fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Mistrzostwa Polski A.D. 2017 za nami. Nowym „orzełkiem” został Adrian Kurek z CCC Sprandi Polkowice, a dla „Pomarańczowych” to pierwszy krajowy czempionat od 2014 roku i triumfu Bartłomieja Matysiaka.

Już od początku rywalizacji w dziennikarskim gronie zastanawialiśmy się jak długo potrwa ucieczka najpierw piątki, a potem szóstki kolarzy na czele. Gdy Adrian Kurek przeskakiwał do harcowników przewaga oscylowała w granicach 10 minut, maksymalnie sięgnęła nawet 16, a i wtedy nikt raczej nie zakładał takiego scenariusza jaki ostatecznie miał miejsce na mecie.

Cały czas przeważała opinia, że ucieczka jest wszystkim na rękę, bo zmuszała zawodników z grup zagranicznych do gonienia. Dystans wydawał się być na tyle długi, że harcownicy ostatecznie i tak się zmęczą, ale zmęczą się także ci, którzy mogliby zagrozić najszybszym zawodnikom w walce o medale. Finalnie miała pozostać niewielka grupka najmocniejszych w stawce – Banaszek, Franczak, Stępniak, Janiszewski, Bodnar, Wiśniowski…

Stało się inaczej i mistrzem został Adrian Kurek. Jak sam zainteresowany powiedział – do tej pory kojarzony tylko z długich ucieczek. Tuż po przekroczeniu mety pod naszymi wpisami na fejsbuku pojawiały się skrajnie różne komentarze – jedni zarzucali Kurkowi brak współpracy w ucieczce, a drudzy doceniali zmysł taktyczny i umiejętność oszczędzania się. Punkt widzenia zależny jest od punktu siedzenia. Załóżmy, że taką samą akcję świeżo upieczony mistrz Polski pokazałby podczas wyścigu WorldTour i w pokonanym polu pozostawiłby rywali zza granicy. Wydaje mi się, że przeważałyby opinie o tym, że należy docenić kunszt taktyczny zawodnika, który umiejętnie szacuje swoje siły i wykorzystał słabość rywali. Nie mam racji?

Oczywiście wszyscy uwielbiamy zawodników, którzy nie kalkulują, tylko cisną ile sił w nogach na pedały i atakują raz za razem zrywając z koła swoich rywali, zwłaszcza, gdy próbują takiej akcji kilkukrotnie i finalnie udaje im się zamęczyć rywali. Kurek nie zrobił tego w sposób spektakularny, bo jego wyczyn spektakularny był dużo wcześniej, jeszcze zanim kamery to pokazywały. Pamiętać należy, że nowy mistrz Polski dokonał sztuki trudnej – samotnie przeskoczył z peletonu do ucieczki która miała już bardzo dużą przewagę. Doskonale wiemy, że Adrian Kurek jest, jak na krajowe warunki, czasowcem dobrym. Czym innym jest jednak kilkadziesiąt kilometrów samotnej jazdy z punktu A do punktu B, a czym innym taka czasówka po której jest jeszcze kolejne 200 kilometrów do mety.

Oczywiście rozumiem punkt widzenia kibica, który narzeka na fakt, że Kurek „wiózł” się w końcówce, bo jak wspomniałem wyżej – lubimy spektakularne ściganie, zwroty akcji, mnóstwo ataków. Adrian Kurek wykonał dziś ataki dwa – z peletonu i z ucieczki, a to wystarczyło do złota.

Z jednej strony koszulka z orzełkiem znika z WorldTourowego peletonu, a z drugiej…nie całkowicie. Polkowicka ekipa ma całkiem bogaty kalendarz wyścigów w najwyższej dywizji i wcale nie znaczy, że trykot mistrza kraju nie będzie widoczny w światowym peletonie. Mając na uwadze styl jazdy Adriana Kurka możemy być pewni, że „orzełek” będzie często widoczny na ekranach telewizorów w ucieczkach i niewykluczone, że ten triumf pomoże Adrianowi w kolejnych sukcesach.

Obyśmy tylko zobaczyli bardziej atrakcyjne wydanie koszulki mistrza kraju w barwach polkowickiej ekipy… Prosimy władze CCC Sprandi Polkowice o czerpanie inspiracji z koszulek Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majki.

Poprzedni artykułWyniki krajowych mistrzostw w kolarstwie [w trakcie aktualizacji]
Następny artykułFabio Aru: „Odkąd wróciłem do rywalizacji, jeździłem w koszulce Scarponiego”
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
KibicKolarstwa
KibicKolarstwa

Nie, nie zalezy od pkt. siedzenia. Gratsy dla Kurka za wygrana i koszulke mistrza, ale pojechal jak ciota. I oba te stwierdzenia sa prawdziwe. To tylko stara antyczna filozofia czarno-bialosci kaze szukac JEDNEJ OCENY, ale ocena jest podwojnie zlozona, tak jak jego jazda. Oczywiscie latwo zauwazyc frajerstwo Rutka, ze wiozl Kurka, bo dowiozl go do zlota. Kurek nie wygral dlatego, ze byl tak mocny, ale dlatego, ze tak mocny byl Rutkiewicz.

Jaro
Jaro
Reply to  KibicKolarstwa

… i tu zgadzam się całkowicie !