Sezon kolarstwa szosowego powoli się kończy. Wszystkie imprezy z cyklu World Tour już się odbyły włącznie z Tour of Beijing. Jednak emocje związane z kolarstwem się nie skończyły.

Niestety nie pochodzą one z trasy lecz z prasy oceniającej ten piękny sport w sposób niewłaściwy, szukający sensacji. Nieważne, że jest w nich trochę niedomówień i wyolbrzymień. Rozmowy z „ekspertami” są tak montowane, aby treść ich budziły sensacje. W rolę „speców” od kolarstwa wcielają się np. dziennikarze znający się głównie na piłce kopanej. Cóż tak już jest z dzisiejszymi mediami, powoli powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Aczkolwiek komercyjna telewizja bez powodu o kolarstwie sobie nie przypomina. Przyczyną na pewno jest Lance Armstrong, a dokładniej on i stosowanie dopingu. Ta sprawa ciągnie się w nieskończoność. Nawet Rabobank zapowiedział zaprzestanie sponsorowania kolarstwa od 2013 roku.  Właścicieli banku, nie są przekonani o tym, że kolarstwo kiedykolwiek może być czystym sportem. Będzie to wielki cios dla fanów szosy, w szczególności w Holandii. Jednak doping nie występuje tylko w kolarstwie, lecz tylko w także w innych sportach. Ten problem nadal występuje  i występować będzie. Zawsze ktoś będzie chciał pójść na łatwiznę. Jednak nie w każdej dyscyplinie różnica między „nakoksowanym”, a rywalizującym uczciwie jest tak dużo jak w kolarstwie. Problem ten tyczy się w szczególności sportów wytrzymałościowych m.in. kajakarstwo, biegi, triathlon.

Być może wprowadzony rygor w kontroli w kolarstwie jest trochę zbyt mocny. Można to wywnioskować  na przykładzie Valverde i  Contadora, ale w dużym stopniu zmniejsza ilość zawodników „na gazie”. Niestety sposób karania zawodników w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia. Wpadanie do zawodników o godzinie szóstej rano z kontrolą nie jest dobrym pomysłem, ale cóż…

W poprzedniej przerwie między sezonami głośna była sprawa związana z Contadorem, która ciągnęła się  bardzo długo. Ostatecznie „El Pistolero” został zdyskwalifikowany na dwa lata zaczynając od 6 sierpnia 2010 roku. Szkoda tylko, że wyrok został wydany na początku tego roku. Anulowane zostały wszystkie jego wyniki wraz ze zwycięstwem w wyścigu Tour de France i Giro d’italia. Sposób w jaki ukarano El Pistolero wzbudził wiele kontrowersji, tak jak to za co został zdyskwalifikowany. Ilość substancji zakazanej była po prostu minimalna.  Stosują ją często …. hodowcy zwierząt, podawany w celu przyśpieszenia wzrostu i masy bydła. El Pistolero, bronił się twierdząc, że substancja   dostała się do jego organizmu wraz z zjedzonym stekiem. Jego teza najprawdopodobniej była prawdziwa, potwierdził to świetną jazdą w Giro w 2011 roku (organizatorzy zapewniają o tym, że Contador był czysty i uczciwie wygrał wyścigu ) oraz we Vuelcie, gdzie również triumfował. Trudno zarzucać stosowanie dopingu. W podobnej sytuacji znalazł się inny kolarz z Hiszpanii: Valverde, który w tym roku wrócił do zawodowego peletonu po dyskwalifikacji. Przyszły kolega z drużyny Sylwestra Szmyda, również prezentował się dobrze po powrocie. Wygrany etap TdF, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Vuelty, to dowód na to, że został niesłusznie zdyskwalifikowany.

W tym roku głośno także o starszym z braci Schleck. Został on przyłapany po 13 etapie Tour de France na używaniu leku moczopędnego. Nie jest to co prawda doping, ale dzięki niemu, z organizmu szybciej są wydalana zbędne substancje. Właśnie to tak bardzo zaciekawiło agencje antydopingowe. Frank, od razu po nagłośnieniu sprawy wycofał się z wyścigu. Ostatnio był nawet  przesłuchiwany, jednak wyszedł z tego spotkania zadowolony. Sprawa raczej nie zakończy się dyskwalifikacją (moim zdaniem byłby to absurd), ale Schleck będzie musiał mieć się teraz na baczności, aby głupio nie wpaść, tak jak Yoann Offredo z FDJ, który został zawieszony na rok. Nie uaktualnił on systemu ADAMS, w którym zawodnicy muszą podawać swoje aktualne miejsce pobytu i kontrolerzy nie mogli pobrać próbek. Stało się tak trzy razy. To wystarczyło UCI do zawieszenia kolarza na rok.

Kolejnym przypadkiem do rozpatrzenia jest Carlos Barredo, któremu drużyna zakazała startów od Critérium du Dauphiné. Wszystko za sprawą niejasności w jego paszporcie biologicznym. Przypomnijmy, Hiszpan znalazł się na „czarnej liście” Międzynarodowej Unii Kolarskiej i dostał ocenę 10 co odpowiada najwyższemu prawdopodobieństwu stosowania dopingu. Co ciekawe Lance Armstrong zdobył tylko cztery punkty z dziesięciu możliwych.

Z jasnych spraw z dopingiem w tym roku było niewiele. Przypomniał sobie tylko dwa przypadki. Pierwszy to Steve Houanard. Sprawa całkiem świeża. Podczas kontroli 21.września w jego organizmie wykryto EPO. Drugim „nieczysto pedałującym”  kolarzem był Ivalio Gabrovski, zwycięzca Tour of Turkey. Wygrał on wyścig na królewskim etapie, przyjeżdżając na metę samotnie z przewagą sięgającej półtorej minuty nad drugim Alexandrem Dyachenko. Od razu Bułgar wydał mi się podejrzany. Okazało się, że miałem rację, gdyż w jego organizmie również wykryto słynną substancję o nazwie EPO.

Podsumowując, doping w kolarstwie jest już coraz rzadziej spotykany. Niestety pozostał głęboki ślad po wcześniejszej generacji kolarzy, szkoda, że za to płacą obecni zawodnicy oraz całe środowisko kolarskie. Ludzie kierują się stereotypami, a media sensacją, dlatego pozycja tego pięknego sportu została mocno naruszona. Miejmy nadzieję, że kolejne „czyste” lata w kolarstwie zatrą ślady po wcześniejszych pokoleniach, które kierowały się „łatwym zwycięstwem”.

Karol Kacprzak

 

Poprzedni artykułIvan Basso: „To jest dzień, w którym trzeba świętować”
Następny artykułGiant TCR 2013 – zaawansowany olbrzym
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Maciek
Maciek

Bardzo dobry, konkretny, rzeczowy artykuł.

greten
greten

Jest jeszcze kwestia marketingowa: Rabobank, dbając o swój wizerunek, chce prawdopodobnie uniknąć kojarzenia go z dopingiem. Ale o doperach w tym pięknym sporcie mówiło się od dawna i wówczas holenderski sponsor nie reagował.

Teraz, w związku z nagonką, kiedy 'mleko się rozlało’, podejmuje decyzje, na skutek których zostawi na lodzie znakomitych kolarzy, znakomity zespół. Co paradoksalnie może odnieść odwrotny skutek i nadszarpnie wizerunek Rabobanku, jako instytucji mało wiarygodnej (a przeca instytucje finansowe kładą nacisk na zaufanie…), która po prostu opuszcza swoich klientów, jeśli mają jakieś problemy…

Tak czy owak świetnego teamu bardzo, bardzo szkoda.

Jan Kowalski
Jan Kowalski

rygor zbyt mocny ? ha dobre, jedyny sposob to 0 tolerancji
wpadles i wypadasz, nara
smiech rozczulac sie nad contadorem