Po przeszło 120 kilometrach pracy na czele peletonu obrońca tytułu – Mark Cavendish – wycofał się z wyścigu o mistrzostwo świata, który padł dziś łupem Philippe`a Gilbert (Belgia).
„Cavs” powiedział, że nie miał żadnych szans na zwycięstwo na trasie z tyloma podjazdami, ale jest usatysfakcjonowany dzisiejszą imprezą: Wyścig przebiegał tak, jak się tego spodziewałem. Jeszcze się na dobre wszystko nie rozpoczęło, a faworyci już zaczęli czynić jakieś ruchy.
Zapytany dlaczego tak długo miał ochotę kontrolować peleton i pracować na rzecz swojej reprezentacji odpowiedział: Taką właśnie rolę odgrywałem w każdej drużynie, w której byłem. W żadnym wyścigu nie ma miejsca na odpuszczanie. Musisz spróbować wziąć to w swoje ręce i dążyć do wygranej.
Dodał jeszcze, że było to swego rodzaju podziękowanie kolegom, którzy pracowali na niego w innych wyścigach i poprzednich MŚ.
Brytyjczyk nie uniknął także pytań o swoją przyszłość. Został poproszony o skomentowanie tego, że chce opuścić ekipę Sky oraz tego, kiedy ujawni jakieś szczegóły dotyczące tej sprawy: Kiedy będę w stanie, to uczynię to. Zaznaczył, że mogą to być tygodnie, albo nawet miesiące.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska