Kolarz drużyny Alpecin-Fenix Mathieu Van der Poel powiedział w wywiadzie dla Wielerflits, że odkłada start w wielkim tourze na 2021 rok. Według pierwotnych planów, które zostały zrujnowane przez pandemię koronawirusa, miał tego dokonać w tym sezonie, po igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Sytuacja związana z pandemią zweryfikowała plany wielu zawodników, a także postawiła pod znakiem zapytania kilka planowanych wcześniej kwestii. Wśród nich jest między innymi chęć uzyskania przez drużynę Alpecin-Fenix licencji World Tour. To może być teraz jeszcze trudniejsze, ponieważ pogorszeniu uległa sytuacja finansowa wielu kolarskich ekip. Jeśli zaś Van der Poel i spółka nie wejdą w przyszłym roku do kolarskiej ligi mistrzów, to Holender będzie musiał liczyć na to, że jego zespół otrzyma na Vueltę dziką kartę.
Mathieu Van der Poel chciał w tym sezonie wystartować w kilku wyścigach klasycznych, a następnie skoncentrować się na przygotowaniach do Tokio, gdzie planował powalczyć o zdobycie złotego medalu w kolarstwie górskim. Debiut w trzytygodniowym wyścigu miał zaliczyć po tym wydarzeniu.
– Jest możliwe poskładać te wszystkie puzzle właśnie w taki sposób, czyli łącząc start w igrzyskach ze startem w wielkim tourze, ale chcę zadebiutować w wielkim tourze wyłącznie po Tokio
– powiedział Van der Poel.
Jest jasne, że dla wnuczka ś.p. Raymonda Poulidora najważniejsze są wyścigi klasyczne, zatem z tegoż właśnie powodu odrzucił możliwość startu w Giro d’Italia.
– Nie wiem, jak moje ciało zareaguje na występ w wielkim tourze, dlatego chciałbym to zrobić po igrzyskach olimpijskich, by zbyt dużo nie ryzykować
– dodał 25-latek.