Informowaliśmy niedawno, że hamulce tarczowe mają zostać wprowadzone do zawodowego peletonu w 2017 roku. Istnieje jednak możliwość, że ta technologia zostanie sprawdzona w kilku wyścigach World Tour jeszcze w tym roku.

Federacji zależy najbardziej na zwiększeniu komfortu i dokładności hamowania w różnych warunkach pogodowych. Dodatkowym atutem hamulców tarczowych jest większa przewidywalność hamowania, a także większa kontrola nad blokowaniem się kół.

Brian Cookson zapowiedział, że dzięki współpracy z branżą producentów rowerów istnieje szansa na przetestowanie „tarczówek” jeszcze w tym sezonie:

„Zastanawiamy się nad wyborem niektórych wyścigów w późniejszej części sezonu, jednak póki co nie zostały podjęte żadne decyzje.”

Sceptycy wprowadzenia nowej technologii do zawodowego peletonu tłumaczą, że większa moc hamowania hamulców tarczowych od tradycyjnych „klocków” doprowadzi do wielu kraks w peletonie. W kraksach natomiast hamulce tarczowe mogą być „brzytwą” i prowadzić do ciężkich kontuzji.

Jak zazwyczaj bywa przy wprowadzaniu zmian – jest grupa będąca „za” i grupa będąca „przeciw”. Warto raz jeszcze podkreślić otwartość UCI na zmiany i innowacje. Światowa federacja powinna wyznaczać kierunki rozwoju kolarstwa szosowego, bo czasami można odnieść wrażenie, że zajmują się tylko i wyłącznie walką z dopingiem.

Poprzedni artykułAlejandro Valverde pojedzie w wyścigu Dookoła Flandrii
Następny artykułCoppi e Bartali: Chicchi wygrywa sprint, Swift nadal liderem. Bartek Matysiak piąty!
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Yanev
Yanev

Mam nadzieję, ze testujący je kolarze nie zaczną stosować opóźnionego hamowania na wzór kierowców F1, bo oponki albo szytki przez minimalną powierzchnię przylegania z podłożem hamują nieco inaczej niż szerokie opony bolidów formuły. Każdy jeżdżący szosówką wie, że hamowanie w złożeniu, ze skręconą kierownicą czy nawet na trochę śliskiej nawierzchni kończy się uślizgiem jednego albo obu kół itd. Może następnym krokiem będzie coś na podobieństwo ABS, stosowane już od jakiegoś czasu w motocyklach? Ale rozsądku i doświadczenia żadne nowinki techniczne zastąpić nie mogą. Jak się sprawdzą, to się przyjmą, jak nie – to odejdą w zapomnienie.

Roman
Roman

Znowu marketingowcy chcą trafić do kieszeni amatorów przez prosów ale czy tego potrzebuje przeciętny kowalski albo nawet taki pro przecież oni jadą na drogach z zamkniętym ruchem hamulców używają podejrzewam nieczęsto no i jak będzie działać taki hamulec w rowerkach szosowych za 4-6 tyś.