Drodzy Czytelnicy naszosie.pl. Choć wakacje dobiegły końca, od dziś zaczynamy nowy cykl artykułów „Szosowe podróże”, o miejscach w których można pośmigać na szosie. Na pierwszy ogień pójdzie Chorwacja. Miłej lektury.

Chorwacja to od lat bardzo popularny kierunek urlopowy, również ze względu na możliwości treningów kolarskich. Łatwość dojazdu, niemalże gwarantowana pogoda, do tego niższe ceny w porównaniu z resztą Europy to powody, dla których w rejonie Riwiery Makaskiej prawie równie często słyszymy polski język, co nad Bałtykiem.

Walory wypoczynkowe Dalmacji są nam znane, a jak wygląda kwestia kolarstwa? Planując treningi w tym rejonie na pewno musicie wziąć pod uwagę porę roku. Jeśli są to miesiące wakacyjne przygotujcie się na duże upały. Warto wtedy wyruszać na trening skoro świt. Jest wtedy rześko i przyjemnie, a jazda sprawia przyjemność. W miesiącach poprzedzających sezon temperatury są idealne do trenowania, jednak możemy się spotkać z opadami deszczu, a wysoko w górach pojawić się może nawet lekki śnieg.

Ilość tras niestety nie powala na kolana, nie mniej jednak kilka ciekawych kombinacji znajdziemy i nie będziemy musieli codziennie pokonywać tego samego podjazdu. Jeśli chodzi o same podjazdy znajdziemy kilka, których długość przekracza 10 km, a nachylenie na głównej drodze waha się miedzy 5 – 15%. Oczywiście możemy poszukać „skrótów” wtedy droga robi się cięższa, a na liczniku pojawi się ponad 20%. Na dystansie zaoszczędzimy na pewno, na siłach niekoniecznie.

Dla wymagających i pragnących dużych gór proponuję podjazd pod Sveti Jura. Czyli najwyższy podjazd w tym regionie. Blisko 30 km wspinaczki z poziomu morza na wysokość 1762m.n.p.m. Podjazd nie jest równomierny i da nam odpocząć na wypłaszczeniach. Widok ze szczytu wart jest pokonania lekkich niedogodności na podjeździe, w postaci nierównego asfaltu. Końcowe fragmenty są niebezpieczne zwłaszcza podczas zjazdu, a zjechać musimy tą samą drogą. Wąska, kręta szosa gdzie trudno wyminąć się z samochodem.

Drogi

Na głównych trasach jest naprawdę bardzo dobrze, nie musimy się martwić o duże dziury czy braki w nawierzchni. Jest szeroko, zakręty łagodne, dobra widoczność. Na bocznych drogach, w tym na podjeździe pod Sveti Jura sprawa się komplikuje i robi się lekko nieprzyjemnie. Zwłaszcza na zjazdach – wąsko, kręto i wyboiście. Na dodatek w wielu miejscach nie ma żadnych zabezpieczeń. Oczywiście nam, mieszkańcom z nad Wisły, takie drogi nie są obce i uznamy ten rodzaj nawierzchni za standardowy.

Sezon wakacyjny będzie rządził się swoimi prawami i ruch na drogach będzie niestety uciążliwy. Chyba, że oddalimy się od morza. Wtedy ogarnia nas przedziwne uczucie, tak jakby inna strefa czasowa. Kompletny brak ludzi, samochodów, sklepów, restauracji. Jak mawiał klasyk „niczego nie będzie”. Architektura też zmienia się nie do poznania i cofamy się w czasie o jakieś 100 lat. Drogi w dalszym ciągu są dobre, a po bokach widzimy jakieś pola uprawne, a nie dzikie zarośla. Jest nadzieja na cywilizację.

Baza wypadowa

W tym rejonie to czego dusza zapragnie. Tańsze, droższe, apartamenty, hotele, bliżej morza czy miasta. Jeśli zdecydujemy się na wariant ekonomiczny, to będziemy musieli pokonać jakieś 100 metrów aby dotrzeć na plażę. Nasuwa się teraz porównanie z warunkami nad Bałtykiem. Wybór w Chorwacji jest przeogromny. Wbrew pozorom nie polecam rezerwować wcześniej kwater, gdyż te najlepsze i najtańsze znajdziemy na miejscu. Nie musimy nawet szukać ponieważ „kwaterka” sama nas znajdzie.

W pierwszej linii brzegowej może nam trochę przeszkadzać gwar panujący na nadmorskich promenadach, dlatego jeśli zależy nam na spokoju, zatrzymajmy się na obrzeżach miasta. Najlepiej w mniejszych miejscowościach jak Tucepi czy Podgora.

Jedzenie

Sytuacja podobna jak na całym świecie. Na promenadzie najbezpieczniej zamówić pizzę bo z owocami morza i mięsem już możemy różnie trafić. Jeśli jednak chcesz dobrego lokalnego jedzenia najlepiej poprosić gospodarza, u którego mieszkasz. Na całym świecie dobrze mieć poprawne relacje z tubylcami. Oni na pewno zorganizują świeże ryby i przyrządzą je w najlepszy sposób. Ja miałem naprawdę dużo szczęścia bo gospodyni, u której mieszkaliśmy serwowała cudne jedzenie. Miło będzie jeśli odwdzięczycie się jakimś polskim specjałem. Dobra rada – wyjeżdżając do innego kraju weź ze sobą własnej roboty wek lub jakieś %. Zobaczysz ile na tym zyskasz.

Jeśli szukamy miejsca na wakacje gdzie poczujemy nadmorski wakacyjny klimat i będziemy mogli dobrze potrenować lub po prostu pojeździć na rowerze, podziwiając widoki gór schodzących do Adriatyku, Riwiera Makarska da nam to wszystko.

Czy jest to dobre miejsce na zgrupowania przed sezonem? Zależy, jak wszędzie głównie od pogody i opadów. Na pewno będzie lepiej niż w Polsce, ale mogą zdażyć się dni, gdzie nie uda nam się wyjechać na rower. Przygotować się trzeba na jeżdżenie blisko morza, bo w górach może być śnieg. Wydaję mi się, że są miejsca w Europie z lepszymi warunkami do na zgrupowaniach przed sezonem, jednak nie tak tanie i nie tak blisko. Ale o tym w kolejnych odcinkach „Szosowych podróży”.

Poprzedni artykułPoznaliśmy trasę 13. etapu Giro d`Italia 2016
Następny artykułRichmond 2015: Zapowiedź trzeciego dnia Mistrzostw Świata
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
robson
robson

Bardzo dobry artykuł !!!
Zgadzam się z autorem, który rzetelnie opisał ten region.
Wiem, o czym mówię, bo w okresie 2013-15 wyjeżdżałem tu na zgrupowania przed sezonem.
Treningi w Makarskiej i okolicznych terenach wspominam bardzo mile, a pogoda była zaskakująco dobra.
(końcówka lutego 2013 z temperaturami w okolicach +20st.C w części nadmorskiej)
Jedynie tegoroczny marzec i kwiecień były słabsze (silne wiatry i deszcz, a śnieg w wyższych partiach).

Jedną rzecz chciałbym dodać na temat pogody.
W okresie marzec-kwiecień wieje tu niezwykle silny, chłodny i porywisty wiatr – bora.
Znacznie utrudnia on poruszanie się piechotą, a jeszcze bardziej w trakcie jazdy na rowerze.
Gdy on występuje, to jazda jest niebezpieczna, bo podmuchy powietrza uderzają z różnych kierunków.
Zmagałem się z tymi warunkami i przyznaję, że były momenty, gdzie zwiewało mnie z rowerem; po prostu miotało mną w różne strony.
Jeżeli ktoś przetrwa w takim wietrze, to zapewniam, że po takim poligonie polskie wiatry nie będą straszne.

Jako ciekawe miejsce polecam miasto Omiś (ujście rzeki Cetina) i trasę Omiś-Kucice-Zadvarje, która prowadzi w większości wzdłuż Cetiny 🙂

Pozdrawiam