fot. Giro d'Italia

Ostatni dzień w południowych prowincjach Italii to dzień, na który ze wzmagającym się zniecierpliwieniem czekaliśmy wszyscy. Momentami inspirujący, przez większość czasu senny przejazd peletonu przez Mezzogiorno znajdzie bowiem swój finał na Blockhausie, którego nazwa odstaje od reszty otoczenia w co najmniej takim samym stopniu, jak jego masyw od pozostałej części profilu wytyczonej na niedzielę. A my mamy nadzieję, że pretendenci do tytułu w końcu odsłonią swoje karty i pójdą à Bloc.

Nazwa trzeciego najtrudniejszego podjazdu jubileuszowej edycji Giro d’Italia nie budziłaby żadnych zgrzytów w Południowym Tyrolu, jednak do Abruzji pasuje jak narciarski kombinezon do plantacji oliwek. Historia jej powstania związana jest z kamiennym budynkiem garnizonu wojskowego, wybudowanym w latach ’60 dziewiętnastego wieku w pobliżu szczytu wzniesienia celem walki z niegroźnymi lokalnymi rzezimieszkami i znacznie groźniejszymi lokalnymi partyzantami, zagrażającymi procesowi zjednoczenia Italii. Dowódca garnizonu, z pochodzenia Austriak, jak większość wojskowych lubił nazywać rzeczy po imieniu, a kiedy podjazd zadebiutował w Giro d’Italia (1967), ówczesny dyrektor wyścigu uznał, że Blockhaus budzi znacznie większą grozę, niż Majella. I tak już zostało.

Już w niedzielę Blockhaus będzie pokonywany w ramach włoskiego wielkiego touru po raz siódmy, a my możemy się już zastanawiać, kto pójdzie w ślady Eddy’ego Mercxa…

Oto, co na temat 9. etapu 100. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 9, 14 maja: Bisaccia > Blockhaus (152 km, ****)

Jedna z największych specjalności Giro d’Italia, serwowana przez organizatorów wyścigu niemal każdego roku. Mam na myśli etapy rozpoczynające się na wybrzeżu i kończące podjazdem pod jedno, ale nierzadko bardzo spektakularne wzniesienie. Górujący nad Passo Lanciano Blockhaus w tej roli spełni się doskonale, jednak niech nie zwiedzie Państwa jego niemiecko brzmiąca nazwa – znajdujemy się w Abruzji, a nie w Tyrolu. Wąskie drogi pokryte kiepskiej jakości asfaltem mogą natomiast zmotywować przywykłych do tego typu infrastruktury przybyszów z południowych krajów…

Uznawany za trzeci najtrudniejszy podjazd 100. edycji Giro d’Italia, Blockhaus skutecznie konkuruje o miano jednego z najcięższych podjazdów całych Apeninów. Podczas niedzielnego odcinka pokonywany będzie od strony Roccamorice, przez dosyć zorientowanego w temacie Daniela Friebe nazywanej rustykalną, romantyczną i turbulentną (z uwagi na stale zmieniające się gradienty). Ulokowanie linii mety na wysokości 1665 metrów nie oddaje Blockhausowi pełnych honorów – droga bowiem wznosi się aż na wysokość 2142 metrów, jednak jeśli faktycznie będzie turbulentnie, to chyba wszyscy przymkniemy na to oko…

 

Z jednej strony wydaje się, że dziewiąty dzień rozgrywania Giro to jeszcze odrobinę zbyt wcześnie, by poznać zwycięzcę jubileuszowej edycji wyścigu – szczególnie zważywszy na tempo, w którym dotąd toczyła się akcja.

Z drugiej jednak strony, tak trudny finisz na szczycie podjazdu poprzedzający dzień wolny i trudną jazdę indywidualną na czas do doskonały moment, by dokonać pewnych roszad w klasyfikacji generalnej. Zainteresowani takimi działaniami powinni być głównie ci zawodnicy, którzy nie najlepiej spisują się w samotnych zmaganiach z czasem lub mają tendencję do słabnięcia w trzecim tygodniu rozgrywania wyścigu.

Pierwszy z tych warunków spełnia Mikel Landa (Team Sky), drugi natomiast Ilnur Zakarin (Katusha-Alpecin), choć młody Rosjanin zna znacznie wymyślniejsze sposoby na pozbawianie siebie szans na odniesienie życiowego sukcesu, niż banalne niedostatki formy. W odniesieniu do dyspozycji, obaj podczas pierwszego tygodnia rozgrywania Giro d’Italia prezentowali się bardzo obiecująco i będę zaskoczona, jeśli żaden z nich nie zdecyduje się zaatakować.

Choć ciągle wydaje się, że po zakończeniu niedzielnego etapu więcej będziemy wiedzieli na temat przedwcześnie przekreślonych szans, niż nazwiska triumfatora imprezy (przynajmniej odrzucając hipotezę, że Quintana miał to wygrane zanim jeszcze stanął na starcie) z pewnością zatrzęsie on klasyfikacją generalną i sprawi, że wykrystalizuje się pewna hierarchia w odniesieniu do jazdy w górach.

Intuicja podpowiada, że poza wymienionym już Landą, rządzić i dzielić w takiej scenerii powinni Nairo Quintana (Movistar), Steven Kruijswijk (LottoNL-Jumbo), Thibaut Pinot (FDJ) i Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida).

W ucieczce dnia możemy się natomiast spodziewać wyśmienitych górali, jak Pierre Rolland (Cannondale-Drapac), Omar Freile (Dimension Data), Partick Konrad (Bora-hansgrohe) czy Jan Hirt (CCC Sprandi Polkowice).

 

Pełną zapowiedź 100. edycji Giro d’Italia można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułGiro d`Italia 2017: Bob Jungels jedzie dalej mimo kraksy na ósmym etapie
Następny artykułBlockhaus – góra historii
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments