Przejście holenderskiego kolarza do ekipy Bahrain-McLaren było jednym z ważniejszych transferów tej zimy. 32-letni zawodnik zrobił to szukając możliwości jazdy na własne konto.
Wout Poels podczas startów w Team Sky/INEOS, gdzie spędził 5 lat pełnił rolę gregario di lusso. Był jednym z architektów zwycięstw brytyjskiej drużyny w Grand Tourach. Nie dziwi, więc fakt, że Dave Braislford chciał go zatrzymać w swoim zespole. Holender wybrał, jednak inną drogę o czym opowiedział w wywiadzie dla Wielerrevu.
Kolegom z INEOS było przykro, że zdecydowałem się odejść. Na szczęście zrozumieli. To wskazuje, że byłem lubiany w zespole. Miałem dobre relacje z kierownictwem i kolarzami. Jednak podpisałem kontrakt z Bahrain-McLaren, ponieważ nie chciałem pełnić tej samej roli, co w poprzednich latach z INEOS
– przyznał zwycięzca Liege-Bastogne-Liege z 2016 roku.
Miejmy nadzieję, że pomimo pandemii koronawirusa doświadczony góral będzie w stanie przygotować się do startu w Tour de France. Ma on, wtedy otrzymać od kierownictwa zespołu rolę „wolnego elektrona” i powalczyć o pierwsze zwycięstwo etapowe w karierze w Wielkim Tourze.
Powinienem dostać „wolną rękę”, ale nie jestem jeszcze pewien, czy chcę powalczyć w klasyfikacji generalnej, bądź też celować w etapy. Pierwszy tydzień trasy jest tak trudny, że już tam ukształtuje się „generalka”
– zakończył Holender.
Być może największą przeszkodą na drodze do jazdy na własne konto będzie jego kolega z drużyny Mikel Landa, który przypomnijmy przez wiele lat był w podobnej sytuacji, co Poels. Miejmy nadzieję, że w ekipie Bahrain-McLaren nie dojdzie do znanych z F1 „team orders” i drużynie będzie przewodzić po prostu najmocniejszy kolarz.