Zwycięzca Mediolan-San Remo z 2011 roku zdecydował się odejść z zawodowego peletonu po obecnym sezonie z powodu braku motywacji.
Australijczyk zaczynał karierę w CSC Pro Team i HTC Columbia. W tamtych latach imponował swoimi umiejętnościami sprinterskimi – wygrał m.in. etapy Giro d’Italia, Mediolan-San Remo, GP Ouest France-Plouay oraz zdobył srebrny medal mistrzostw świata. Niestety w następnych sezonach coś się zacięło – w 2012 roku Goss przeszedł do Orica-Greenedge, żeby jeździć tylko na własne konto (w HTC był rozprowadzającym Marka Cavendisha), ale wygrał jedynie dwa etapy – Giro d’Italia w 2012 i Tirreno-Adriatico w 2013 roku.
Poprzedni sezon spędził w MTN-Qhubeka, a obecnie jest kolarzem ONE Procycling. Przed przejściem do brytyjskiej drużyny zapewniał, że motywacja jest stuprocentowa i chce wrócić do ścigania na najwyższym poziomie. Niestety zaliczył tylko 41 dni wyścigowych, a najlepszym wynikiem jest dziewiąte miejsce na etapie Tour de Langkawi.
Decyzji o odejściu na emeryturę nigdy nie podejmuje się łatwo, ale bardzo mocno to przemyślałem. Nie odczuwam już tego podniecenia ściganiem, a sport jest zbyt ciężki, żeby być na poziomie jeśli nie starasz się ze wszystkich sił. Jestem wciąż stosunkowo młody, rozpocznę nowy rozdział w swoim życiu. Zabieram ze sobą wspaniałe wspomnienia – wygrywanie Mediolan – San Remo czy stanięcie na najwyższym stopniu podium Tour de France razem z kolegami po zwycięstwie w drużynówce w Nicei, przed całą rodziną i przyjaciółmi.
W ostatnim czasie Goss nie ukończył Schaal Sels i nie jest pewne, czy wystąpi jeszcze w zawodowym wyścigu.