70-lat po Bitwie o Monte Cassino, peleton Giro d`Italia z trzema Polakami będzie zdobywał włoskie wzgórze znane wszystkim naszym rodaków z wydarzeń, jakie rozegrały się tam podczas II Wojny Światowej.
Szósty odcinek Giro d`Italia liczy aż 247 kilometrów i jest jednym z najdłuższych w tegorocznej edycji. Start znajduje się w Sassano a meta na wzgórzu Monte Cassino.
Bitwa pod Monte Cassino trwała od połowy stycznia 1944 r. i składała się właściwie z czterech bitew między wojskami alianckimi a Niemcami. 18 maja 1944 r., po niezwykle zaciętych walkach, 2 Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze wraz ze znajdującym się na nim klasztorem. Kilka dni później wojska alianckie przełamały linię Gustawa, a 4 czerwca 1944 r. do Rzymu wkroczyły oddziały amerykańskie.
W 1945 r. na Monte Cassino otwarto polski cmentarz wojenny, na którym pochowanych jest – według różnych źródeł – od ok. 1050 do ponad 1070 żołnierzy 2 Korpusu Polskiego. W 1970 r. na Monte Cassino pochowano zmarłego w Londynie gen. Andersa. Na miejscu wiecznego spoczynku zdobywców Monte Cassino wyryto napis „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”.
Profil:
Ostatni podjazd:
Kto powalczy?
Z historycznego punktu widzenia, bardzo byśmy chcieli, aby w czołówce tego odcinka nie zabrakło Polaka. Z pewnością meta na Monte Cassino ułatwi to zadanie Przemkowi Niemcowi (Lampre-Merida) oraz duetowi Rafał Majka, Paweł Poljański w barwach Tinkoff-Saxo. Każdy z nich dobrze radzi sobie na podjazdach, choć nachylenie wzniesienia pod Monte Cassino nie jest zbyt duże. Finałowy podjazd liczy 9 kilometrów i jest równocześnie premią górską 2. kategorii. Wcześniej, na zawodników czeka premia 4. kategorii w Cava de` Tirreni.
Faworyci według naszosie.pl:
1. Cadel Evans (BMC)
2. Rigoberto Uran (OPQS)
3. Joaquin Rodriguez Oliver (Team Katusha)
źródło: własne+PAP
Andrzej Gucwa
Jak meta jest na Monte Cassino to nie wypada żeby Niemiec wygrał :>
Oglądając sporą ilość kraks podczas Giro na równych jak lotnisko, a przez to niezwykle śliskich po opadach jezdniach Włoch, zupełnie przestałem im zazdrościć takich właśnie dróg. Na polskich szorstkich traktach utwardzonych jakoś łatwiej utrzymać równowagę i wyhamować na rowerze szosowym nawet na oponkach typu slick. A tu zanosi się na nieciekawe pogodowo lato i pucować rowery w domu nie ma sensu, trzeba wykradać pogodzie każdą chwilę. I ryzykować – albo przerzucić się na bierki.