Tomek, przez cały sezon twoimi najlepszymi rezultatami było 3. miejsce w Rund um Köln oraz triumf w klasyfikacji górskiej Tour de Pologne. Nagle w Vuelta a Espana zajmujesz trzynaste miejsce! Gratulacje! Skąd taka noga?!

Byłem również najlepszym góralem podczas Vuelta a Murcia i wygrałem klasyfikacje najaktywniejszego na Volta Catalunya, więc noga była niezła już od początku sezonu, czasami po prostu miałem inne zadania niż jazda na swoje konto.

Niemniej jednak forma na Vuelcie była nieporównywalnie lepsza, co było następstwem naprawdę ciężkiej pracy na wysokości, którą wykonałem przygotowując się do tego startu.

Jak na twoją dyspozycję zareagowali dyrektorzy sportowi? I jak twoje poczynania w Hiszpanii komentował Thomad De Gendt, który miał być waszym liderem na ten wyścig?

Generalnie w grupie od samego początku jestem uważany za dobrego i solidnego zawodnika, całe szefostwo ma do mnie zaufanie. Wiedzieli że jestem silny, nie przypuszczali jednak, że aż tak (śmiech).

Thomas na pewno nie miał tutaj nogi z Giro, więc o generalce zapomniał już po pierwszych górskich odcinkach i nastawił się na jakiś etap. Ja jechałem swoje.

Który z etapów oceniasz jako najtrudniejszy? Bola del Mundo, Cuitu Negru, czy może masz jakiś swój typ?

W moim rankingu zwycięża….. Cuitu Negru!!! (śmiech)

Jakie emocje towarzyszyły Ci na 9. etapie do Barcelony, gdzie zająłeś czwarte miejsce. W bezpośrednim pojedynku pokonałeś Bennatiego oraz Valverde… Przed tobą znaleźli się jedynie Philippe Gilbert, Joaquim Rodriguez i Paolo Tiralongo.

Radość i lekkie zaskoczenie. Pierwszych trzech odjechało trochę wcześniej, a ja z grupki Valverde i Bennatiego. Ruszyłem aż na 500 metrów do mety, zrobiłem 50 metrów przewagi i tyle mnie widzieli (śmiech).

Twój klubowy kolega z Krakusa – Rafał Majka, na 14. etapie pokazał, że należy już do jednych z najlepszych na świecie górali. Jak zareagowałeś na jego pracę, którą wykonał na rzecz Alberto Contadora? Przez chwilę również ty miałeś kłopoty z utrzymaniem się w grupie, gdy on dyktował tempo…

Dla mnie nie było to żadnym zaskoczeniem, od zawsze wiedziałem że Rafał jest wielkim talentem jeśli chodzi i jazdę po górach, a swoje zadania na Vuelcie wykonał znakomicie.

Dobra jazda w Hiszpanii dodała Ci pewności siebie i w przyszłym sezonie Tomasz Marczyński znów będzie walczył o generalkę w którymś z Wielkich Tourów?

Na pewno tak, teraz wiem ze stać mnie na walkę z najlepszymi, a do następnych tourów na pewno będę podchodził jeszcze bardziej bojowo.

Sezon 2012 jeszcze się nie kończy. Co masz jeszcze w planach? Jesteś w szerokim składzie Reprezentacji Polski na MŚ oraz w składzie swojej drużyny na jazdę drużynową na czas w Valkenburgu.

Tak wystartuje w obydwu wyścigach i jak zawsze dam z siebie wszystko, powinno być nieźle.

Mamy sporo czytelników, których interesuje również sfera sprzętowa. Możesz zdradzić, jakie przełożenia używałeś na najtrudniejszych odcinkach i podzielić się zapewne ciekawymi danymi z pomiaru mocy lub tętna?

Na najcięższych etapach używałem 52/36 – 11/29, ale to i tak czasami było za mało. Jeśli chodzi o moc i tętna to postanowiłem pójść na żywioł i jedyny pomiar którego używałem to zwykły licznik mierzący tylko dystans. Jechałem słuchając samego siebie i swoich odczuć.

Dziękuję w imieniu czytelników naszosie.pl i własnym za emocje podczas Vuelty!

Pozdro Ziomy 😉 TM

Rozmawiał Marek

Foto: www.bettiniphoto.net

Poprzedni artykułMistrzostwa Świata: „Kontuzja Vandenbergha, zastąpi go Devenyns”
Następny artykułRafał Majka przedłużył kontrakt z ekipą Saxo Bank na kolejne trzy lata !
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments