestem optymistą.

– zakończył Holender.

Miejmy nadzieję, że jego oczekiwania zostaną spełnione, a CCC-Liv czeka świetny rok, zakończony niespodziewanym przedłużeniem współpracy z polskim sponsorem.

 

 

Poprzedni artykułIván García Cortina: „Decyzję ws. wyboru drużyny podejmę przed Tour de France”
Następny artykułAlexis Gougeard wystartuje w Tour de Pologne
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments