Mikel Landa (Astana) miał być aniołem stróżem Fabio Aru w tegorocznym Giro d’Italia. Tymczasem Hiszpan ma już dwa wygrane etapy i dodatkowo wyprzedził młodego Włocha w generalce.
„Za nami bardzo ciężki etap, myślę, że może nawet najtrudniejszy w tym wyścigu. Wszystko dość szybko się rozegrało. Po defekcie Contadora, Katusha narzuciła bardzo mocne tempo i rozerwała grupę. My dołączyliśmy się do pracy na Mortirolo i szybko odczepiliśmy znaczną ilość kolarzy. Pod koniec podjazdu, gdy dogonił nas Contador – Fabio nie czuł się najlepiej. Gdy Alberto przyspieszył – kazał mi jechać za nim”, opowiadał na mecie Landa, który obecnie do lidera traci 4 minuty i 2 sekundy, a nad Aru nadrabia 50 sekund.
„Później jechałem już tylko za Contadorem i Krujswijkiem. Nie dawałem zmian, bo za nami jechał Fabio. Czułem się doskonale i kiedy zobaczyłem w końcówce, że dwójka rywali coś ze sobą knuje, to zaatakowałem. Nie spodziewałem się, że jestem aż tak silny. Przez słuchawkę usłyszałem, że powinienem dziś spróbować i udało się”, dodał.
Fot: Giro d’Italia