Rafael Valls (Lampre-Merida) jako pierwszy zameldował się na szczycie góry Green Mountain. Czwarte miejsce zajął Rafał Majka (Tinkoff-Saxo)!
Do czwartego, królewskiego etapu liczącego 189 kilometrów, kolarze wyruszyli z nad Zatoki Omańskiej i pomknęli w głąb lądu. Finisz etapu to podjazd po „Green Mountain” – prawie 6 kilometrów ze średnim nachyleniem 10,5%.
Od samego początku piątkowego ścigania, od peletonu odjechało czterech kolarzy: lider klasyfikacji punktowej – Andrea Guardini (Astana), najlepszy góral – Jef Van Meirhaeghe, Gijs Van Hoecke (obaj Topsport Vlaanderen) oraz Stijn Vandenbergh (Etixx-Quick Step). Po pierwszej lotnej premii na 18 kilometrze, wygranej przez Guardiniego, właśnie Włoch oraz Van Meirhaeghe zrezygnowali z ucieczki i wrócili do grupy zasadniczej. Prowadząca dwójka po 50 kilometrach notowała osiem minut przewagi.
Największa przewaga dwóch uciekinierów odnotowana została na 100 kilometrów przed metą – 14:45. Od tego czasu do pracy zabrały się ekipy lidera – Trek Factory Racing, BMC, a także Movistar. Przewaga w ekspresowym tempie topniała, 60 kilometrów przed metą wynosiła sześć minut, ale później tempo czołówki wzrosło.
20 km przed linią mety strata peletonu do harcowników wynosiła 3 minuty i 45 sekund. Wydawało się, że prowadzący kolarze będą walczyli o etapowe zwycięstwo, ale sił wystarczyło im ledwie do początku finałowego podjazdu, gdzie zostali skasowani.
Od początku wzniesienia szaleńcze tempo dyktowali najwięksi faworyci. Zaatakował Vincenzo Nibali (Astana), a problemy miał Joaquim Rodriguez (Katusha). 3 km przed szczytem Włocha dogonił Ben Hermans (BMC Racing), pracujący na rzecz Tejay’a Van Garderena.
Na ostatnim kilometrze na czele zostali Van Garderen, Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), Alejandro Valverde (Movistar) oraz Rafael Valls (Lampre-Merida). Nieoczekiwanie Hiszpan jako pierwszy przekroczył linię mety i pokonał Amerykanina oraz swojego rodaka. Majka dojechał na czwartej pozycji. Valls został także nowym liderem imprezy.
Foto: Lampre-Merida