Michał Kapusta / naszosie.pl

Geraint Thomas (Team Sky) powiedział portalowi Cyclingnews, że ma poczucie, iż zawiódł kolegów podczas jazdy drużynowej na czas w Bergen. Walijczyk cierpiał od samego startu, by wreszcie odpaść na kluczowym podjeździe Birkelundsbakken.

Mimo że Geraint Thomas wszedł na mistrzowskie podium w norweskim Bergen i zawiesił na szyi krążek brązowego koloru, czuje zawód i rozczarowanie swoją dyspozycją. Drużyna Sky straciła dwadzieścia dwie sekundy do zwycięzców z Team Sunweb i osiem sekund do drugiej ekipy BMC, a przed wyścigiem była faworytem do zdobycia złotego medalu.

Geraint Thomas jest renomowanym specjalistą od jazdy na czas, co potwierdził zwyciężając otwierający wyścig Tour de France 2017 etap jazdy indywidualnej na czas, dzięki czemu po raz pierwszy w karierze założył legendarną żółtą koszulkę. Niestety kilka dni później złamał obojczyk i musiał się wycofać. Podobnego pecha miał w setnej edycji Giro d`Italia. Obrażenia spowodowane uderzeniem w zaparkowany na poboczu motocykl sprawiły, że musiał opuścić wyścig znajdując się w życiowej – jak wówczas twierdził – formie.

Kolarz z Cardiff wrócił do ścigania podczas domowego dla siebie wyścigu Tour of Britain, mając nadzieję, że uzyska tam wysoką dyspozycję niezbędną do rywalizowania w mistrzostwach świata. Stało się jednak przeciwnie – wymagająca trasa i wysoki poziom brytyjskiej imprezy tylko uwydatniły jego braki spowodowane pełnym pecha sezonem.

To była najgorsza jazda drużynowa na czas w moim życiu. Jechałem na końcu już od pierwszego zakrętu. Czerwona lampka świeciła mi się od startu. Jazda drużynowa na czas jest najgorszą konkurencją dla kolarza, który cierpi, ponieważ nie ma podczas niej chwili odpoczynku. Jedziesz ze swoją ekipą tylko jako pasażer

– powiedział „G”.

Thomasowi na podjeździe pod Birkelundsbakken pomóc próbował Chris Froome, ale ostatecznie Walijczyk krzyknął mu, by drużyna jechała dalej bez niego, ponieważ – jak powiedział – to, co mógłby dać od siebie w końcowce mogłoby nie wystarczyć, by zniwelować stratę uzyskaną z powodu czekania na niego.

Dla Gerainta Thomasa nadszedł czas na odpoczynek – zarówno ten fizyczny, jak i psychiczny. Wyścig jazdy drużynowej na czas był bowiem jego ostatnim w bieżącym sezonie.

Muszę się teraz trochę zrelaksować i zacząć wszystko jeszcze raz. Ten sezon był dla mnie pełen wzlotów i upadków, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Osiągnąłem najlepsze rezultaty w mojej karierze, ale miałem też kilka kraks. Szkoda, ale takie jest kolarstwo. Mam nadzieję, że wyczerpałem w tym roku limit pecha i naprawdę pokażę, co potrafię w następnym sezonie

– zakończył Geraint Thomas.

Poprzedni artykułTvetcov i Marcotte nowymi zawodnikami Unitedhealthcare
Następny artykułVelkommen til Bergen
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments