Za nami próba generalna przed Tour de France. Tak samo, jak w poprzednim roku, wygrał ją Chris Froome (Team Sky), który ponownie jest żelaznym faworytem do odniesienia trzeciego zwycięstwa w karierze w największym wyścigu kolarskim na świecie. Ale oprócz dominacji drużyny Sky i zwycięstwa „Froomiego”, z 68. odsłony „Delfinatu” zapamiętamy nie tylko to.
Mieszane dyscypliny sportowe, czyli jak pogodzić kolarstwo z boksem
Do teraz przecieram oczy ze zdumienia po tym, co podczas pierwszego etapu wyprawiali kolarze Cofidisu i Katushy. Używanie łokci w walce o pozycje w sprinterskich pociągach jest stare jak świat, ale bezpardonowe stosowanie uderzeń „z byka” i stwarzanie niebezpieczeństwa kraksy kolarzom jadącym na pierwszych miejscach w peletonie, jest chyba nową, niezwykle niechlubną tradycją. Według mnie, nieukaranie żadnego z kolarzy i przyznanie zwycięstwa Nacerowi Bouhanniemu (Cofidis) jest jednym z większych blamaży sędziów UCI w bieżącym sezonie.
Fenomenalne solowe akcje Fabio Aru i Steve`a Cummingsa
O ile przepiękne samotne zwycięstwo Cummingsa na ostatnim etapie aż tak bardzo nie dziwi, to rajd Aru na trzecim odcinku już bardzo. Włoch z drużyny Astana celuje w tym roku w Wielką Pętlę i podobnie, jak Froome, Contador, Porte czy Bardet, przyjechał tu sprawdzić nogę przed trzytygodniowym ściganiem. Tymczasem średnio pojechał górski prolog, tak sobie wiodło mu się na długich podjazdach, no więc postanowił spróbować akcji, której nie powstydziłby się światowej klasy „puncheur”. Imponująco zawisł przed peletonem i wykończył ucieczkę z góry skazaną na niepowodzenie. Z kolei brytyjski zawodnik z drużyny Dimension Data po raz kolejny potwierdził, że długie, samotne ucieczki są jego specjalnością, a w tym sezonie to już w szczególności (w podobny sposób wygrał etapy w Tirreno-Adriatico i Vuelta Cyclista al Pais Vasco).
Ucieczki Bartosza Huzarskiego
Dwukrotna obecność w odjazdach polskiego reprezentanta drużyny Bora-Argon 18 uczyniła go jednocześnie najaktywniejszym Polakiem w wyścigu, a na dodatek jedynym, który zdołał go ukończyć. Mimo że żadna z tych akcji nie potoczyła się po myśli „Huzara”, bo nie był on w stanie bezpośrednio walczyć o etap, to z pewnością kilometry przejechane przed peletonem i obecność w odjazdach w wyścigu z trudną trasą i bardzo szybkim tempem, zaprocentują. Bartoszowi Huzarskiemu należą się gratulacje za aktywność, wytrwałość i pokazanie młodszym (Kwiatkowskiemu i Marczyńskiemu) jak jeździ stara gwardia.
Alberto Contador już nie taki, jak dawniej
Po raz kolejny muszę pochylić się nad Alberto Contadorem, który ponownie daje mi argument do tego, by twierdzić, że to nie jest ten sam kolarz, co przed zawieszeniem za zjedzenie nieczystego mięsa. Pomijam, że Chris Froome już od kilku sezonów prezentuje równiejszą i mocniejszą formę, ale w Dauphine lepiej jechali od niego chociażby Romain Bardet i Richie Porte. W kontekście rywalizacji w Tour de France, „El Pistolero” z pewnością załapał spadek morale. Dodając do tego o niebo słabszą w stosunku do Sky drużynę Tinkoff, można niemal z pewnością stwierdzić, że Contador tegorocznej Wielkiej Pętli nie wygra.
Trasa prologu
Najdobitniej określił ją Tony Martin w swoim słynnym już tweecie – po prostu cyrk. „Panzerwagen” narzekał, że zamiast pięćdziesiąt parę kilometrów na godzinę, musiał jechać kilka. Ale za to później emocje rozładował narzucając wysokie tempo w górach (skądinąd robił to imponująco). Cyrk, czy nie cyrk, ale na pewno zapadnie w pamięć. Rzadko bowiem prolog otwierający tygodniowy wyścig to prostu stromy, kilkukilometrowy podjazd.
PS Mam wrażenie, że kolarz LottoNL-Jumbo też myślał, że jest w cyrku (patrzy filmik powyżej).
A co Państwo zapamiętali z 68. „Delfinatu”? Zapraszam do dyskusji na Twitterze – Marta Wiśniewska
Fot. Astana, Bora-Argon 18, Tinkoff
Typowo „polski” złośliwy komentarz. Autor nie widzi lat Contadora po przygodzie z clenbuterolem Alberto jeszcze wygrał dwa wielki Toury Giro jadąc jeden na wszystkich. Dużo większy respektu szacunek do tego kolarza ma Froome niż redaktor naszosie.pl. Jeżeli ten komentarz zostanie opublikowane to tez się zdziwię.
To Pan ma w sobie polską złośliwość twierdząc, że nie opublikujemy krytycznego komentarza.
Pewnie zjedzenie nieczystego mięsa (jak twierdzi Contador) nie miało wpływu na jego obecną dyspozycję, napisałam tak, by wskazać cezurę czasową i zaznaczyć, że taki incydent miał miejsce w karierze Hiszpana. Natomiast wygrywając Vueltę i Giro nie rywalizował przeciwko Froome`owi i tak silnej drużynie Sky. Wówczas, gdy wygrał Giro rywalizował przeciwko o wiele mniej doświadczonemu Aru i silnej, ale jednak Astanie, a nie Sky. Proszę też pamiętać o tym, że kolarstwo to sport zespołowy, a w tym aspekcie niebotyczną przewagę ma Sky. To jest zatem stwierdzenie faktów na podstawie analizy tego, co dzieje się na szosie. Contador w ostatnich latach nie wygrał żadnej „bitwy” przeciwko Sky, a w Dauphine tracił, gdy Froome i spółka jechali wartko do góry. A co do szacunku, jaki Froome posiada do Contadora – cieszę się, że Pan tak dobrze zna Froome`a. Wobec tego powinien Pan też wiedzieć, w jak świetnej dyspozycji już teraz jest Brytyjczyk.
Pani Marto, pani stronniczość bije w oczy aż musiałem założyć okulary przeciwsłoneczne, a jest pochmurny wieczór. Vuelta 2012 – Alberto Contador wygrywa po ciekawym ataku (formy nie było, ale wynik jest). Kto był czwarty? Almighty, invincible Christopher Froome. Vuelta 2014 – Alberto wygrywa w bezpośredniej walce z ekipą Sky w bitwie o honor po przegranym Tour de France. W Giro Froome nie startował, a Brytyjczycy we Włoszech jakoś sobie nie radzą.
Nie ma co mówić, że Alberto się skończył. Criterium du Dauphine to nigdy nie był wyścig docelowy dla kolarzy celujących w Wielkie Toury, a to, że wspaniały i jedyny Bradley Wiggins również wygrywał w Delfinacie przed triumfem w TdF świadczy o tym, że najwyraźniej potrzebuje innego toku przygotowań niż Alberto czy Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Pozdrawiam serdecznie.
Państwo sobie sami nadinterpretują moje zdania. To cytat z tekstu podsumowującego Dauphine: „Można niemal z pewnością stwierdzić, że Contador tegorocznej Wielkiej Pętli nie wygra.” W którym miejscu to zdanie oznacza, że Contador się skończył, Panie Zbysiu? Prawda jest taka, że gdy fan Contadora przeczyta, że gość jest słabszy, oburza się i oskarża o stronniczość, a gdy fan Froome`a dzieje się to samo. Zwycięstwa w obu Vueltach i Giro były super – to nie ulega wątpliwości, ale teraz jest rok 2016, nadchodzi Tour de France i Contador zmierzy się przede wszystkim z Froomem i silną drużyną Sky, która jak ryba w wodzie czuje się we francuskich wyścigach, o czym – jak Pan słusznie zauważył – nie można powiedzieć, jeśli chodzi o Giro.
Poza tym zwracam uwagę, że jest tekst o charakterze publicystycznym, w którym mam prawo wyrażać swoje zdanie, a Czytelnicy mogą się z nim zgadzać lub nie. W newsach i sprawozdaniach z wyścigów obiektywnie opisuję wydarzenia na szosie, niczego nie ukrywając, ani dobrej formy Contadora, ani słabości Froome`a. Proszę sprawdzić/sprawdzać.
A gdzie ja napisałem, że Pani stwierdziła, że Contador się skończył? To była dygresja na temat całej dyskusji tutaj i na facebooku.
Ja tylko zauważam, że Pani twierdzi (cytuję) „Natomiast wygrywając Vueltę i Giro nie rywalizował przeciwko Froome`owi i tak silnej drużynie Sky. (…) Contador w ostatnich latach nie wygrał żadnej “bitwy” przeciwko Sky”, a to jest nieprawda.
Pani ma prawo wyrażać swoje zdanie, a my, Czytelnicy, je komentujemy, na tym polega dyskusja :). Ja niczego nie nadinterpretuję i ponownie pozdrawiam!
Pani Marto, życzę więcej pokory.
Czytelnik ma prawo nie tylko zgodzić się lub nie, ale też ma prawo ocenić, odnieść się, a nawet skrytykować.
Tym bardziej w obecnych czasach gdy jest udostępnione komentowanie pod artykułem.
Natomiast jeśli autorka artykułu odpisuje czytelnikowi : 'To Pan ma w sobie polską złośliwość twierdząc…’ i 'Państwo sobie sami nadinterpretują …’ to jest to delikatnie mówiąc poniżej standardu.
Powinna raczej zgodzić się lub nie i ew. wyjaśnić swoją intencją lub zdanie. A na pewno przemyśleć co może poprawić w pisaniu w przyszłości, aby jego intencje były jasne i zminimalizować pole do nadinterpretacji i posądzania o stronniczość.
Komentarze to nie atak na autora, ale okazja do poznania opinii czytelników.
Co można zapewne dobrze wykorzystać przy pisaniu kolejnych artykułów.
pozdrawiam
Mam nadzieję, że nie wszyscy w tej redakcji zgadzają się z autorem tego tekstu. Pani redaktor już nie pierwszy raz pokazuje, że jest miłośnikiem doperów ze Sky i reaguje alergicznie na wszelkie słowa krytyki pod ich adresem.
Contador jest wielkim mistrzem, takim jak przed laty Indurain. Obecnie na równi z kolarzem Tinkov można stawiać Cancellarę czy Boonena, a Froome przy nich wygląda póki marnie, zresztą jak całe Sky, które wygrywa tylko przy świecącym słoneczku.
Pani Marto a propo „cyrku” kolarza LottoNL-Jumbo, to zapraszamy serdecznie Panią w Karkonosze. Niech dla relaksu podjedzie sobie Pani na Przełęcz Karkonoską przez Przesiekę. Tylko cyrk będzie jak zabraknie Pani zębów na największej koronce kasety…
Panie Kacprze, kieruje się Pan osobistymi sympatiami i antypatiami, a nie faktami. Zarówno Indurain, jak i Contador są utytułowanymi kolarzami, którzy przejdą do historii kolarstwa. Ale Chris Froome wygrał dwukrotnie Tour de France, znakomicie pomagał Bradleyowi Wigginsowi, zdobył medal w jeździe indywidualnej na czas na IO w Londynie i wygrał ileś mniejszych wyścigów i etapów. Poza tym, jak dotychczas, to Contador miał zawieszenie za obecność w organizmie niedozwolonych substancji, a nie Froome. Takie są fakty.
Panie Marcinie, bardzo mi przykro, ale nie zrozumiał Pan wymowy tej części tekstu. To jest raczej pewnego rodzaju wyśmiewanie wypowiedzi Tony Martina, a filmik z jadącym wężykiem kolarzem LottoNL jest po ty, by pokazać, jak wiele wysiłku kosztowała kolarzy ta trasa oraz pokazuje, jak trudny to jest sport.