Podczas gdy zawodnicy rywalizowali na krętych szosach wokół jeziora Como, La Gazzetta dello Sport wysunęła w swoim sobotnim wydaniu sugestię, aby ostatni monument sezonu rozgrywać w ramach wiosennej kampanii wyścigów klasycznych.
Pojawiła się również plotka, że sam dyrektor wyścigu, Mauro Vegni, poprosił UCI o nowe miejsce kalendarzu na sezon 2019 – tuż po Liege-Bastogne-Liege.
Il Lombardia jest piątym i ostatnim monumentem, teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej osieroconym, znajdując się zbyt daleko [w kalendarzu] od swoich siostrzanych wyścigów: Milano-Sanremo, Ronde van Vlaanderen, Paris-Roubaix i Liège-Bastogne-Liège,
– napisał redaktor La Gazzetta dello Sport, Pier Bergonzi.
Kolarstwo ewoluowało i cały czas podlega gwałtownym zmianom. Dlaczego zatem nie rozgrywać Il Lombardii wiosną? To tylko pomysł, ale może wywołać debatę na ten temat. Tradycja i historia stanowią podwaliny kolarstwa, jednak odmowa podążania za zmianami nie pomaga w budowaniu przyszłości dyscypliny, a tam właśnie wszyscy chcemy zmierzać.
Ponieważ zarówno włoski dziennik, jak i „wyścig spadających liści” należą do RCS Sport, wkrótce pojawiły się sugestie, że artykuł nie tyle był polemiką dziennikarza o innowatorskich zapędach, ale próbą wybadania opinii publicznej. Szybko okazało się jednak, że zwolennicy tradycji są wśród entuzjastów kolarstwa szosowego dominującą grupą, czemu trudno się dziwić. „Wyścig rosnących liści” nie miałby już w sobie tej magii.
Sam Vegni zdecydowanie zaprzeczył plotkom dotyczącym jego komunikacji z UCI w tej sprawie.
To nieprawda, że poprosiłem UCI o przeniesienie Il Lombardii na kwiecień,
– powiedział Cyclingnews.
Wierzę, że rolą Il Lombardii jest zamknięcie sezonu największych imprez kolarskich. Rozgrywać ją w kwietniu? Nigdy.