Pierwszy tydzień Vuelta a Espana za nami! Które momenty dziewiątego etapu uznaliśmy za najważniejsze?
Plusy:
Ambicja zielonych
W końcu zawodnik z czołówki klasyfikacji generalnej naprawdę chciał wygrać etap! Od początku dzisiejszego odcinka, kontrolę nad etapem sprawowała ekipa Cannondale – Drapac, pracująca na rzecz Michaela Woodsa. Ostatecznie Kanadyjczyk skończył etap na trzecim miejscu, notując kolejny świetny rezultat. Bardzo podoba się nam jazda prawie 31-letniego kolarza, który notuje najlepszy sezon w karierze.
Skok Ludvigssona
Może nie był to czyn zasługujący na wielką nagrodę ze strony organizatorów czy kierownictwa drużyny, lecz przypomniał nam co jest w sporcie najważniejsze. Chodzi oczywiście o kolarskie poczucie wolności i podchodzenie do swojego życia z pewnym dystansem, pozwalającym cieszyć się z każdej kolejnej sekundy. Ludvigsson niby tylko przeskoczył przez próg zwalniający, a jak wiele istotnych kwestii nam przypomniał.
Minusy:
Siesta pod Alicante
Zapowiedzi były wielkie – ciężka ścianka w końcówce, ostatni etap przed dniem przerwy, szansa, na odrobienie kilku sekund do Chrisa Froome’a. Jak wyszło? Wszyscy widzieliśmy. Nie da się ukryć, że kolarze uznali, iż w niedzielę nie będą się specjalnie przemęczać i urządzili sobie specyficzną siestę. Naturalnie tempo na podjazdach było wysokie, lecz nikt z faworytów (poza Woodsem i Froome’m) nie zamierzał wytykać nosa.
Bezradność mistrza
Niestety, Fabio Aru nie zdołał wypocząć po Tour de France i po raz kolejny miał dziś spore problemy z utrzymaniem tempa w końcówce. Co będzie dalej? Trudno powiedzieć, choć wydaje się, że Włoch pomału oddala się od podium klasyfikacji generalnej.
Do plusów moim zdaniem też zwycięstwo Froome’a. Takich pieczątek brakowało w poprzednich zwycięstwach Krzyśka. Wygrane etapy pokazują siłę Teamu Sky, ale przede wszystkim pokazują że nie tylko samo Sky jest silne, ale ich lider też ma pod nogą!