32-letni Bask w następnym sezonie celuje w zdobycie medalu olimpijskiego w jeździe indywidualnej na czas. Tak samo ważnym punktem jego przyszłorocznego kalendarza będzie pomoc drużynie w wygraniu kolejnej „Wielkiej Pętli”.
Castroviejo, który przedłużył do końca 2021 roku swój kontrakt z Team Ineos od dwóch lat jest kluczowym elementem brytyjskiej formacji. Bask wydatnie pomógł w triumfach w Tour de France, które odnieśli Geraint Thomas i Egan Bernal. Jak sam zainteresowany przyznaje w wywiadzie dla Es Ciclismo o kolejne zwycięstwa będzie tylko trudniej.
„Podczas Tour de France widzieliśmy, że zespół Jumbo-Visma był bardzo blisko pokonania nas. Mają bardzo mocny skład i świetny sezon za sobą. Inne drużyny, takie jak UAE Team Emirates czy Bahrain-Merida mają wielki budżet i silne składy. To dobrze dla całego kolarstwa, że jest rywalizacja. Także dla nas. Zmusza to nas Ineos do bycia jeszcze lepszymi.”
– powiedział 32-latek.
Bez wątpienia rywalizacja o zwycięstwo w Wielkiej Pętli będzie bardziej zacięta w przyszłym roku. Zwłaszcza gdy do Jumbo-Visma dołączy Tom Dumoulin. Już w tym roku hegemonia Ineos mogła się zakończyć. Wszystko dzięki świetnej postawie, nie tylko holenderskiej ekipy, lecz także walecznego i nieustępliwego Francuza.
„Nie było łatwo podczas Tour de France, gdy w początkowej fazie wyścigu nie uważaliśmy Alaphilippe’a za naszego rywala. Wkroczyliśmy w trzeci tydzień, gdy jechał w żółtej koszulce lidera i bardzo się baliśmy, ponieważ był silny, zwłaszcza na etapie z finiszem na Col du Tourmalet. Jednak wiedziałem, że na dwóch ostatnich etapach wielką rolę będzie odgrywać jazda na wysokości, gdzie nie było mocnych na Egana Bernala”.
– opowiedział mistrz Europy w ITT z 2016 roku.
Przez całą swoją karierę Jonathan Castroviejo był lojalnym i oddanym pomocnikiem. Mimo tego potrafił odnosić indywidualne sukcesy. Wszystkie swoje 10 zwycięstw w profesjonalnej karierze odniósł w „czasówkach”. W roku olimpijskim będzie chciał zdobyć upragniony medal na tej imprezie. Na ostatnich Igrzyskach w Rio de Janeiro do trzeciej lokaty brakło mu zaledwie czterech sekund.
„Nie przywiązuje do tego zbyt wielkiej uwagi, ale przegranie medalu olimpijskiego o 4 sekundy nadal mnie trochę boli. Dlaczego by mi się to nie miało udać w 2020 roku? Japonia to mój ulubiony kraj do podróżowania, więc daje mi to jeszcze więcej motywacji. Czas pokaże, czy to będzie możliwe.”
– zakończył Bask.
Pięciokrotny mistrz Hiszpanii w jeździe indywidualnej na czas nie będzie mógł w spokoju przygotować się do startu w Tokio. Walka o triumf w „Wielkiej Pętli” z pewnością będzie trudna i wymagająca znacznego poświęcenia sił od pomocników takich jak Castroviejo i Michał Kwiatkowski. Czy odbije się to na ich formie w Tokio? Przekonamy się już pod koniec lipca.