Nie od dziś wiadomo, że sprzęt na którym jeździmy nie pojedzie za nas, ale zdecydowanie może przyczynić się do zwiększenia naszych możliwości na szosie. Takim jest Giant TCR.

Nie jest przypadkiem, że rowery wyścigowe tajwańskiego producenta na dobre zagościły w zawodowym peletonie. O ich przydatności niech świadczy fakt, że kolarze wielu ekip odnosili na nich swoje największe sukcesy. Once, T-Mobile, HTC, czy Rabobank to grupy, które doceniły Gianta i w peletonie nigdy nie uchodziły za statystów! Również objawienie tegorocznego sezonu – Jonathan Tiernan-Locke używa na co dzień TCR-a.

TCR (Technology Compact Road) zaistniał gdy Giant przedstawił go jako narzędzie pracy ekipy ONCE. Na efekty nie trzeba było długo czekać, a hiszpański team stał się legendą zawodowego kolarstwa. Charakterystyczną cechą Gianta TCR stał się wtedy pokaźny slopping który czynił rower nietuzinkowym i nadawał maszynie wyjątkowo „ścigancki” charakter. Ten element szybko podchwyciła konkurencja.

Kolekcja wyczynowych maszyn Gianta, którą producent zamierza wypuścić na rynek, w pierwszej kolejności musi zostać zaakceptowana przez specjalistów, którzy na co dzień testują sprzęt w największych wyścigach świata. Obecnie są to kolarze Rabobanku.

I tak na rynek została wypuszczona kapitalna kolekcja TCR-a na 2013 rok. Otwiera ją topowy model TCR Advanced SL 0. W stosunku do ubiegłorocznego modelu na pierwszy rzut oka nie zaszły większe zmiany.

Rama jest dostępna w technologii Advanced SL i została wykonana, z kompozytu T-800. Giant zadbał, przede wszystkim o jej sztywność. W technologii OverDrive2 średnica rury sterowej została zwiększona w stosunku do niższych modeli i według nomenklatury producenta wynosi od 1 ¼ (góra) do 1 ½ cala (dół).

Do dyspozycji mamy również porządny kokpit – mostek i kierownicę Gianta. Można go znaleźć również w ofercie kilku innych wiodących marek.

Odmienna od ram innych producentów jest technologia Mega Drive. Gdy inni spłaszczają ramy  i wizualnie zwiększają ich profil, Giant stawia na poszerzanie. Ma to na celu osiągnięcie maksymalnej sztywności konstrukcji. Efektem takich zastosowań jest mufa suportowa Power Core, która kryje w sobie innowacyjne łożyska Shimano Press Fit. Przekazują one do napędu więcej mocy wyprodukowanej przez zawodnika. Zestaw jest przystosowany do użytku osprzętu Shimano Dura Ace Di2. Rama posiada nadajnik RideSense, który umożliwia transmisję danych.

Jak w większości ram używanych przez czołowych kolarzy również i tu nie uświadczymy wystających poza ramę – pancerzy linek. Zostały one skrzętnie ukryte wewnątrz ramy.

Wyróżnikiem elitarnych ram spod znaku Gianta jest zintegrowana sztyca podsiodłowa  wykonana w technologii ISP. I choć dziś łączenie wspornika siodła z ramą nie jest niczym nadzwyczajnym, to Giantowi udało się zachować oryginalny charakter sztycy EXT Pro, zaprojektowanej niegdyś przez Mike’a Burrowsa. I tutaj sztyca zwiększa swój profil ku górze wołając niemal o numer startowy.

Tak jak każda rama Gianta, ta najbardziej zaawansowana daje dużo frajdy z jazdy. Bardzo precyzyjnie składa się w zakrętach. Jest bardzo „szybka”. Nie bez znaczenia jest tutaj spory slopping, który w dużym stopniu zapewnia precyzję działania całego zestawu. Nie jest to rama, która nie wybacza błędów. Rower jest bardzo przewidywalny. Uda się go okiełznać już podczas pierwszego testu. Utratę prędkości na wirażach można odrobić w mgnieniu oka.

Giant TCR Advanced SL toczy się na kołach…Gianta. Model P-SLR to koła o niskim profilu opracowane z udziałem specjalistów z DT-Swiss. To monolit, bo tak samo oflagowane są również piasty i szprychy, które tworzą bardzo ciekawy wheelset. Bardzo przydatny podczas pokonywania górskich przełęczy jak i wyścigów typu kryterium.

Gdy dodamy do tego mocne i lekkie opony P-SLR uzyskamy niczym niezmącony produkt z Taizhong.

Całość została stworzona by wykorzystać ją w konkretnym celu. W celu ścigania. To zew tego sprzętu!

Rower w powyższej specyfikacji kosztuje niespełna 45 tysięcy złotych. Producent oferuje oczywiście także niższe modele TCR-a, które na pewno są warte uwagi, również ze względu na niższą niż w ty przypadku cenę.

Paweł Szyktanc

Foto: www.giant-bicycles.com

Poprzedni artykułDoping – zmora kolarstwa szosowego
Następny artykułCadel Evans kontaktował się z dr. Ferrarim, ale nie rozmawiali o dopingu
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Evanna
Evanna

Giant- najlepsze rowery!
Swoją drogą dobry kawałek pisaniny, pozdrawiam!

zzz
zzz

LOL, jasne, tekst skopiowany chyba z materiałów reklamowych Gianta, bije sztucznością na kilometr. A komenatrz EVANNA to chyba komenatrz pracownika Gianta :)))