Alejandro Valverde (Movistar) mimo 38 lat na karku był jedną z najjaśniejszych postaci w tegorocznej hiszpańskiej Vuelcie. Przeżył tylko jeden kryzys, który co prawda kosztował go miejsca na podium, ale mimo to zalicza domowy wielki tour do udanych.
Przeżyłem wiele świetnych chwil w tej Vuelcie. Nie jestem w stanie wskazać jednego, najlepszego. Najgorszy był wczoraj [podczas dwudziestego etapu], gdy straciłem miejsce na podium, ale nie była to katastrofa, ponieważ kibice bardzo mnie wspierali
– powiedział Alejandro Valverde w Madrycie.
Dalszą część wypowiedzi „El Bala” poświęcił młodszemu koledze, który zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej – Enricowi Masowi z drużyny Quick-Step Floors.
Myślę, że Enric Mas ma przed sobą świetlaną przyszłość. Bardzo przypomina Alberto Contadora – potrafi dobrze jeździć na czas i wspinać się. Jest uniwersalnym kolarzem. Mam nadzieję, że przed nim wiele fantastycznych wyścigów, a ten najbliższy niech przyjdzie już za dwa tygodnie, podczas mistrzostw świata
– dodał Valverde.
Wracając do dwudziestego etapu z metą na Coll de la Gallina, kiedy to Alejandro Valverde po prostu został odcięty od prądu – jak mawia się w kolarskim żargonie – i stracił miejsce na podium w klasyfikacji generalnej, należy przytoczyć jego pozytywną, mimo wszystko wypowiedź. Świadczy ona o jego sportowej klasie, olbrzymim doświadczeniu i starej, dobrej kolarskiej szkole.
Musisz być zadowolony, jeśli dałeś z siebie absolutnie wszystko, a ja tak właśnie zrobiłem. Należy akceptować porażki. Gdy wygrywasz, wszystko jest wspaniale, natomiast, gdy przegrywasz, musisz uznać wyższość rywali i patrzeć w przyszłość
– skomentował swoją porażkę Valverde.
Tak czy siak Hiszpan wygrał klasyfikację punktową (zielona koszulka), razem z kolegami zestawienie drużynowe, i przede wszystkim dwa etapy – drugi po zwycięskim sprincie z Michałem Kwiatkowskim (Team Sky) i ósmy, gdzie na finiszu na wymęczenie w Almadén, pokonał mistrza świata Petera Sagana.