Fot. LottoNL-Jumbo

Żarty się skończyły. Pierwsze dwa tygodnie rozgrywania tegorocznej edycji Giro d’Italia przyniosły dwa finisze na podjazdach i długą jazdę indywidualną na czas, jednak do prawdziwych rozstrzygnięć dojdzie dopiero teraz. Kto dysponuje wystarczająco wysoką formą, by odnieść triumf w pierwszym wyścigu trzytygodniowym sezonu? Kto tylko sprytnie chował się za plecami rywali? Najbliższy weekend przyniesie odpowiedzi na te, i wiele więcej pytań.

Podobnie jak miało to miejsce przed tygodniem, napięcie będzie wzrastało stopniowo: od piątkowego etapu, którego datę zakreślili w kalendarzu najbardziej wytrawni harcownicy, przez sobotni maraton w Dolomitach po niedzielną górską czasówkę, która bez wątpienia ujawni najmniejsze słabości.

Oto, co na temat 13. etapu 99. edycji Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 13, 20 maja: Palmanova – Cividale del Friuli (170km, ****)

Małe przetarcie przed ekscytującymi rozgrywkami, które czekają nas w sobotę i niedzielę. Można spodziewać się emocji i licznych ataków, jednak główni aktorzy tegorocznej edycji Giro zachowają swoje siły na dwa kolejne dni.

Zaczynamy więc etapem rozgrywanym w krainie bezpośrednio graniczącej ze Słowenią – Friuli, która zazwyczaj odwiedzana jest przez barwny peleton Giro d’Italia z okazji wizyt składanych legendarnemu Monte Zoncolan. Tym razem obędzie się bez tak morderczych wspinaczek – przypominająca labirynt trasa zawiera dwa wzniesienia 2. kategorii i dwa najwyżej kategoryzowane podjazdy, jednak jej meta wytyczona została w położonym w dolinie Cividale del Friuli.

Chociaż trzeba zaznaczyć, że piątkowy etap jest łatwiejszy od tych przygotowanych na sobotę i niedzielę, na pewno nie należy go bagatelizować. Podjazdy, z którymi przyjdzie się zmierzyć rywalizującym kolarzom, chociaż krótsze i mniej spektakularne, należą do najbardziej stromych w 99. edycji Giro. Będą to odpowiednio: Montemaggiore (kat. 1., 8.3km, 9.3%, max. 16%), Crai (kat. 2., 8.8km, 6.4%, max. 16%), Cima Porzus (kat. 1., 8.8km, 8.2%, max. 16%) i Valle (kat. 2., 6.2km, 7.8%, max. 13%).

Równie dużą trudność stanowić będą strome, techniczne zjazdy, co w połączeniu z metą wytyczoną w dolinie kreuje etap idealny dla uciekinierów.

T12_Vicenza_plan

T15_MadonnaDC_2_alt

S05_Valcava_3D

S05_Valcava_3D

S05_Valcava_3D

S05_Valcava_3D

T21_Trieste_ukm

Na hasło ucieczka do głowy cały czas przychodzą te same nazwiska, jednak trudno się dziwić – na miano prawdziwego artysty w tej dyscyplinie pracuje się latami. Mamy zatem Alessandro De Marchiego (BMC Racing), który choć wolałby metę usytuowaną na podjeździe, pewnie poczuje pokusę sprawienia sobie spóźnionego urodzinowego prezentu.

Mamy również Primoza Roglica (LottoNL – Jumbo), który w najbliższym czasie może nie mieć szansy na odniesienia etapowego zwycięstwa w Giro bliżej swojego domu. Były skoczek narciarski zaskoczył wszystkich zdumiewającymi umiejętnościami w etapach jazdy indywidualnej na czas, jednak nie należy zapominać, że w górach jest równie mocny – jeśli nie mocniejszy.

Kolejnym żelaznym kandydatem musi być Tim Wellens (Lotto Soudal). Belg zatriumfował już w tegorocznej edycji Giro, co bez wątpienia świadczy o jego wysokiej dyspozycji. Wygrał również w tym sezonie ostatni etap wyścigu Paris-Nice o bardzo podobnej charakterystyce, pozbawiając samego Alberto Contadora zwycięstwa w klasyfikacji generalnej imprezy.

Możemy mieć również nadzieję, że Przemysław Niemiec (Lampre – Merida) doszedł już do pełni sił po niedawnych problemach żołądkowych i spróbuje wykorzystać kolejną szansę na odniesienia etapowego sukcesu.

O miejsce w ucieczce dnia powinni także zawalczyć kolarze zainteresowani walką o tytuł Króla Gór: Damiano Cunego (Nippo – Vini Fantini), Giulio Ciccone i Stefano Pirazzi (Bardiani – CSF) czy Giovanni Visconti (Movistar). Być może również Team Sky postanowi ocalić swoją włoską kampanię, wysyłając do walki Mikela Nieve lub Nicolasa Roche’a.

A jeśli z jakiegoś powodu liderzy na klasyfikację generalną postanowią nie oszczędzać sił przed jutrzejszym maratonem, charakter decydującej części trasy każe ponownie wskazywać na Alejandro Valverde (Movistar), Vincenzo Nibaliego (Astana), Rigoberto Urana (Cannondale) czy Stevena Kruijswijka (LottoNL – Jumbo). Chyba, że ponownie zaatakuje Andrey Amador (Movistar) – wprawiając swojego lidera i całą resztę ekipy w zakłopotanie.

Poprzedni artykułRafał Majka: „Jestem gotowy”
Następny artykułRelacja live z 3 etapu Bałtyk – Karkonosze Tour
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments