Przygotowania do środowej „drużynówki” w ramach Criterium du Dauphine z pewnością nie będą najlepiej wspominanymi przez Boba Jungelsa. Luksemburczyk musiał bowiem zmieniać ustawienia roweru, by zmieścić się w limitach.
Nie od dziś wiadomo, że rowery czasowe są zdecydowanie bardziej kontrolowane niż zwykłe „szosy”. Tym samym nie dziwi fakt, iż także podczas „Delfinatu” sędziowie dokładnie zmierzyli rowery zawodników. Jak się okazało, jednym z kolarzy „naciągających przepisy” był Bob Jungels, który… nie do końca był tego świadomy.
Według relacji Luksemburczyka, trzy dni temu, oficiele UCI dopuścili go do startu bez żadnych problemów. Tym samym, wczoraj nie przyszło mu do głowy, by zmieniać dobrze wypracowaną pozycję. Jak się jednak okazało, mistrz swojego kraju musiał to zrobić, gdyż jego rower… nie spełniał wymogów.
3 days ago, my TT position was just fine for the @UCI_cycling comissaires. Today we have a TTT, same bike, same position, because to be honest I don’t see a point to change my position in a race, buuut the bike is suddenly not in the regulations anymore!???
— Bob Jungels (@BobJungels) June 6, 2018
Póki co nie wiadomo który pomiar nie spodobał się sędziom. Według przepisów, wszystko mogło dotyczyć m.in. odległości siodełka od kierownicy, jej wysokości czy kąta nachylenia wspomnianego już siodła. Poniżej prezentujemy pełne przepisy dotyczące rowerów czasowych.
>klik<