Niczym bumerang wraca to, że Philippe Gilbert (Deceuninck-Quick Step) chce osiągnąć zwycięstwa we wszystkich pięciu wyścigach monumentalnych. W tej chwili brakuje mu dwóch – w Paryż-Roubaix i w Mediolan-San Remo.
Gilbert triumfował dotychczas w Liège-Bastogne-Liège (2011), Ronde van Vlaanderen, który to wyścig wygrał po spektakularnej, liczącej ponad 50 kilometrów ucieczce, oraz dwukrotnie w Il Lombardii (2009, 2010).
Nie jest łatwo wygrać wszystkie pięć monumentów, ale chcę spróbować. Dotychczas dwukrotnie stałem na podium w Sanremo. W Paryż-Roubaix jeszcze nie, ale mam nadzieję, że to wydarzy się w tym roku. I mam nadzieję, że będzie to pierwsze miejsce. Liczą się zwycięstwa!
– powiedział Philippe Gilbert belgijskiej gazecie „Het Nieuwsblad”.
Podobnie jak jego rówieśnik André Greipel, Gilbert nie chce jeszcze kończyć kariery , a inspirację do dalszego ścigania czerpie między innymi od…kogóż by innego jak nie mistrza świata Alejandro Valverde.
Wciąż czuję się w tej robocie dobrze. Spójrzmy na przykład na Alejandro Valverde, który ma 38 lat i jest obecnym mistrzem świata. Dlaczego miałbym kończyć karierę? Jestem zmotywowany i lubię trenować i będę to robił nawet, jeśli nie będę już zawodowcem. Podczas całej mojej kolarskiej kariery przejechałem prawdopodobnie 800 tysięcy kilometrów. Być może dobiję do miliona
– dodał Gilbert.
Belg rozpocznie sezon 14 lutego w wyścigu Tour de la Provence. Jeśli udałoby się skompletować mu pięć monumentalnych zwycięstw, dołączyłby do ekskluzywnego grona kolarzy wszech czasów, którym udało się tego dokonać – Eddy’ego Merckxa, Rogera De Vlaemincka oraz Rika Van Looya.