fot. Giro d'Italia 2019

Esteban Chaves jest jedną z gwiazd rozpoczętego dwa dni temu Tour Colombia 2.1. Kolumbijczyk przyznaje, że start w ojczyźnie od dawna był jego wielkim marzeniem.

Choć Tour Colombia jest organizowany od zaledwie 3 lat, to już zdążył wyrobić sobie na tyle dużą renomę, że co roku ściąga gwiazdy światowego kolarstwa. Fabio Aru, Julian Alaphilippe, czy Chris Froome, to tylko niektóre z nich. Oczywiście na wyścig przyjeżdża także większość najlepszych kolarzy z Kolumbii.

Mimo to obecna edycja jest dopiero pierwszą, w której udział bierze Esteban Chaves. Ba! Zwycięzca Il Lombardia i drugi zawodnik Giro d’Italia dopiero w tym roku po raz pierwszy wystąpił w mistrzostwach swojego kraju (zarówno w wyścigu ze startu wspólnego, jak i na czasówce zajął 5. miejsce). Wszystko przez terminarz jego zespołu, który zazwyczaj nie obejmuje wyścigów w Ameryce Południowej. W tym roku było podobnie, jednak zawodnik postanowił wykorzystać inny sposób na debiut w największym wyścigu w ojczyźnie.

Marzyłem o tym, by wystartować w profesjonalnym kolumbijskim wyścigu, odkąd przeszedłem na zawodowstwo, dlatego bardzo się cieszę, że wreszcie mi się to udało. Zapytałem szefostwo, czy moglibyśmy tu przyjechać, ale niestety musieli odmówić. Skupiają się na startach w Australii, ponieważ to tam swoją siedzibę ma sponsor. Zapytałem, czy wobec tego mógłbym pojechać do ojczyzny jako zawodnik reprezentacji Kolumbii – zgodzili się

– mówił Kolumbijczyk w rozmowie z Cyclingnews.com

Co ciekawe obok Estebana Chavesa w zespole narodowym Kolumbii występuje również… jego brat Brayan, który ma 22 lata i przed rozpoczęciem sezonu odszedł z drużyny rozwojowej grupy Mitchelton-Scott. Mimo to starszy z Kolumbijczyków wciąż w niego wierzy i cieszy się, że będzie znów mógł znów z nim współpracować.

Cieszę się, że w naszym składzie znajduje się również mój brat. Zaczynał swoją karierę, jako zawodnik mojej fundacji cztery czy pięć lat temu, a teraz jedziemy ważny wyścig w barwach tego samego zespołu. To bardzo przyjemne. Mogę udzielić mu kilku rad. Jak traktować innych ludzi – zarówno kolegów z zespołu, jak i kibiców. Jak zachować spokój, konieczny do osiągania dobrych wyników. Myślę że zarówno dla mnie, jak i dla Brayana będzie to przyjemne doświadczenie.

– dodał

Niestety nie wiemy jeszcze, jakie są plany Kolumbijczyka na dalszą część sezonu. Jednak niewykluczone, że znów będą one się znacząco różnić od tych z poprzednich lat. Bardzo możliwe, że pomimo swojej miłości do Giro d’Italia tym razem wybierze Tour de France – wyścig, w którym wystartował zaledwie raz.

Zawsze uwielbiałem Giro. Ten wyścig na zawsze pozostanie w moim sercu, ale tegoroczna edycja Touru zapowiada się znakomicie dla górali, więc jeszcze nie wiem gdzie pojadę. Poza tym zamierzam jechać do Tokio. Już raz brałem udział w igrzyskach i to było coś niesamowitego, więc bardzo bym chciał znów znaleźć się w kadrze

 

– zakończył.

Poprzedni artykułPaweł Bernas wygrał Grand Prix Alanya!
Następny artykułTour de La Provence 2020: Nacer Bouhanni tuż przed Jakubem Mareczką
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments