Norbert Banaszek (BDC NOSiR Nowy Dwór Maz.) wygrał dziś w Koziegłowach kolejną edycję Pucharu Polski. Zapraszamy na rozmowę z najlepszym juniorem.
Norbert, dziś w Koziegłowach odniosłeś kolejne zwycięstwo w Pucharze Polski, wcześniej w Gostyniu. Gratuluję, jak byś podsumował tę dzisiejszą rywalizację?
Już od początku wyścigu poszedł groźniejszy odjazd, czterech zawodników. Mieliśmy w nim swojego przedstawiciela Sebastiana Matusiaka. Na drugiej rundzie zabrałem się w ucieczkę, która połączyła się z prowadzącą grupą. Zgodnie mocno współpracowaliśmy, dzięki czemu wypracowaliśmy sobie minutową przewagę. Bardzo dużo dziś zrobił dla mnie mój klubowy kolega Sebastian Matusiak, który wspierał mnie w ucieczce. Wiedziałem, że bardzo silnym zawodnikiem jest Adamczyk, tym bardziej że nie była to lekka trasa. Gdy wjechaliśmy na ostatnia rundę była to przewaga 2 minut nad peletonem. Na finiszu myślę, że kolega z Krakowa za wcześnie poszedł, a ja wykorzystałem to i wygrałem.
A wyglądało to tak:
Mistrzostwa Polski w Sobótce coraz bliżej, jak spędzisz kolejne dwa tygodnie?
Już w czwartek wraz z kadrą narodowa udajemy się na wyścig Trofeo Carlsberg do Niemiec (wyścig etapowy), który będzie ostatnim startem przed mistrzostwami. Walka o koszulkę z orłem na piersi to coś wyjątkowego, a formę szykuję właśnie na Sobótkę.
Z twoim kuzynem Alanem Banaszkiem jesteście pierwszorocznymi juniorami, a sporo mieszacie w juniorskim peletonie, medal MP któregoś z Was jest realny?
Zgadza się, mieszamy i mieszać będziemy. Pierwszoroczni to nie znaczy że mamy się bać starszych. W tym wszystkim bardzo ważna jest psychika, do tego mamy wspaniałego trenera, który potrafi nas odpowiednio nastawić na dany start. Mistrzostwa Polski to wyścig, w którym trzeba mieć dużo szczęścia. Jeśli ono będzie to na pewno łatwo skóry nie sprzedamy.
To życzę dalszych sukcesów i medalu w Sobótce.
Rozmawiał Marek Bala