fot. Paris - Nice

Jeśli przed rozpoczęciem Paryż – Nicea ktokolwiek postawiłby pieniądze na etapowe zwycięstwo Rudy Molarda, dziś z pewnością cieszyłby się z niemałej wygranej. Francuz odniósł dziś bowiem największy sukces w karierze.

Szósty odcinek „Wyścigu ku słońcu” był drugim w skali trudności na tegorocznej trasie. Szczególnie końcówka w okolicach miejscowości Vence dała lepszym kolarzom spore pole do popisu, co Ci też skrzętnie wykorzystali. W pięknym stylu pogodził ich jednak Rudy Molard.

To kapitalne uczucie odnieść drugie zwycięstwo dla Groupama – FDJ, jednocześnie odnosząc największy triumf w karierze. Żyję w Antibes, więc trasa dzisiejszego etapu była mi równie dobrze znana co moja własna dłoń. Kiedy tylko przedstawiono trasę Paryż – Nicea, bardzo się ucieszyłem, gdyż końcówka bardzo odpowiadała mojej charakterystyce. Miałem dobry dzień i udało mi się to wykorzystać. Wiedziałem, że na ostatniej górskiej premii musisz jedynie jechać za innymi, bo dawanie z siebie wszystkiego z pewnością wykluczy Cię z walki. Spodziewałem się ataków i wiedziałem, że w sprincie przegram. Potrzebowałem zaatakować i tak też zrobiłem. Cieszę się, że w ten sposób ciężka praca zimą przynosi odpowiednie efekty

– powiedział Molard na konferencji prasowej.

Triumf kolarza Groupama – FDJ był już czwartym zwycięstwem Francuza w tegorocznej edycji Paryż – Nicea. Przed nim, po podobny sukces sięgali Arnaud Demare, Jonathan Hivert i Jerome Cousin.

Poprzedni artykułPrimoz Roglic: „Przyjechałem tu walczyć w generalce”
Następny artykułNaszosowe oceny: lokalny patriotyzm i klątwy ciąg dalszy
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments