Kolarki, które startowały w drużynowej jeździe na czas, powiedziały, że jazda w niemal czterdziestostopniowym upale była bardzo ciężka i niebezpieczna. Narzekają także na niedostateczną opiekę medyczną na trasie.
W wydanej przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI) książce „Pokonać upał”, można przeczytać, że najtrudniejszą dyscypliną w warunkach atmosferycznych, jakie panują w Katarze, jest właśnie jazda na czas, która kosztuje kolarza ogromny wysiłek, a dodatkowo wymaga noszenia aerodynamicznego kasku pozbawionego wentylacji i przylegającego do ciała niczym „druga skóra” kombinezonu. W związku z tym, jak powiedziała zawodniczka Rabo-Liv Roxane Knetmann, jest to ściganie w saunie.
Dowodem na to, że warunki do ścigania w Katarze są ekstremalnie trudne, jest upadek Anouski Koster, która straciła koncentrację i wpadła w barierki. Natychmiast po upadku chciała wsiąść na rower, ale nie mogła utrzymać się na nogach. Ukończyła wyścig, ale jej drużyna Rabo-Liv zajęła ostatnie miejsce ze stratą ponad sześciu minut.
– Upał w Katarze jest ekstremalnie duży. Nie jestem w stanie wyrazić tego, jak potwornie jest jechać czterdzieści kilometrów przez pustynię. Wydaje się, że ludzie z UCI powinni mieć jakieś pojęcie o kolarstwie. Jeśli wysyłasz zawodników na czasówkę w taki upał, to jest logiczne, że powinno być przynajmniej dziesięć ambulansów gotowych do pomocy. UCI się z tego zdania nie wywiązała – powiedziała Knetmann holenderskim mediom.
Mistrzyniami świata zostały zawodniczki z holenderskiej drużyny Boels-Dolmans.
Organizatorzy wyścigu urządzili kolarzom słoneczny doping.Co nie zabronione to jest dozwolone,kto z czym walczy od tego przegrywa.