Nairo Quintana pewnie zmierza po zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Giro d`Italia, ale broni wciąż jeszcze nie złożył Rigoberto Uran. Obaj pokazali dziś solidną jazdę, ale spokojniej może spać kolarz Movistaru. Oto co powiedzieli po zakończeniu rywalizacji.
Nairo Quintana (Movistar): Jestem dziś bardzo szczęśliwy. To był spektakularny dzień – czułem się dziś bardzo dobrze na trasie całej czasówki. Nie mogłem tego powiedzieć przed czasówką, ale jazda na czas w górach, to mój mocny punkt. Poza tym przyjechała tu z Kolumbii moja rodzina, a to dodało mi dodatkowego gazu.
Byliśmy przed tą czasówką bardzo spokojni, gdyż świetnie się do niej przygotowaliśmy. Miałem znakomity rower i kask. Cała drużyna pomogła mi się przygotować do tego występu i to do nich należy większość tej wygranej. Myślę, że zapewniliśmy fanom to, czego oczekiwali przed tym etapem. Decydujący dzień nadejdzie jutro – postaramy się narzucać tempo i utrzymać różową koszulkę. Jestem pewien, że moja drużyna będzie super – tak, jak przez cały wyścig. Robiłem na Zoncolanie rekonesans w marcu. Mogłem przejechać tylko pierwszą część, bo reszta była przykryta śniegiem. To bardzo wymagający podjazd, ale lubię go.
To prawda, że większość kolarzy, którzy tu błyszczą urodzili się w latach dziewięćdziesiątych. Aru, Majka i nieobecny tu Kwiatkowski potrafią jeździć po górach. Ale naszymi głównymi rywalami w wielkich tourach są ci bardziej doświadczeni, a nasza walka i jazda są dowodami na to, że będziemy być może odgrywać kiedyś główne role w takich wyścigach. Przyjechałem tu, aby pokazać ludziom kim jest Nairo Quintana i udowodnić, że jestem w stanie wygrać trzytygodniowy wyścig. Przed Giro byłem znakiem zapytania, teraz jestem potwierdzeniem.
Rigoberto Uran (OPQS): Dziś rano przygotowałem się do tej czasówki bardzo dobrze. Dałem z siebie wszystko i myślę, że to był dobry występ w tak trudnej, górskiej jeździe na czas. Jutro jest kolejny trudny dzień. Ostatni podjazd nie ułatwia sprawy. Jest dość stromy i trudno będzie zyskać nad kimś wiele. Zatem zobaczymy co da się zrobić, ale będziemy walczyć do samego końca.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska